Protesty nauczycieli po 1 września. Chcą podwyżek w wysokości 20 proc.
Podwyżki płac dla nauczycieli. Chcą pensji wyższych o 20 proc. ZNP zapowiada protesty na 1 września.
To już pewne. Nauczyciele będą protestowali. Zgodnie z zapowiedzią Związku Nauczycielstwa Polskiego, akcja rozpocznie się wraz z nowym rokiem szkolnym. Czy uczniowie i ich rodzice powinni się obawiać? Nauczyciele uspokajają, ponieważ jak sami mówią, pierwszy etap protestów ma mieć charakter wyłącznie informacyjny. Nauczyciele postulują o dwudziestoprocentowy wzrost płac.
-To się zadziało, ale tylko w stosunku do tego nowego „typu” nauczyciela, jakim ma być nauczyciel początkujący. I to tylko dlatego, że do połowy rokuj stawka wynagrodzenia nauczyciela stażysty była poniżej minimalnego wynagrodzenia w kraju. 20-proc. podwyżka spowoduje, że kiedy zostanie wprowadzona nowa wysokość minimalnej płacy, nauczyciele będą tą minimalną płacę osiągać. Tylko tam zadziało się to, że otrzymali 20 proc. – mówi Grażyna Hołyś-Warmuz, rzecznik prasowy Okręgu Śląskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Minister: Mają 6,8 tys. na rękę. Nauczyciele: Gdzie są takie pieniądze?
Tymczasem nauczyciele dyplomowani, często z wieloletnim stażem pracy, zatrudnieni na pełen etat otrzymują wynagrodzenie zasadnicze w wysokości 4200 zł brutto i to już po nowelizacji Karty Nauczyciela z maja 2022 roku. Środowisko nauczycieli oburzone jest słowami, jakie padły z ust ministra Dariusza Piontkowskiego, który mówił o zarobkach nauczycieli rzędu 6,8 tys. na rękę.
-To wcale nie jest tak, jak mówi pan minister. Jestem nauczycielem dyplomowanym, z 18-letnim stażem pracy i moje wynagrodzenie zasadnicze, czyli podstawa z dodatkiem motywacyjnym, z wychowawstwem, z opiekunem stażu, wysługą lat, wynosi dokładnie 3850 na rękę, czyli netto. Gdzie te wielkie kwoty, o których słyszymy w telewizji? – mówi Anna Mastalerz, nauczycielka j. polskiego
Zapowiadane na wrzesień protesty są konsekwencją zakończonych pod koniec sierpnia fiaskiem rozmów z Ministerstwem Edukacji i Nauki. Minister Czarnek zaproponował nauczycielom dziewięcioprocentowy wzrost płac. Podwyżka miałaby obowiązywać od stycznia.
-To jest propozycja MEiN w trakcie prac budżetowych, jako propozycja wyjściowa. Spotkała się z dużym zainteresowaniem zarówno ze strony związkowej, jak i samorządowej. Oczywiście nie jest to zakończenie negocjacji, ale będzie to jeden z ważnych punktów rozmów z premierem. I także w trakcie prac nad budżetem na rok 2023. Chcemy także kontynuować rozmowy dotyczące statusu zawodowego nauczycieli, ewentualnego przyszłego powrotu do wcześniejszej emerytury – mówi Dariusz Piontkowski, wiceminister MEiN [wypowiedź z 23.08.2022].
Solidarność też chce podwyżki dla nauczycieli o 20 proc.
A rozmowy trwają nie tylko pomiędzy nauczycielami a ministerstwem. Związkowcy Krajowej Sekcja Oświaty i Wychowania Solidarność spotkali się w Warszawie, by wspólnie, wypracować stanowisko wobec propozycji ministerstwa.
-To stanowisko, które dzisiaj przyjęliśmy, zostanie do państwa, do opinii publicznej wysłane. Wysłane zostanie do ministra edukacji i do premiera. Ta 9-proc. propozycja nas nie satysfakcjonuje, bo jest za niska. Inflacja, pandemia, jak również kwestia uchodźców w szkołach. To spowodowało wzrost naszych kosztów, nakładów finansowych – mówi Lesław Ordon, Śląsko-Dąbrowska Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ Solidarność.
Solidarność, podobnie jak Związek Nauczycielstwa Polskiego, podtrzymuje postulat o podwyżce na poziomie 20 proc. W najbliższych dniach okaże się czy 1 września dołączą do zadeklarowanych już protestujących. Nauczyciele podkreślają również, że jeśli zajdzie taka potrzeba, nie wykluczają w przyszłości strajku.