Schroniska na Śląsku alarmują! Takiej fali porzucanych psów jeszcze nie mieliśmy!
Każdy spacer i wyjście z boksu to tu nadzieja na nowy lepszy dom. Nie wiadomo jak się wabi. Jego wiek także jest tylko szacowany- na mniej więcej 1,5 roku. Na razie jasne jest tylko to – jak się tu znalazł. -Jakaś kobieta znalazła… usłyszała psa, skomlenie psa, gdzieś w tych zaroślach – mówią strażnicy miejscy, którzy przywieźli psa do schroniska. Te jednak są na tyle rozległe, że trudno było trafić w miejsce, gdzie przed dwoma dniami, ktoś w Chorzowie go porzucił. Zostawiając na niemal pewną śmierć. -Strażnicy odnaleźli psa, który był przywiązany do drzewa na smyczy. Smycz miała długość około 1 metra – mówi Henryk Rusnak, Straż Miejska w Chorzowie. Temperatura sięgała wtedy 35 stopni Celsjusza. Mieszaniec amstafa, jak mówią strażnicy był już bardzo osłabiony. Natychmiast pomogli mu się uwolnić i zawieźli go do oddalonego o niecały kilometr chorzowskiego schroniska.
-Wystarczyło przyjść do schroniska, zadzwonić, porozmawiać i sprawa byłaby załatwiona – mówi Dawid Makaruk, Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Chorzowie. Zwłaszcza, że w ciągu roku, do adopcji to schronisko oddaje ponad 1000 zwierząt. Jego pracownicy liczą, że i czarny mieszaniec niebawem podzieli ten los. -Pies czuje się u nas bardzo dobrze, nie wykazuje żadnych objawów udaru cieplnego, co podejrzewaliśmy w momencie przyjęcia go do schroniska – mówi Marek Olszewski, weterynarz. Podobne, bestialskie przypadki pozostawiania zwierząt nie są im obce. Często trafiają tu w krytycznym stanie, po tym jak próbowały uwolnić się z pułapki. -Najczęściej, to co rzuca się w oczy to głębokie rany szyi – dodaje Marek Olszewski, weterynarz.
To wstrząsające zdjęcie kotki, którą niespełna dwa miesiące temu ktoś przywiązał smyczą do kraty okna piwnicy. Zwierzę nie miało szans na przeżycie. -Po tym kocie akurat było widać walkę, że to zwierzę walczyło, bo był wbity pazur w mur budynku, są otarcia naskórka na łapach, także no po prostu tragedia – mówi Sandra Chylińska, Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Zabrzu. Tej udało się uniknąć kilka dni temu na Mazurach, tu psa przywiązano do bramy schroniska. Tym, który po wszystkim uciekł okazał się być, znany ultramaratończyk Piotr Kuryło. -To nie był nigdy mój pies. Ja go przygarnąłem. Jeżeli ktoś znajdzie portfel i go przygarnie, to nie znaczy że jest jego portfel. Jeśli kobieta urodzi dziecko i ma problem z wychowaniem, może oddać do okienka życia i nikt jej krzywdy za to nie robi – mówi biegacz.
On sam może jednak za to odpowiedzieć. Sprawą już zajmuje się prokuratura. Z kolei, właściciela psa pozostawionego w Chorzowie poszukuje policja. Grożą mu dwa lata więzienia. O ile wina zostanie mu udowodniona. –Nie wiem, czy to jest kwestia bezkarności, czy po prostu bezmyślności. I takiej… głupoty. Już tak bym to nazwała – mówi Natalia Łukaszewicz, Fundacja Niechciane i Zapomniane. Nazywać po imieniu trzeba tych oprawców, bo na pewno ludzie, którzy w taki sposób traktują zwierzęta nie zasługują na miano właściciela, a tym bardziej pana.<.>