W Katowicach pocztę zaczęła roznosić… Straż Miejska! [WIDEO]
Na co dzień patrolują ulice i wystawiają mandaty za złe parkowanie. Ale w awaryjnych sytuacjach, mogą wcielić się w zupełnie inne nieznane do tej pory role. Katowiccy urzędnicy ze strażników miejskich postanowili zrobić… listonoszy. Wszystko po to, by mieć pewność że informacja o likwidacji jednej ze szkół, na pewno dotrze do rodziców uczniów. Czy jednak usługi pocztowe, strażnicy miejscy mają w swoich kompetencjach? Sprawdzała Karolina Kanclerz.
Pytanie, które zadawało już wielu. I wielu otrzymało dokładnie taką samą odpowiedź. -Czym powinna państwa zdaniem zajmować się straż miejska? -Moim zdaniem to w ogóle nie powinno jej być – mówi pytana przez nas mieszkanka Katowic. Tyle, że wtedy nie byłoby też nikogo, kto w awaryjnych sytuacjach ze strażnika mógłby błyskawicznie przekwalifikować się …na listonosza. Jak to zrobić, doskonale wiedzą strażnicy miejscy z Katowic. Ci na polecenie urzędu miasta, mieli dostarczyć około 90 listów. Odbiorcy jednak do sposobu ich doręczenia mają spore zastrzeżenia. -Koperta, którą otrzymałam była bez jakichkolwiek oznaczeń urzędu miejskiego. Co ciekawe, strażnik nie wymagał ode mnie jakiegokolwiek dowodu tożsamości, czyli od razu przyjął automatycznie, że ja to ja – mówi Aleksandra Nowak, matka ucznia z Gimnazjum nr 15 w Katowicach. "Ja" – czyli rodzic ucznia Gimnazjum numer 15 w Katowicach. Szkoła ma być zlikwidowana, a miasto ma obowiązek pisemnie poinformować o tym rodziców. -Byłam zdziwiona, zniesmaczona tą całą sytuacją i zdecydowanie wystraszona, bo powiem szczerze pierwszy raz w życiu mi się zdarzyło, że przychodzi do mnie strażnik miejski – dodaje Aleksandra Nowak, matka ucznia z Gimnazjum nr 15 w Katowicach.
Zwłaszcza, że do drzwi puka późną wieczorową porą. Ale w końcu, cel uświęca środki. -Ta grupa nie odbierała korespondencji przesyłanej drogą pocztową, co też nie świadczyło o złośliwości tych osób ale z jakiegoś powodu to nie nastąpiło. Strażnicy w ramach pełnionych obowiązków służbowych w swoich rejonach tę korespondencję doręczyli – wyjaśnia Piotr Piętak, Straż Miejska w Katowicach. Tyle, że ramy pełnionych obowiązków pocztowej działalności nie przewidują. Ale na pewno czynią ją bardziej skuteczną. -Widok umundurowanego funkcjonariusza, który dostarcza przesyłki sprawił, że to doręczenie rzeczywiście było skuteczne, mieszkańcy znacznie chętniej otwierali drzwi – mówi Bogumił Sobula, wiceprezydent Katowic. Bo cóż mieli zrobić, gdy pukali do nich umundurowani? Podobnie jak oni zbyt dużego wyboru nie miało też miasto. W końcu chodziło o dobro społeczne. I o to, by przepisom, stało się zadość.
By na czas, do rąk własnych dostarczyć koperty. A sposób wykonania to już dowolność. Bo choć ustawy i regulamin działania straży precyzyjnie określają zakres jej działań, to czasem trzeba iść na pewne ustępstwa. -Życie w takim mieście jak Katowice i w przypadku służby działającej w systemie całodobowym przynosi takie różne sytuacje, że wymienianie katalogu, którymi straż miejska się zajmuje byłoby bezcelowe – dodaje Bogumił Sobula, wiceprezydent Katowic. Przede wszystkim dlatego, że ten katalog można stale rozszerzać. O czym, na swojej stronie internetowej informują sami strażnicy: "Służymy na różne sposoby, zobacz czym na co dzień się zajmujemy…". A wśród tych najważniejszych zadań są między innymi: dbanie o porządek w miejscach publicznych, kontrolowanie ruchu drogowego, doprowadzanie osób nietrzeźwych do izb wytrzeźwień, a nawet informowanie społeczności lokalnej o zagrożeniach.
W 10 punktach nie ma jednak słowa o dostarczaniu urzędowych przesyłek. -Rozszerzanie tych obowiązków na czynności techniczne, niemalże czynności pocztowe wydaje mi się być nie do końca uprawnione – uważa mec. Mariusz Orliński, Kancelaria SZiP w Katowicach. Zwłaszcza, że zgodnie z prawem, rozwiązań miasto miało kilka. Jednym z nich było rozwieszenie informacyjnych plakatów. Te jednak byłyby uznane za skuteczne pod jednym warunkiem. -Jeżeli takie ogłoszenie przez 14 dni w powszechnie uznanym miejscu widnieje i można było się z nim zapoznać – dodaje mec. Mariusz Orliński, Kancelaria SZiP w Katowicach. Można też było wybrać wyjście najprostsze z możliwych. Do roznoszenia listów z urzędu, zaangażować…jego pracowników.