#News najnowszeSportTygodnik TVS

Widzew Łódź – GKS Katowice 3:0. Pewna wygrana łodzian, GKS dalej bez zwycięstwa

W sobotę w Łodzi zmierzyły się drużyny, które sezon rozpoczęły z różnym impetem. Widzew Łódź, typowany jako faworyt, nie zawiódł swoich kibiców i rozgromił GKS Katowice 3:0. Zespół pod wodzą Zeljko Sopića dopisał cenne trzy punkty i pokazuje, że zamierza walczyć o coś więcej niż środek tabeli.

Widzew Łódź – GKS Katowice: faworyt potwierdził klasę

Widzew Łódź - GKS KatowiceOd początku spotkania było widać, że gospodarze są pewni siebie. Choć GKS Katowice próbował grać odważnie i wysoko, czasami miało się wrażenie, że udanie buduje przewagę, to jednak brakowało mu konkretów pod bramką rywala. Łodzianie – wzmocnieni m.in. przez utalentowanego Mariusza Fornalczyka – szybko przejęli kontrolę nad boiskiem.

Pierwszy gol padł już w 18. minucie. Wszystko zaczęło się od kapitalnego podania Akere, który przeciął środek pola i idealnie zagrał w pole karne. Tam na piłkę czekał Sebastian Bergier, który pewnym strzałem głową otworzył wynik meczu – 1:0 dla Widzewa.

Emocje, VAR i samobój

Po zmianie stron gospodarze ruszyli z impetem. Już w 47. minucie wydawało się, że Shehu podwyższył na 2:0. Gol jednak został anulowany po analizie VAR – sędzia dopatrzył się zagrania ręką.

Wydawało się, że wynik 1:0 może utrzymać się do końca, ale ostatnie minuty to prawdziwy nokaut. Najpierw w 87. minucie piłkę do własnej siatki skierował Mateusz Kowalczyk, a chwilę później na 3:0 trafił Fran Alvarez.

GKS Katowice wciąż bez zwycięstwa

Dla katowiczan to był trzeci mecz bez wygranej. Ekipa Rafała Góraka ma na koncie zaledwie jeden punkt i musi szukać pierwszego zwycięstwa w kolejnych kolejkach. Mimo walecznej postawy – zwłaszcza w pierwszej połowie – zabrakło skuteczności i zimnej krwi.  Kolejne spotkanie GKS Katowice  rozgrywa w Warszawie, tam także nawet o jeden punkt będzie ciężko. 

Widzew Łódź z kolei pokazuje, że letnie transfery zaczynają działać. Zespół jest coraz lepiej zorganizowany i z meczu na mecz wygląda solidniej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button