Tak taniego węgla jeszcze nie było. Czy jest szansa w końcu uzdrowić branżę górniczą?
Tak taniego węgla jeszcze nie było. Nic tylko brać. – Z mojej strony mi to jak najbardziej pasuje i na pewno innym ludziom, którzy dokupują sobie węgiel w różnych potrzebach, żeby ogrzać pomieszczenia, to na pewno im też to pasuje – mówi Krzysztof Pająk, który przyjechał kupić kilka worków węgla. Ceny węgla opałowego poleciały na łeb na szyję. W porównaniu z zeszłym rokiem jest taniej aż o 15%. To nawet 130 złotych oszczędności na tonie. Sytuację pogorszyła jeszcze decyzja Kompanii Węglowej, by handlować węglem ze zwałów poniżej kosztów wydobycia. Według nieoficjalnych danych spółka sprzedaje za mniej niż 150 złotych za tonę. Koszty produkcji są dwukrotnie wyższe. Na równie niskie ceny liczą tutaj wszyscy. – Informacje, które do niego docierają z mediów wpływają deprymująco na chęć zakupu towaru. Aura na pewno też nie sprzyja. Widoczny jest regres jeśli chodzi o sprzedaż – oznajmia Michał Smyka, składy węgla "Węglosmyk" w Rudzie Śl.
Dumpingowe ceny dotyczą jednak tylko węgla spalanego na co dzień m.in. w piecach wielkich elektrowni. Konkurencja Kompanii, przy tak dużych obniżkach, nie mogła pozostać bierna. – Myśmy również postanowili o tym, aby obniżyć cenę. Tylko, że do jakiego poziomu można obniżać. Sami wiemy dokładnie, że ten bilans nie wyjdzie na zero. Nie zrównają się koszty z przychodami – podkreśla Zygmunt Łukaszczyk, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego. O trudnej sytuacji tego sektora gospodarki w Katowicach rozmawiali się członkowie Stowarzyszenia Euracoal. W krajach Europy Zachodniej ok. 40% energii produkuje się z węgla. W Polsce dwa razy więcej. Stąd i problemy na rynku uderzają w nasz kraj ze zdwojoną siłą. – Węgiel jest dobrym modulatorem cen. Gdyby nie było węgla to cena energii byłaby tak wysoka, że obywatele z trudnością pokrywaliby rachunki, a z drugiej strony europejska gospodarka stałaby się zupełnie niekonkurencyjna – zaznacza Mercedes Martin Gonzalez, dyr. Narodowego Związku Firm Górniczych w Hiszpanii.
Również firmy kooperujące z branżą z coraz większą nerwowością przyglądają się sytuacji w spółkach wydobywczych. Dziś w końcu i oni postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Po raz pierwszy udało się doprowadzić do spotkania z przedstawicielami rządu. – Nie spotykamy się po to, żeby prosić kogokolwiek o jakąkolwiek pomoc. My chcemy pokazać jak wygląda w kategoriach ryzyka to, co państwo jako właściciel robi w stosunku do układu wydobywczego, czyli Kompanii Węglowej – wyjaśnia Bogdan Fiszer, prezes Conbelts Bytom S.A.
– Chcemy przede wszystkim prowadzić konstruktywny dialog i wypracować rozwiązania, które pozwolą się temu sektorowi rozwijać – odpowiada Wojciech Kowalczyk, minister odpowiedzialny za naprawę górnictwa węgla kamiennego.
Prezesi firm produkujących sprzęt i materiały dla kopalń zgłosili konkretne propozycje rozwiązań systemowych. – Dotyczące zarówno systemu podatkowego, jak i kwestii rozliczeń w podatkach, jak i ułatwień poręczeń, kwestii dostępu do kredytów. Stworzenia być może nowego mechanizmu finansowania. Czyli całego tego zakresu wsparcia, który pozwoliłby przejść branży przez ten trudny moment – stwierdza Adam Zdziebło, senator PO, były wiceminister rozwoju regionalnego. Trudny okres, który na pewno nie skończy się z chwilą, gdy pełną parą ruszy Nowa Kompania Węglowa.