Uratował życie ponad 20 tys. pacjentów. Prof. Bochenek kończy 75 lat
Nazwisko prof. Andrzeja Bochenka na stałe zapisało się na kartach historii polskiej kardiochirurgii. I to nie tylko za sprawą jego udziału w pierwszym udanym przeszczepie serca w Polsce. Uczestniczył w nim wspólnie z prof. Zbigniewem Religą i prof. Marianem Zembalą. To między innymi dzięki jego doświadczeniu dziś kardiochirurdzy mogą operować przez „dziurkę od klucza”. Obecnie jako konsultant ds. kardiochirurgii American Heart of Poland wciąż pomaga pacjentom. Ilu ludziom Andrzej Bochenek uratował życie?
– Tego się nigdy nie wie – mówi skromnie profesor Andrzej Bochenek. I dodaje, że nigdy nie przywiązywał wagi do liczb. Jednak z podsumowania konsultacji, badań i operacji wynika ponad 20 000 pacjentów, którzy korzystali z wiedzy prof. Bochenka. Właśnie mija 40 lat od pierwszej operacji, którą wykonał na otwartym sercu. Łącznie przeprowadził ich ponad 4500.
Wybitny kardiochirurg z Zabrza
Profesor Andrzej Bochenek urodził się 21 czerwca 1949 roku w Zabrzu. To wybitny kardiochirurg. Swoje zawodowe umiejętności doskonalił w wiodących ośrodkach kardiochirurgii w Polsce oraz w czasie licznych pobytów w renomowanych klinikach Europy i USA. Jest wychowawcą kolejnych pokoleń kardiochirurgów jako Prorektor ds. medycznych Wydziału Nauk Medycznych im. prof. Zbigniewa Religi na Akademii Śląskiej w Katowicach. A także koordynatorem wielu badań naukowych. D0 tego autorem prac naukowych w recenzowanych czasopismach medycznych oraz rozdziałów w podręcznikach medycznych, a także wykładowcą na prestiżowych zjazdach naukowych w Polsce i za granicą. Prof. Andrzej Bochenek jest kopalnią wiedzy na temat polskiej kardiochirurgii i z przyjemnością się tą wiedzą dzieli.
W 1973 rozpoczął pracę w Klinice Kardiochirurgii w Zabrzu, początkowo pod kierunkiem prof. Tadeusza Paliwody, w latach 1984–1988 był zastępcą prof. Zbigniewa Religi.
Andrzej Bochenek należy do pionierów kardiochirurgii
– Kiedy zaczynaliśmy razem z profesorem Religą i Zembalą, żaden z nas nie miał specjalizacji z zakresu kardiochirurgii – w Polsce w ogóle nie istniała taka specjalizacja. Dopiero w połowie lat 80. powstała taka możliwość, a my byliśmy pierwszymi, którzy przystąpili do egzaminu specjalizacyjnego z kardiochirurgii – wspomina prof. Andrzej Bochenek.
Tych wspomnień ma zresztą znacznie więcej. Kiedy wraca pamięcią do początków swojej zawodowej drogi, aż trudno uwierzyć w postęp, jaki dokonał się w polskiej kardiochirurgii przez ostatnie 40 lat. A który jest między innymi jego zasługą.
– Kiedyś kardiolog zajmował się diagnozą, a kardiochirurg przeprowadzał operację. Nie było między nami współpracy, obecnie współpraca tych dwóch specjalizacji jest bardzo ważna. Dzisiaj pracujemy razem, pojawiły się możliwości leczenia tzw. strukturalnych wad serca, które kiedyś nie były leczone – mówi wybitny kardiochirurg.
Przełomem w jego zawodowej karierze był 5 listopada 1985 roku, kiedy to prof. Zbigniew Religa z prof. Andrzejem Bochenkiem i prof. Marianem Zembalą przeprowadzili pierwszy w Polsce udany przeszczep serca. – Jednym z moich zadań było otworzenie klatki piersiowej, należało skaniulować tętnice, żyły, podłączyć chorego do krążenia pozaustrojowego. W tym czasie, w sali obok, profesor Religa z Zembalą wycięli serce. Byłem pod wrażeniem – w miejscu wyciętego serca pojawiła się bardzo duża pusta jama w klatce piersiowej – wspomina profesor Bochenek.
Z humorem i sercem na dłoni
Mimo że początki kardiochirurgii w Polsce do łatwych nie należały, chętnie przywołuje anegdoty z tamtego okresu. A do tego po mistrzowsku je opowiada. Jedna z historii dotyczy najdłuższego przedmiotu, który wyciągnął z serca pacjenta.
Wiele lat temu przed jeden ze szpitali, w którym pracował, przyjechała kilkudziesięcioosobowa romska rodzina. Przedstawiciele rodu błagali profesora, aby zgodził się wyciągnąć pozostawiony podczas innej operacji fragment narzędzia z serca ich ojca i męża. Narzędzie było mikroskopijne. W związku z tym niewidoczne podczas badań diagnostycznych. Nie stanowiło zagrożenia dla zdrowia i życia pacjenta. Ale dla niego samego świadomość pozostawienia tam ciała obcego uniemożliwiała normalne funkcjonowanie.
– Niech pan mu pokaże cokolwiek, co pan mu wyjął – on tylko panu ufa – mówiła żona mężczyzny do profesora Bochenka. Profesor podjął się zabiegu. Ku swojemu ogromnemu zdziwieniu, w sercu pacjenta znaleziono oderwaną końcówkę metalowej mikrosprężynki (prowadnika) używanego przez kardiologów przy cewnikowaniu serca. Ta pozostałość to ok. 1,5 cm. Ale po rozwinięciu była bardzo długa. Miała aż 140 cm! Profesor przekazał znalezisko uszczęśliwionej żonie. Od tej pory stał się bohaterem całego rodu, który przez wiele lat składał mu podziękowania za tę operację. Takich opowieści profesor Bochenek potrafi przytaczać dziesiątki.
Zawsze życzliwy, profesjonalny, z sercem na dłoni – tak opisują go pacjenci, którym uratował zdrowie i życie. A przede wszystkim – skromny. Choć profesora można nazwać legendą polskiej kardiochirurgii, w jego podejściu do pacjenta, koleżanek i kolegów po fachu trudno doszukać się protekcjonalnego tonu. Często powtarza, że gdyby miał dostać zawału to w Polsce. Bo nasza kardiochirurgia i kardiologia uważana jest za jedną z najlepszych w Europie.
W imieniu pracowników i widzów Telewizji TVS życzymy Panu, Profesorze, długich lat w zdrowiu.