Referendum nieważne, ale spalarni w Bielsku-Białej i tak nie będzie
Nie będzie spalarni odpadów w Bielsku-Białej. Taką deklarację podczas czwartkowej sesji rady miasta złożył prezydent, Jarosław Klimaszewski.
Mieszkańcy przeciwni jej powstaniu walczyli o to od trzech lat, jednak wyniki przeprowadzonego po raz pierwszy w historii miasta referendum odebrały nadzieje na wycofanie się władz z tej inwestycji. Ale choć wynik ponad 28% nie jest wiążący, prezydent uszanował opinie mieszkańców którzy w głosowaniu sprzeciwiło się budowie spalarni.
– Jestem – mam nadzieję, że to widać – demokratą z krwi i kości i trudno zignorować tak silny głos mieszkańców. Wiadomo, że to referendum nie było wiążące w sensie prawnym, ale ten próg był bardzo blisko i biłem się z myślami. To jest taki moment, kiedy wszystko było w moich rękach – to się czasami zdarza – te dylematy miałem, konsultowałem to i rodzinnie i z osobami, które są dla mnie autorytetem. Stwierdziłem, że głos mieszkańców w tym wypadku trzeba uszanować i tak też zrobiłem i tak będę robił zawsze i robiłem dotychczas – mówi Jarosław Klimaszewski, prezydent Bielska-Białej.
Podczas sesji głos zabrali również przedstawiciele ruchu społecznego STOP spalarni śmieci w Bielsku- Białej, którzy jeszcze przed rozpoczęciem sesji zgromadzili się przed urzędem, by po raz kolejny wyrazić głośno swój sprzeciw. Dziś czują satysfakcję, ale i ulgę, gdyż podczas prowadzonej przez siebie trzyletniej kampanii informacyjnej podjęli sporo działań, uświadamiających lokalną społeczność co do ich zdaniem absurdu powstania spalarni.
– Mamy nadzieję, że w ślad za tym dzisiejszym oświadczeniem pójdą konkretne dokumenty i decyzje. M. in. na przykład zmiana miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego w Wapienicy, który został zmieniony właśnie pod spalarnię i zaskarżony przez mieszkańców. To należałoby otwarcie wycofać, jak również wycofać się z decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych, która została złożona przez Zakład Gospodarki Odpadami. To tak naprawdę potwierdziłoby to, co dziś wydarzyło się na sesji – mówi Magdalena Madzia, ruch społeczny STOP Spalarni Śmieci w Bielsku-Białej
Ostateczna decyzja prezydenta jest o tyle istotna z perspektywy społecznej, że we wspomnianym referendum udział wzięli wyłącznie mieszkańcy Bielska, a z decyzyjności wykluczeni zostali ci z Jaworza, Wapienicy oraz Jasienicy, których uciążliwość powstania spalarni również miała dotknąć. I choć dziś mogą ogłosić zwycięstwo, wciąż z ostrożnością podchodzą do deklaracji prezydenta.
– Mam ograniczone zaufanie, myślę, że powinniśmy te plakaty zachować bo nie wiemy jeszcze, co może się wydarzyć. Przez te trzy lata – grupa osób, chłopców, dziewcząt, którzy skupili się wokół tej kampanii antyspalarniowej – to nieprzespane noce, zaniedbane swoje zawodowe obowiązki, przy tym stworzenie wokół różnych samorządów masę wrogów. Ja jako radny powiatowy spotkałem się z ogromną niechęcią w stosunku do mnie – mówi Andrzej Sowa, radny powiatowy Jasienicy.
Jak jednak jednomyślnie przyznają zaangażowani w kampanię – było warto. Mieszkańcy mówią również, że spoglądanie władzy na ręce nie ustaje. Chcą dopilnować teraz, by wszystkie przygotowane do rozpoczęcia inwestycji dokumenty zostały wycofane, a słowo stało się rzeczywistością.
autor: Fatima Orlińska