W kolejce po miłość… Dlaczego wciąż brakuje rodzin zastępczych? Jak nią zostać?
Dopiero teraz ich życie zaczyna się układać. Wspólnymi siłami budują prawdziwą rodzinę. Państwo Baryła z Sosnowca od kilku lat pod swój dach przyjmują dzieci, których rodzice nie byli w stanie udźwignąć ciężaru ich wychowania. -Traktujemy te dzieci jak swoje, tak. Czegoś je uczymy od podstaw. Pomimo tego, że dziecko ma 3 lata to ma straszne deficyty i trzeba ich wszystkiego nauczyć- mówi Małgorzata Baryła, mama zastępcza. Przede wszystkim jednak trzeba ich otoczyć miłością. Rodzeństwo, Vanessa i Eryk do państwa Baryłów trafili pół roku temu. Wcześniej prawie rok spędzili w pogotowiu opiekuńczym. Wojtuś został przywieziony prosto z interwencji. -Ciężko było, trzeba było go wszystkiego nauczyć. Nie było tak jakbyśmy chcieli – dodaje Małgorzata Baryła. Bo choć Wojtuś był przez swoich rodziców zaniedbywany, rozłąka z nimi była dla niego trudna. Dziś po tamtych chwilach nie ma jednak śladu.
-Początek jest trudny, docieramy się wzajemnie, ale trudny też jest koniec, kiedy te dzieci odchodzą. Zżywamy się ze sobą. Wyprowadzka… no płaczemy tu zawsze chórem – mówi Tomasz Baryła, tata w rodzinie zastępczej. Takich rodzin jak ta, w Sosnowcu jest zaledwie 11. Czekających na opiekę dzieci zdecydowanie więcej. Szanse na znalezienie rodziny maleją z każdym kolejnym rokiem. -W Sosnowcu mamy 4 placówki opiekuńczo-wychowawcze i tam wciąż są dzieci małe, których nie powinno dawno tam już być, ale wciąż mamy mało kandydatów chętnych do pełnienia takiej funkcji – mówi Katarzyna Słupińska, MOPS w Sosnowcu. Tych brakuje nie tylko w Sosnowcu. Miejskie Ośrodki Pomocy Społecznej w całej Polsce coraz głośniej mówią o problemie ze znalezieniem chętnych do założenia zawodowej rodziny zastępczej. W Częstochowie są zaledwie takie dwie. -Częstochowa jest takim specyficznym miastem, bo wielokrotnie spotykaliśmy się, że ludzie aprobują nasze działania, ale ich zaangażowanie w rodzicielstwo zastępcze jest niewielkie – podkreśla Iwona Borysiuk, MOPS w Częstochowie, arch.
Dlatego Częstochowa od lat prowadzi specjalne akcje, które mają to zmienić. Zachęcać do rodzicielstwa zastępczego zdecydowały się też Katowice, które po raz pierwszy zorganizowały specjalną kampanię społeczną. -Naszym ideałem jest przejście dzieci, które są w pieczy instytucjonalnej, czyli w placówkach typu dom dziecka, do pieczy rodzinnej. Maksymalnie zbliżonej do opieki, którą są w stanie zapewnić rodzice biologiczni – mówi Andrzej Górak, MOPS w Katowicach. W Polsce rodziną zastępczą może zostać zarówno małżeństwo jak i osoba samotna. Kandydaci muszą spełnić określone warunki. -Poza tymi wszystkimi przesłankami prawnymi to zdecydowanie to ogromna odpowiedzialność i przekonanie, takie na 200 procent, że rzeczywiście chce się zostać rodziną zastępczą z wszelkimi tego konsekwencjami i plusami – mówi Lidia Zeller, prezes Stowarzyszenia "Dla rodziny", arch.
A to, oprócz stałej opieki – też wsparcie finansowe. W przypadku zawodowej rodziny zastępczej to od od 660 do 1500 zł miesięcznie. To jednak ciągle niewielu przekonuje. -Na pewno rodzina zastępcza jest dużo lepszym rozwiązaniem niż jakakolwiek forma instytucjonalna, ponieważ dziecko traktowane jest indywidualnie. Ma zaspokojone swoje potrzeby psychiczne i emocjonalne – mówi Hanna Sira, psycholog. Z danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej wynika, że z roku na rok maleje liczba chętnych do zakładania rodzin zastępczych. W 2014 roku było ich prawie 39 tysięcy. To prawie o tysiąc mniej niż w roku poprzednim.<.>