W Sosnowcu odbywają się największe w Polsce targi wędkarskie Rybomania. Targi w hali Expo Silesia potrwają do niedzieli.
Jednym z ponad 100 wystawców jest Krzysztof Markowski. Łowi ryby od dziecka: największy okaz to złowiony rok temu na morzu Barentsa 209-kilowy halibut. – Powoli wyciągnąć tę rybę, zrobić sobie zdjęcie, buziak, wypuścić i mieć radochę. To impreza nie tylko dla profesjonalistów. Oprócz możliwość pełnego zaopatrzenia wędkarskiego można tu obejrzeć 10 metrowe akwarium zarybione wieloma odmianami ryb występującymi w polskich wodach, a także spróbować swoich sił na symulatorze wyciągania z wody ogromnego suma. – Przychodzą do nas całe rodziny. Ci, którzy już łowią, ci, którzy łowić będą, ci, którzy oglądają ryby, kupują sprzęt, bo to jest naprawdę mega szansa, żeby spotkać się z przedstawicielami z branży, z mediami branżowymi, porozmawiać ze specjalistami od karpi, od sumów, od wędkarstwa spiningowego – wyjaśnia Bartosz Dębiński, dyrektor targów Rybomania.
A choć wszyscy podkreślają, że wędkarstwo to drogi sport, sami zainteresowani przekonują, że to nie on jest najważniejszy. – Trzeba mieć świra. Trzeba wyjechać z dziadkiem na ryby, dziadek pokaże co łowić, jak to łowić. A potem to zostaje we krwi – uważa Zbigniew Krzystała, wystawca. Bo wbrew pozorom to sport rodzinny. – Wyjedziemy sobie po południu, siadamy, mąż tam zarzuca wędki, zanęca sobie i obserwacja, tak? W międzyczasie jako małżeństwo spędzamy też miło czas ze sobą – mówią zgodnie Justyna i Krzysztof Szymkowski, mieszkańcy Siewierza.
