Trzech braci, 14 zabójstw i bratanica Edwarda Gierka. Kim był Wampir z Zagłębia?
Gdy jedną z ofiar Wampira z Zagłębia stała się bratanica Edwarda Gierka, funkcjonariusze milicji wiedzieli, że na schwytanie seryjnego mordercy nie ma już czasu. Nagle w sprawie nastąpił przełom czego owocem było zatrzymanie Zdzisława Marchwickiego oraz dwóch jego braci. Zdzisław został skazany na karę śmierci, podobnie jak jego młodszy brat Jan. Henryk dostał 25 lat. Po wyjściu na wolność chciał by świat usłyszał prawdę.
- Aktywność seryjnego mordercy określanego mianem Wampira z Zagłębia jest szacowana na okres pomiędzy 7 listopada 1964 r., a 4 marca 1970 r.
- W sumie mordercy przypisuje się 14 zabójstw i 7 prób usiłowania zabójstwa.
- Ofiarami Wampira z Zagłębia padały kobiety w wieku od 16 do 56 lat. Zazwyczaj atakował i zabijał według jednego schematu.
- Po morderstwie Jolanty Gierek, bratanicy pierwszego sekretarza, śledztwo przyśpieszyło, czego owocem było zatrzymanie Zdzisława Marchwickiego.
- Marchwicki został skazany na karę śmierci, którą wykonano 26 kwietnia 1977 r. Godzinę później powieszono jego brata Jana.
- Trzeci z braci z skazany na 25 lat, po wyjściu na wolność próbował dociec prawdy.
- Do dziś proces Wampira z Zagłębia jest określany jako pokazowy, co zmusza do refleksji, że ujęty przez milicję Marchwicki nie był tym, za którego go uważano. Jednak jeśli nie on to kim naprawdę był Wampir z Zagłębia?
Tajemnicza śmierć ostatniego z braci Marchwickich
– Do Ministerstwa Sprawiedliwości, do Sądu Najwyższego, do Prokuratury Generalnej. Nazywam się Henryk Marchwicki. Jestem bratem Zdzisława i Jana Marchwickich, skazanych w 1975 r. na karę śmierci. Oświadczam, że będę pisał prawdę i tylko prawdę, bo zbyt wiele w tej sprawie było kłamstw – miał pisać zza krat Henryk Marchwicki, najmłodszy brat skazanych na śmierci Zdzisława i Jana.
Henryk próbował oczyścić dobre imię rodziny, lecz na pewno nie chciały tego ówczesne władze, których śledztwo zakończyło się przecież medialnym sukcesem. Żonie Henryka kazano zmienić nazwisko. Straszono ją nawet odebraniem dzieci. w 1985 r. usłyszała, że już więcej nie zobaczy męża, bo ten w więzieniu zmarł. Kilka lat później okazało się, że było to kłamstwo, a Henryk wyszedł na wolność w 1992 r. Aż do śmierci w 1998 r. w dalszym ciągu próbował udowodnić, że Zdzisław, Jan i on nie mieli niczego wspólnego z ofiarami Wampira z Zagłębia. Zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach. Według raportu policyjnego miał spaść pijany ze schodów, złamać kręgosłup, wrócić do łóżka i tam we śnie umrzeć.ZOBACZ TAKŻE:
16 grudnia stracono seryjnego mordercę z Katowic. Władca Much poćwiartowane zwłoki trzymał w wannie!
„Manipulacje seksualne o cechach perwersyjnych”
Ofiarami Wampira z Zagłębia były kobiety w wieku od 16 do 56 lat, a jego „Modus Operandi” był za każdym razem praktycznie taki sam. Napastnik śledził kobiety, zachodził swoje ofiary od tyłu, uderzał ciężkim i tępym narzędziem w tył głowy, potem ściągał im bieliznę, okaleczał narządy rodne i uciekał. Pierwszą ofiarą jaką przypisuje się seryjnemu mordercy z Zagłębia była Anna Mycek, której zwłoki znaleziono 7 listopada 1964 r. w Dąbrówce Małej. Zwykle w takich sytuacjach ofiary były gwałcone lub okradane. W tym wypadku śledczy w aktach odnotowali „Manipulacje seksualne o cechach perwersyjnych”, co było jeszcze bardziej przerażające. Media miały o morderstwach milczeć, jednak plotki rozchodziły się szybko, w szczególności w 1965 r. gdy do morderstw i napadów dochodziło dosłownie co miesiąc.
Rok wzmożonej aktywności
Na 21 ofiar, które przypisuje się Wampirowi z Zagłębia, aż 11 psychopata zaatakował w 1965 r. Po kolejnych morderstwach z lipca i sierpnia w Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej stworzono grupę specjalną. Najpierw o nazwie „Zagłębie”, a potem „Anna”, której zadaniem było schwytanie seryjnego mordercy. Nie pomagały również zeznania kobiet, którym udało się przeżyć atak mordercy. Na mieszkańców regionu padł blady strach. Kobiety bały się wychodzić z domu, a jeśli na taki krok się już decydowały to tylko w towarzystwie mężczyzn. Kobiety dla bezpieczeństwa były również dowożone i odwożone z niektórych zakładów pracy. Wieczorami ulice dosłownie się wyludniały. Jesienią 1966 r. znaleziono zwłoki kolejnej kobiety, jednak teraz śledztwo miało zdecydowanie przyśpieszyć, bo ofiarą była bratanica przyszłego pierwszego sekretarza PZPR, który jak na razie niepodzielnie rządził w Katowicach.
Jolanta Gierek – wampir z zagłębia zaatakował kolejny raz
11 października 1966 r. z Przemszy wyłowiono zwłoki 18-letniej Jolanty Gierek. Zbieżność nazwisk młodej fryzjerki i pierwszego sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach nie była przypadkowa. Jolanta była bratanicą przyszłego pierwszego sekretarza PZPR. Teraz śledztwo przyśpieszyło i stało się prestiżowe. W grudniu 1968 r. za przekazanie informacji o Wampirze z Zagłębia władze wyznaczyły dużą nagrodę.
Uchwałą Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Katowicach z dnia 9 XII 1968 r. przyznano nagrodę w wysokości jednego miliona złotych dla osoby, której informacje przyczynią się pośrednio lub bezpośrednio do wykrycia działającego w rejonie Zagłębia Dąbrowskiego mordercy kobiet. Informacje prosimy przekazywać osobiście lub listownie Komendzie Wojewódzkiej MO w Katowicach, ul. Powstańców nr 31, bądź telefonicznie na nr 255-555, względnie najbliższej jednostce MO. Organa ścigania gwarantują bezwzględną dyskrecję osobom udzielającym stosownych informacji
List i samobójstwo podejrzanego
Po tym gdy Wampir z Zagłębia miał zabić po raz ostatni, milicjanci przesłuchali Piotra Olszowego. Olszowy jako niezrównoważony psychicznie rzeźnik z Sosnowca, był znany funkcjonariuszom ze stosowania przemocy wobec rodziny. Wobec Olszowego istniały przesłanki, że to on mógł być seryjnym mordercą. Posiadał auto „Syrenkę”, więc mógł szybko przemieszczać się pomiędzy miejscami zbrodni. W momencie gdy zginęła Jadwiga Kucianka, był na imprezie imieninowej oddalonej o 3 km od miejsca zbrodni. Z relacji świadków wynikało, że na chwilę wyszedł.
Mimo że Wampir z Zagłębia zostawiał w miejscach zbrodni wiele odcisków palców, nikt ich od Olszowego nie pobrał. Rzeźnik funkcjonariuszom miał się również przyznać do bycia mordercą, jednak ci ze względu na jego schizofrenię oraz brak wystarczających dowodów wypuścili go do domu. Kilka dni później milicjanci otrzymali list, w którym pojawiły się takie słowa – To była ostatnia ofiara. Nie złapiecie mnie. Co więcej w liście pojawiła się informacja, że z powodu presji morderca ma zamiar popełnić samobójstwo. 15 marca 1970 r. Piotr Olszowy zamordował młotkiem swoją żonę i dzieci, po czym oblał się benzyną i podpalił. Spłonął żywcem wraz z rodziną w swoim własnym domu. W wyniku zwęglenia zwłok, nie dało się pobrać odcisków palców.
Zatrzymanie, proces i kara śmierci
Po ostatnim morderstwie stworzono profil, który składał się z 483 cech psychicznych i fizycznych. Weryfikowano każdy trop, jednak morderca nadal pozostawał na wolności, a przynajmniej tak wydawało się funkcjonariuszom. Nagle na milicję zgłosiła się Maria Marchwicka, która twierdziła, że wampirem jest jej mąż Zdzisław. Marchwicki miał być agresywny po alkoholu i używać wobec swojej rodziny przemocy. Poza tym jak miała powiedzieć Marchwicka „był do niczego”. W związku ze sprawą zatrzymano też dwóch pozostałych braci Marchwickiego Jana i Henryka. Dodatkowo w celi pojawiło się również kilkoro bliskich z kręgu rodziny.
W trakcie 80 przesłuchań najmłodszego z braci, Henryk około 20 razy miał zmieniać wersję wydarzeń. Po drodze od funkcjonariuszy miał usłyszeć, że jego żona go zdradza, a dzieci zabrano do domu dziecka. Ostatnia wersja podana przez Henryka była najbliższa faktom związanym z morderstwem Jadwigi Kucianki. Zdzisław Marchwicki oraz jego brat Jan zostali skazani na karę śmierci. Henryk Marchwicki dostał 25 lat. W trakcie odsiadywania wyroku starał się udowodnić, że jego rodzina nie miała niczego wspólnego z działalnością Wampira z Zagłębia. Po wyjściu na wolność walczył dalej, aż do śmierci, której okoliczności do dzisiaj budzą wiele kontrowersji.
Kary śmierci na Zdzisławie i Janie Marchwickich wykonano w jednym z garażów milicyjnych 26 kwietnia 1977 r., prawie 13 lat po zabójstwie pierwszej ofiary Anny Mycek. Po latach ich proces uważa się za pokazowy, a dowody użyte w sprawie za wątpliwe.
źródło: Wikipedia / Rzeczpospolita / Polscy Seryjni Mordercy; autor: Bartosz Bednarczuk