Pllesner schwytany. Żubr z Jankowic wrócił do zagrody
Pllesner, czyli żubr z Jankowic poskromiony, a przynajmniej na razie. Uciekinier z zagrody żubrów został uchwycony po trzech ucieczkach. A w zasadzie sam się uchwycił. Czy to koniec perypetii żubra recydywisty?
Pozwiedzał miasto, pospacerował po lesie, ale teraz jest już w zagrodzie. Choć może być tak, że w momencie gdy państwo to oglądają – to już nie. Pllesner to już prawdziwy żubrzy recydywista, bo uciekał trzy razy z zagrody. Najpierw postanowił, że przyjdzie na jeden z prywatnych ogródków w Międzyrzeczu. Leśnicy rozpoczęli poszukiwania zbiega.
– Jak znaleźliśmy go w lesie, to musieliśmy podjąć działanie, żeby znowu go zaprowadzić do rezerwatu, dlatego że jest to bardzo duże zwierzę. Poruszał się koło drogi publicznej, więc było zagrożenie, że mógłby spowodować jakiś wypadek. Podjęliśmy działanie, żeby go zagonić i udało się. Niestety, na drugi dzień żubr postanowił swoim prywatnym wyjściem, które sobie sam zrobił, oczywiście już jest teraz zamknięte, wyjść i znowu cała akcja się powtarzała – mówi Janusz Duszkiewicz, podleśniczy w Nadleśnictwie Kobiór.
Zabawa w chowanego była jednak nierówna, bo leśnicy do swojej dyspozycji mieli nowoczesne technologie, w postaci drona z kamerą termowizyjną. Pllesner jednak chyba się wolnością znudził i uznał, że pora wrócić z wychodnego. Choć do zagrody wracać nie lubi, bo nie lubi go stado. A w zasadzie inny żubr. Czemu? Poszło o kobietę.
– Mamy jego głównego konkurenta w stadzie, który właśnie po przeniesieniu do stada go odpędzał, zamknęliśmy go w takiej jeszcze innej zagrodzie kwarantannowej. I teraz liczymy na to, że Pllesner się zaaklimatyzuje, że zostanie przyjęty przez resztę stada i że będzie mógł być w tym stadzie. Bo na tym najbardziej zależało, żeby dołączył do tego głównego stada – mówi Wojciech Wyleżuch, leśniczy w leśnictwie Międzyrzecze.
Skuteczność jego ucieczek jest na wysokim poziomie, bo udało się to trzykrotnie w niecały tydzień. Na mieście jednak Pllesner nowej miłości nie znalazł, choć kilkadziesiąt lat temu byłoby takie prawdopodobieństwo, bo jak mówią mieszkańcy – o żubra było tu nietrudno.
– Natomiast teraz to była sensacja olbrzymia, bo to niespodzianka, piękny zwierz, jak to mówią – międzyrzecki, inni mówią pszczyński, inni kobiórski, ale nasz. I to było wrażenie. Ale trochę strachu też było – mówi Marek Kumor, mieszkaniec Międzyrzecza, wypowiedź z 1 marca.
Pytanie tylko, czy stado zaakceptuje teraz Pllesnera. W końcu nie każdy lubi zadawać się z dywersantami.
Paweł Jędrusik