Ratownicy nie chcą pracować za 3 tysiące złotych. Wolą wyjechać nad morze [WIDEO]
Na letni odpoczynek nad wodą przyjechali tu z Sosnowca. Dwójka mężczyzn cały dzień chciała spędzić na katowickim kąpielisku Morawa. Dla jednego z nich ten wypad skończył się tragicznie. To jednak nie wzbudziło jego podejrzeń. W pierwszej chwili pomyślał, że to jest tylko żart jego kolegi, nie powiadomił służb do godziny 13, oczekiwał na kolegę na brzegu – mówi mł. asp. Sebastian Imiołczyk, KMP w Katowicach. Kilkugodzinne poszukiwania zakończyły się bez happy-endu. W sobotę z tego zbiornika wyłowiono zwłoki 43-letniego mężczyzny.
Być może tego dramatu można było uniknąć, gdyby na katowickim kąpielisku pracowali ratownicy. Ci mieli być tu zatrudnieni od początku wakacji. Dokładnie ten sam problem jest również w Dolinie Trzech Stawów. – Na pewno poczucie bezpieczeństwa, cokolwiek by się stało, ktoś by zasłabł, oni jednak są wykoszkoleni, mają odpowiedni sprzęt i pierwszą pomoc mogliby szybko udzielić. – mówi Halina Grys, mieszkanka Katowic. Plażowicze są tu jednak zdani na samych siebie. I to mimo tego, że katowicki MOSiR proponuje ratownikom bardzo dobre warunki. Czeka na nich umowa o pracę i pensja w wysokości trzech tysięcy złotych brutto. Ale chętnych na tę posadę nie ma. Podobnie jest w całym mieście. Po zmianie przepisów drastycznie spadło zainteresowanie tym zawodem.
– Praca praktycznie sezonowa po jednym czy dwóch sezonach ratownicy widzą jak naprawdę wygląda praca ratownika uciekają – mówi Jarosław Podoski z WOPR w Katowicach. W tym sezonie na wszystkich kąpieliskach w Katowicach jest 25 czynnych ratowników, o dziesięciu za mało. – Kiedyś mogliśmy zatrudniać ratowników, którzy nie byli niepełnoletni, w tej chwili wymóg ustawodawcy nakłada na nas obowiązek zatrudnienia osób ,które zdadzą kurs kwalifikowanej pierwszej pomocy, a ten można zdać w wieku 18 lat – dodaje Podoski.
A takie kursy kosztują i to sporo. Po ukończeniu 18 lat młody ratownik musi zainwestować około trzech tysięcy złotych. Szkolenie trwa prawie cały rok. – Wiadome, że ratownikami zostają osoby młode, które nie mają pieniędzy na to, żeby zainwestować w kurs ratownika wodnego, a później zrobić dodatkowo kurs KPP – mówi Tomasz Nowak, ratownik WOPR. Inwestycja zwraca się stosunkowo późno. Ratownicy narzekają na bardzo niskie zarobki. Na kąpieliskach Bugla i Rolna maksymalnie sięgają one brutto dwóch tysięcy czterystu złotych. – Co roku borykamy się z tym samym problemem, naszą zachętą jest to, że ratownicy podpisują z MOSiREM umowę o pracę więc mają wszystkie świadczenia zapewnione – mówi Justyna Łukasiewicz-Musiał, rzecznik prasowy UM w Katowicach.
Wielu ratowników ze Śląska latem wybiera bardziej opłacalną pracę nad polskim morzem. Tu zarobki są nawet o 1/3 wyższe, a jak mówią sami ratownicy pracy jest zdecydowanie mniej. – Są tacy ratownicy, którzy wielokrotnie co roku przyjeżdżają do Sopotu, aczkolwiek staramy się żeby to byli ludzie od nas. Przyjeżdżają od Białegostoku po Małopolskę – mówi Maciej Dziubich z WOPR w Sopocie. Zmiana przepisów niestety przyniosła efekt odwrotny od zamierzonego. Miało być stabilniej dla samych ratowników i bezpieczniej dla plażowiczów. A jest tak jak tu w Katowicach na Morawie. Brak ratownika oznacza zdecydowanie większe prawdopodobieństwo kolejnej tragedii.