Proces za „Pinokia”. Prezydent Bytomia Damian Bartyla chce przeprosin
To nie promocja bajki dla dzieci, a forma poparcia. Kilkanaście osób z takimi transparentami pojawiło się przed Sądem Rejonowym w Bytomiu.
-Zorganizowaliśmy tą pikietę, ponieważ padło hasło murem za panem Mariuszem Wołoszem. Nie pozwolimy sobie żeby prezydent miasta Bytomia obrażał wszystkich na takiej zasadzie, że jeżeli mu się powie że jest Pinokio to on strzela focha i unosi się honorem – mówi Maciej Gajos, społecznik.
Zobacz także: Sosnowiec walczy w sądzie o rondo im. Edwarda Gierka
W Sądzie Rejonowym w Bytomiu odbyła się dziś kolejna sprawa przeciwko radnemu Mariuszowi Wołoszowi. Wytoczył ją prezydent Damian Bartyla, któremu nie spodobało się nazywanie go Pinokiem. -Ja cały czas opisuję działalność pana prezydenta czy też ludzi z nim związanych. Ona często polega na okłamywaniu mieszkańców i aby nie nazywać wprost pana prezydenta oszustem i kłamcom co w mojej ocenie byłoby uzasadnione i będą to wykazywał, nazywam go po prostu Pinokiem. Myślę, że jest to zdecydowanie lepsza forma – mówi Mariusz Wołosz, radny w Bytomiu.
Innego zdania jest prezydent Bytomia, który sprawiedliwości postanowił szukać w sądzie. – Ja bym chciał żeby został ukarany, żeby to był przykład dla innych, że można krytykować – jest to wpisane w naszą profesję, ale nie wolno obrażać i znieważać – mówi Damian Bartyla, prezydent Bytomia.
Mariusz Wołosz sprawę kwituje krótko. -Jeśli mówienie prawdy publicznie jest dla pana prezydenta nie do przyjęcia to trzeba się tu stawić i w obronie wolności słowa pokazać, że ma się rację – mówi Mariusz Wołosz, radny Bytomia. Rozprawa odbyła się za zamkniętymi drzwiami. Wyrok jeszcze nie zapadł. Kolejna potyczka radnego z prezydentem odbędzie się 9 maja.
(aut:Sandra Hajduk)