Policję czeka Big Brother? Po tragedii w Kutnie policjanci pod okiem kamer [WIDEO]
Choć na pierwszy rzut oka wygląda to na bardzo chaotyczną interwencję, to jednak każdy jej moment został wcześniej szczegółowo omówiony. Ponad pół tysiąca policjantów prewencji szkoliło się dziś w Katowicach. Głównie na własnych błędach. Po to, by już po ćwiczeniach do ich pracy nikt nie miał większych zarzutów. -Policja zawsze musi działać zgodnie z prawem. I czy jest nagrywana czy nie jest nagrywana, te wszystkie działania muszą być zgodne z prawem wykonywane – mówi sierż. sztab. Mariusz Fender, oddział prewencji Policji w Bielsku-Białej. Bo choć go strzegą, to zdarza się, że sami przepisy prawa łamią. -To są bardzo indywidualne sytuacje. One są ciężkie dla każdej ze stron. To jest… wiadomo, ze policjant troszkę inaczej w tej sytuacji się znajduje, to dla niego, dla rodziny nie jest prosta sprawa – mówi insp. Krzysztof Lis, dyr. Głównego Sztabu Policji, Komenda Główna Policji. Badaniem okoliczności tragedii do której doszło w komisariacie w Kutnie w województwie łódzkim, zajmuje się biuro spraw wewnętrznych i łódzka prokuratura.
Wczoraj, w sali przesłuchań, z broni służbowej policjanta zginął 29-latek. Do tragedii miało dojść w momencie podpisywania protokołu. Wtedy zatrzymany miał wyrwać z kabury broń funkcjonariuszowi. -Gdy policjant chciał tą broń mu odebrać, doszło wtedy do jakiegoś nieuprawnionego użycia pistoletu. Doszło do kilku strzałów. Najprawdopodobniej niekontrolowanych – wyjaśnia zdarzenie policja. Trwają czynności, oględziny prowadzone przez prokuraturę okręgową w Łodzi i wszelkie czynności w tej sprawie będzie prowadziła prokuratura okręgowa. Po to, aby policja nie była sędzią we własnej sprawie – mówi nadinsp. Krzysztof Gajewski, komendant główny policji. Wiadomo, że mężczyzna który zginął, wcześniej był notowany za różne przestępstwa. Jednak nie da się dokładnie ustalić tego co wydarzyło się w komisariacie. W pokoju, gdzie padły strzały, nie było kamer monitoringu. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, któremu policja podlega, poinformowało dzisiaj, że chce zainstalować kamery w każdym radiowozie i sali przesłuchań w Polsce. -Monitoring w takich sytuacjach pomógłby wyjaśnić wątpliwości, wtedy kiedy jest słowo przeciwko słowu – usłyszeliśmy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.
Zwłaszcza, że delikatnie mówiąc "wątpliwych" sytuacji z udziałem policji w ostatnim czasie nie brakowało. To Olsztyn. Według relacji tego mężczyzny, który został zatrzymany za posiadanie narkotyków, policjanci brutalnie go przesłuchiwali by wymusić na nim zeznania. -Wstał, uderzył mnie z otwartej ręki w twarz, wziął paralizator i groził mi strzałem w plecy. Później w ręce i w brzuch. Potem już bateria się rozładowała – opisuje swoje traktowanie przez policję podczas przesłuchiwania mężczyzna, który był przesłuchiwany w olsztyńskiej komendzie. W tej komendzie, bez wiedzy funkcjonariuszy, zainstalowano aparaturę, która nagrała całe zdarzenie. Podejrzany stał się poszkodowanym, a za znęcanie się nad nim odpowie teraz trzech olsztyńskich policjantów. -Została już wszczęta procedura usunięcia ze służby – wyjaśnia podinsp. Anna Fic, KWP w Olsztynie. Kamery mają pomóc w sytuacjach, gdy słowo wypowiadane jest przeciw słowu. -Dzisiaj nikt by już nie spekulował, czy policjant przekroczył uprawnienia, czyż nie dopełnił obowiązku bo byśmy wiedzieli co się stało – mówi asp. sztab. Rafał Jankowski, wiceszef NSZZ Policjantów w śląskim garnizonie policji.
Policyjni związkowcy przyklaskują pomysłowi, aby zainstalować je w każdym radiowozie. Co do monitorowanej sali przesłuchań są już bardziej sceptyczni. -Nie zawsze można jednak dokonywać takich zapisów, bo może się to odbić ze szkodą dla prowadzonego postępowania, śledztwa, dochodzenia – dodaje asp. sztab. Rafał Jankowski, wiceszef NSZZ Policjantów w śląskim garnizonie policji. To między innymi analizować będą teraz urzędnicy MSW. Sprawdzić będzie trzeba też czy całość systemu nie okaże się zbyt droga. -Koszt tak naprawdę nawet dwóch kamerek do radiowozu nie jest kosztem znacznym. Szczególnie, że – umówmy się – to pomoże i zaoszczędzi dużo innych pieniędzy przeznaczonych chociażby na obronę policjantów. Czy chociażby na prowadzenie spraw przeciwko policji i ewentualnych odszkodowań – mówi mec. Marcin Marszołek, Stowarzyszenie Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach "Wokanda". I wtedy czarno na białym będzie widać, kto w konkretnej sytuacji był sprawcą, a kto ofiarą. <.>