Sosnowiec: Mieszkania lokotorów Sokolni sprzedane za bezcen razem z lokatorami. Co dalej?
Miała zostać właścicielem mieszkania, ale teraz grozi jej eksmisja. Mimo że wszystkie rachunki płaciła w terminie. – Ja leczę się nerwowo, bo już wykończona jestem, tabletki już mam takie mocne, córka też się leczy, ma nerwice, serce. Przez to mieszkanie dzieci się śmieją, że pójdziemy na bruk – mówi Alicja Tymczyszyn, lokatorka jednego ze sprzedanych mieszkań.
Pani Alicja kilka lat temu chciała wykupić mieszkanie. Miała prawo pierwokupu, dlatego wpłaciła zaliczkę. W spółdzielni pieniądze zostały przyjęte, choć właścicielem mieszkania był już wtedy ktoś inny.
Spółdzielnia Sokolnia w Sosnowcu ponad 40 metrowe mieszkanie miała sprzedać za czterysta złotych. Nabywca, Ryszard Sz., następnie pozbył się go za 900 złotych. Zdaniem poszkodowanej, kolejny, trzeci już właściciel, zadłużył mieszkanie, biorąc kredyt. Dług wynosi już ponad dwa miliony złotych.
Do akcji wkroczył komornik, który teraz mieszkanie zlicytuje. Pani Alicji grozi eksmisja. – Lęk, non stop lęk, nie wiem kto zapuka, codziennie siedzę w domu, może listonosz mi zapuka, że mam opuścić mieszkanie, oni wszystko mogą zrobić, naprawdę trudno mi powiedzieć.
W podobnej sytuacji są lokatorzy ponad stu mieszkań. Lokale o wielkości co najmniej 40 metrów były sprzedawane za bezcen. Średnia cena wahała się od 4 do sześciu tysięcy złotych. – Sędzina prowadząca rozprawę spytała, czy sąd orzekł dla mnie eksmisję, czy mam gdzie iść, ja odpowiedziałem albo do mamy w okolice cmentarza, albo pod parasol, bo wszystkie mosty są pozajmowane – mówi Roman Dudziak, poszkodowany.
Kilku lokatorów zostało już eksmitowanych. Ci, którzy nadal się bronią, mają problemy z nowymi właścicielami. – Ciężko jest im płacić takie czynsze, są podnoszone o 100, 200 procent, także ciężar jest taki, że nie potrafią płacić tych czynszów – mówi Krzysztof Nowak, poszkodowany z Sosnowieckiego Stowarzyszenia Sprawiedliwości.
Sosnowiecka spółdzielnia Sokolnia jest w likwidacji. Ta może potrwać nawet dziesięć lat. – Instytucje zaufania publicznego, do których należała kontrola przeprowadzonych czynności, nie spełniły swojej roli, można to powiedzieć już wprost – twierdzi Halina Stankiewicz, likwidator spółdzielni mieszkaniowej Sokolnia. Nawet notariuszowi nie dał do myślenia fakt, że mieszkania były sprzedawane za kilkaset złotych.
Sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Jej zdaniem doszło do rażącego naruszenia prawa. Zarzuty postawiono byłej prezes spółdzielni, dwóm członkom zarządu oraz pełnomocnikowi Ryszardowi Sz. – To są zarzuty wyłudzenia mienia na szkodę lokatorów jak również niegospodarność. Sama była prezes usłyszała 9 zarzutów, chodzi o oszustwa lokatorów, chodzi o kwotę ponad 150 000 złotych – mówi Marta Zawada-Dybek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach
Wszyscy oskarżeni nie przyznają się do winy. Była prezes spółdzielni przed sądem już nie odpowie. Dwa tygodnie temu zmarła na zawał.
Ryszard SZ jako pełnomocnik kupował od spółdzielni mieszkanie legalnie. Ponadto władze Sokolni płaciły mu za usługi, których nigdy nie wykonał. – Sąd Okręgowy w Katowicach podzielił stanowisko lokatorów w tym znaczeniu, że umowa sprzedaży lokali jest nieważna i dotyczy wszystkich tych lokali – mówi Marian Krzysztof Zawała, rzecznik Sądu Okręgowego w Katowicach.
Niestety dla mieszkańców wyrok nie jest prawomocny. Z Ryszardem Sz nie udało nam się dziś skontaktować. Biznesmen zmienił siedzibę swojego biura. Lokatorzy muszą czekać na kolejną rozprawę, tym razem w sądzie apelacyjnym.
-
Wielki marsz antyimigracyjny przeszedł ulicami Katowica. Tysiące ludzi i kontrowersyjne transparenty
- Zabrze: taksówka potrąciła na pasach matkę z dzieckiem! [WIDEO]
-
Mayday 2015: Jak się ubierzesz? WYGRAJ BILET na Mayday 2015 w Spodku
-
Otwarcie galerii handlowej hitem w sieci! [WIDEO, ZDJĘCIA] Wyścig po ruchomych schodach po darmowe hamburgery!