Świętochłowice: Mieszkańcy muszą sami kosić trawniki w mieście? Te są już jak dżungla!
Może się wydawać, że mieszkańcy powoli biorą sprawy w swoje ręce – chociaż w Świętochłowicach nikomu do śmiechu nie jest, bo jak podkreślają – stan trawników w mieście woła o pomstę do nieba.
TOP 5 SILESIA FLESZ podpowiada, co zrobić żeby się nie roztopić w upał 😉
– Jest bardzo zaniedbana. W ogóle nie ma praktycznie utrzymania, co widać, czuć. Generalnie ład w mieście wymaga bardzo wiele. Praktycznie zaniedbane miasto jest totalnie. – Trawniki są koszone? – Absolutnie. Przypominam sobie jeden skwer chyba z początkiem wiosny ale to było raz. Jeśli trawa ma w tej chwili pół metra albo się pokłada, to znaczy że już dawno – mówi Ela, mieszkanka Świętochłowic.
– Zieleń jest piękna, tylko za dużo trawy niekoszonej trawy teraz jest, ale tak to jest pięknie. – Czyli jest problem z nieskoszonymi trawnikami? – No jak widać… – mówi Helena, mieszkanka Świętochłowic.
Bo, to że coś w trawie piszczy można dostrzec gołym okiem. Świętochłowice toną już nie tylko w długach – zadłużenie sięga bowiem 100 mln zł – ale także w wysokiej trawie. I chociaż zdawać by się mogło, że obie sprawy mają niewiele ze sobą wspólnego – to jak pokazuje życie – nic bardziej mylnego.
– Trawniki oczywiście są koszone, natomiast są koszone na skalę miejskich możliwości. Budżet, który był zabezpieczony w tym roku to 2,5 mln zł z tego 1,5 mln to jest zaopiekowanie się zielenią miejską w pasach drogowych. Zostaje teoretycznie milion, w praktyce z tego miliona właściwie pokryliśmy w całości zaległe faktury za 2018 rok i budżet, który został to raptem kilkanaście tysięcy złotych. Nie mniej jednak w ramach tych sił i środków, które posiadamy staramy się na bieżąco kosić te miejsca, które są najbardziej kłopotliwe i newralgiczne dla mieszkańców – mówi Katarzyna Tomczyk, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Świętochłowicach.
Ponoć trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie płotu. Chociaż w leżącym nieopodal Bytomiu problem także występuje – tam jednak za powód podaje się nie finanse a majowe opady deszczu i wielkość terenów zielonych. Można by powiedzieć, że dawniej lepiej bywało i trawa lepiej rosła – chociaż z drugiej strony – gdyby nie dawne długi to pewnie i tej trawy by nie było.
autor: Sandra Hajduk