REKLAMA
Kategorie

Ucieczka kangura w Tarnowskich Górach: Kangur złapany w …siatkę z piłkarskiej bramki! [WIDEO]

Kota w worku nie kupują, w ciemno ruszyli jednak z pomocą mimo że do końca nie byli pewni czy to nie żart. -Zwierzętom pomaga się często nawet z tym, że to była nietypowa sytuacja ten kangur akurat, co było nie do uwierzenia już przy samym zgłoszeniu, bo kangur to jest taka raczej zwierzyna w Australii, a nie w Polsce – mówi Marcin Orawiec, naczelnik OSP Strzybnica. Mimo, że również na pierwszy rzut oka trudno w to uwierzyć, właśnie w takim towarzystwie kangur z Hanusek koło Tarnowskich Gór czuje się najlepiej. Nie wiadomo jednak dlaczego wczoraj wieczorem przytulną zagrodę samowolnie opuścił. Robiąc spore zamieszanie swoją obecnością między innymi na drodze krajowej nr 11. -Zgłaszali to kierowcy którzy przejeżdżali właśnie tą drogą. Na miejsce udał się patrol, zdarzenie niecodzienne i interwencja też niecodzienna, udał się patrol żeby potwierdzić ten fakt, czy ktoś sobie nie stroi żartów – mówi Rafał Biczysko z tarnogórskiej policji.

 

 

 

ZDJĘCIA: Złapano kangura, który uciekł z prywatnej posesji w Tarnowskich Górach

 

 

 

Jak się okazało kangur należy do imponującej prywatnej kolekcji jednego z mieszkańców wsi. Został kupiony kilka lat temu w jednej ze śląskich hodowli. Do tej pory był raczej lokalną atrakcją, teraz za sprawą swojej ucieczki powiększył grono fanów. -Wszyscy tam byli sąsiedzi, no ale nos omijoł, skoczył przez nos tak buch buch buch i już go nie było. No ale trudno, ale uciechy dzieci mieli uciechy –  opisuje spotkanie z kangurem oko w oko jedna z mieszkanek miejscowości Hanuski.

 

 

Do śmiechu nie było jednak wszystkim. W trwającej cały dzień akcji łapania kangura w Tarnowskich Górach udział wzięło kilkadziesiąt osób: strażacy, policjanci, członkowie biura bezpieczeństwa publicznego i weterynarz. -Widząc tyle ludzi po prostu zaczął wariować, no nie dało się go jakoś złapać i nasz naczelnik wpadł na pomysł, żeby po prostu załatwić siatkę typowo bramkarską z klubu piłkarskiego – opowiada Fabian  Sołga, OSP Strzybnica. Dopiero to zagranie okazało się strzałem w dziesiątkę. Wystraszone zwierzę, po tym jak policja sprawdziła czy przechowywany był legalnie i w odpowiednich warunkach wróciło do właścicieli. <.>

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button