Silesia Flesz najnowsze informacje

Pobili, wywieźli w bagażniku, a potem porzucili nad rzeką. Trzech sprawców w areszcie

Sceny rodem z filmu sensacyjnego rozegrały się w Częstochowie

Do zdarzenia doszło kilka dni temu w dzielnicy Raków w Częstochowie. Do mieszkania poszkodowanego mężczyzny wtargnęło trzech sprawców i na oczach dwójki małoletnich dzieci pobili go i wyprowadzili z mieszkania. Jak się okazało działali na zlecenie jego 30-letniej żony. 

 

Do scen rodem z filmu sensacyjnego doszło na jednym z osiedli częstochowskiego Rakowa. Do mieszkania, w którym przebywał poszkodowany wraz z żoną i dwójką dzieci, wtargnęło trzech mężczyzn w wieku 28, 35 i 43 lat. Na oczach rodziny pobili oni mężczyznę, po czym wyciągnęli go z mieszkania, zamknęli w bagażniku jego własnego samochodu osobowego i wywieźli do inne dzielnicy Częstochowy. Tam zostawili mężczyznę w okolicy rzeki. 

To jednak nie koniec. Nieświadomy tego co się dzieje mężczyzna, martwiąc się o rodzinę, wrócił do domu pieszo. Pod klatką znowu spotkał tych samych mężczyzn, który po raz kolejny go pobili. Poszkodowany udał się na najbliższy komisariat policji. 

Funkcjonariusze przyjechali do jego mieszkania i tutaj nastąpił całkowicie nieoczekiwany zwrot wydarzeń, bo w mieszkaniu znajdowała się żona poszkodowanego wraz z dziećmi i trójką mężczyzn, którzy wcześniej go pobili. Wszyscy mieli ponad 2 promile alkoholu we krwi. 

Powiązane artykuły

W toku prowadzonych czynności okazało się, że do doszło do przestępstwa w zmowie, a zleceniodawczynią pobicia i porwania poszkodowanego była…jego żona, która również była pod wpływem alkoholu. 

– Sama dała sprawcom kluczyli do samochodu męża. Ponadto, kobieta w trakcie przeprowadzanej interwencji opiekowała się dziećmi w wieku 2 i 4 lat mając w organizmie blisko 2 i pół promila alkoholu. Na wniosek prokuratora sąd zdecydował, że najbliższe 3 miesiące mężczyźni spędzą w areszcie. 30-letnia kobieta została objęta dozorem policyjnym. – czytamy w komunikacie częstochowskiej policji. 

autor: Bartosz Bednarczuk 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button