Trwa akcja w kopalni Wujek Ruch Śląsk. Ile to kosztuje? [WIDEO, NOWY KOMUNIKAT]
Aktualizacja 18:30: Choć wciąż trudno oszacować kiedy mogłaby się zakończyć, już wiadomo, że to najdłuższa akcja ratownicza w historii polskiego górnictwa. Bo choć idą po ludzi, a nie po węgiel procedury są takie same. To nie drążenie dziury, którą ratownicy mogą dotrzeć do poszkodowanych, a chodnik, który trzeba odpowiednio zabezpieczyć i pociągnąć odpowiednią infrastrukturę. Średnio ratownicy posuwają się więc o 20 metrów na dobę. – Ja wiem, że dziś już prawie nikt nie wierzy w to, że Ci ludzie żyją, bo to jest nawet biologicznie niemożliwe – mówi Jerzy Markowski. Zdaniem byłego ministra gospodarki ważny jest za to element psychologiczny, by każdy kto zjeżdża na dół wiedział, że niezależnie jak długo miałoby to trwać ktoś po niego przyjdzie. Innym zagadnieniem są milionowe koszty akcji. Kontrowersje wśród samych górników budzą np. wynagrodzenia ratowników biorących udział w akcji. Padają nawet oskarżenia o sztuczne jej przedłużanie. – Polskie górnictwo pracuje w takich warunkach i musi mieć wkalkulowanie ryzyko ponoszenia takich kosztów z tytułu tąpnięcia, a zupełnie innym zagadnieniem jest wyobraźnia decydentów czy warto w takich warunkach geologicznych eksploatować węgiel, żeby sprowokować sytuację, która może skutkować tak wielką i beznadziejną tragedią.
Zagrożenie tąpaniami lub metanowe występuje na większość kopalń. Czasem tak jak w przypadku kopalni Wujek Śląsk jest to koncentracja obu tych zagrożeń. Sytuacja po tąpnięciu jest jeszcze gorsza. – Dochodzi do zaburzeń przewietrzania. Nie mamy sytuacji takiej normalnej, tylko mamy część wyrobisk gdzie jest to przewietrzanie za małe albo nawet w skrajnych przypadkach nie ma go wcale, trzeba budować wentylatory, lutniociągi – wyjaśnia Jan Syty, Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
Górnicy zaginęli po wstrząsie, do którego doszło 18 kwietnia. By do niech dotrzeć po raz pierwszy w historii polskiego górnictwa próbowano między innymi wiercić dziurę z powierzchni. Wpuszczona pod ziemię kamera nie pokazała jednak górników. Przez wiele dni prowadzono też nawoływanie i nasłuch. Z zaginionymi nie udało się jednak nawiązać kontaktu.
Więcej na ten tema w materiale filmowym.
10:00: Pod ziemią wciąż pracuje kombajn, który drąży tunel ratowniczy. Nikt dokładnie nie wie, w którym miejscu mogą być poszukiwani górnicy. Dodatkowo akcję poszukiwawczą utrudniają rumowiska skał i kamieni, na które natrafia maszyna. – Kombajn jest 12,5 metra przed przecinką "5". Odwiert wykonany w nocy do dowierzchni centralnej pokazał nadal rumosz. Trwają przygotowania do wykonania otworu badawczego do przecinki "5". Na podstawie uzyskanych wyników podjęta zostanie decyzja co do dalszego postępowania – poinformował dziś rano Wojciech Jaros, rzecznik KHW.
Zobaczcie nowy szkic obszaru poszukiwań, gdzie powinni znajdować się zaginieni górnicy: