Są jak NAVY SEALs, SAS i SPECNAZ razem wzięci! Na Śląsku szkolą się pododdziały specjalne! [FOTO + WIDEO]
Za każdym z nich lata służby, w większości byli komandosami. W rezerwie pozostają od wielu lat, ale nadal starają się być w pełnej gotowości. Bez względu na upływ lat, zmieniające się wyposażenie i techniki wojskowe, oni jak zawsze muszą być "cisi i skuteczni" – jak głosi motto jednostki w Lublińcu. I choć to już nie tajna misja, a szkolenie – nawyki sprzed lat zostają. -Wiele jest rzeczy takich, których na dobrą sprawę nie mogę pewnie powiedzieć, ale było to szkolenie z taktyki, w dużej mierze – mówi Zbigniew Potempa, były żołnierz JWK w Lublińcu. Przez trzy dni w trakcie pierwszego ogólnopolskiego szkolenia rezerwistów pododdziałów specjalnych trenowali i sprawdzali, co zmieniło się od czasów, gdy skończyli służbę. –
Korzystaliśmy z bazy dzięki uprzejmości dowódcy jednostki wojskowej, pana pułkownika Kukuły, bazy szkoleniowej JWK, prowadziliśmy zajęcia na strzelnicy garnizonowej, począwszy od strzelań poprzez udzielanie pierwszej pomocy – mówi Sławomir Łazarski, fundacja Szturman.
Tu nieistotny jest wiek, ani stopień. Najstarszy uczestnik szkolenia miał 64 lata, inni ze służbą rozstali się niedawno. Niektórzy byli żołnierzami zawodowymi, inni tak jak Jacek Sułek mają za sobą służbę zasadniczą. Choć w cywilu nadal nie wyobrażają sobie życia bez munduru. –Ja służyłem w latach 93-94, więc dla mnie to wszystko jest nowe, inna taktyka, inna broń, inne zasady, inne szkolenie, no wszystko jest nowe – mówi Jacek Sułek, były żołnierz JWK w Lublińcu. -Tutaj jesteście widoczni, jak kaczki do wystrzelania, niech każdy z was wejdzie dwa metry w las – mówi jeden z instruktorów. -Teraz jednostki, jakie są, no to diametralnie, nawet nie ma porównania, bo tamte czasy były kompletnie inne. Wojsko nie miało takich pieniędzy jak ma teraz, jakie są dofinansowania dla jednostek, więc sprzęt wybierają sobie taki, jaki potrzebują do konkretnych działań. Duże są zmiany – ocenia Marcin Małkiewicz, były żołnierz JWK w Lublińcu.
Zmieniła się jednak nie tylko kwestia wyposażenia, ale również podejście armii do żołnierza. -Był rozkaz i likwidacja, a teraz już są działania inne, teraz już się patrzy, najpierw trzeba sprawdzić, czy jest sens tego i czy nie za wysoka granica ryzyka – mówi Adam Burzywoda, fundacja Szturman. Profesjonalne szkolenia rezerwy jak mówią, są potrzebne nie tylko, by żołnierze nadrobili braki w wyszkoleniu, ale przede wszystkim by zmienić sposób zarządzania siłami rezerwy. Te, choć liczne, ale ich potencjał jest niewykorzystany. -Kiedy ostatni raz były pobory wojsk służby zasadniczej i ten potencjał zaczyna się kończyć. Żołnierze, którzy na dzień dzisiejszy odchodzą na emeryturę nie wiedzą co z sobą zrobić – mówi Adam Burzywoda, fundacja Szturman. Choć to pierwsze takie szkolenie, to może być początkiem czegoś nowego. Dzięki Ministerstwu Obrony Narodowej i Komandosów z Lublińca, organizatorzy z fundacji "Szturman" już teraz zapowiadają kolejne. <.>