Wielka afera z udziałem drobiu i oleju … technicznego
Czy firma z Wielkopolski sprzedawała producentom pasz oleje techniczne zamiast spożywczych? Wiele na to wskazuje, ale właściciele się tłumaczą.
Starty na 170 mln zł i pierwsze zarzuty
Para małżonków prowadzi polski oddział niemieckiej firmy Berg+Schmidt. Firma zajmowała się sprzedażą olejów paszowych. Tłuszcze były sprowadzane z Ukrainy, Rumunii, Rosji i Malezji.
Właściciele zostali zatrzymani. Zarzuty mogą być poważne, ponieważ dopiero zostają pobierane próbki pasz do badań i będą poddane ocenie, czy nie stanowiły zagrożenia dla życia zwierząt oraz finalnie ludzi.
CBŚP skontrolowało 66 wytwórni pasz. Szacuje się, że poszkodowani zostali oszukani na kwotę około 170 mln złotych. Zarzuty mają dotyczyć lat 2020-2022.
Wyjaśnienia właścicieli, a śledztwo
Właściciele firmy tłumaczą, że aby przyśpieszyć cały proceder informowali na granicy, że sprowadzają tłuszcze techniczne, aby uniknąć procedur weterynaryjnych, które obowiązują w przypadku olejów spożywczych. W ten sposób para chciała zapewnić ciągłość dostaw i uniknąć przestojów w branży, dlatego, że zaopatrywała największych krajowych producentów pasz, szczególnie dla drobiu.
Śledztwo w sprawie jeszcze nie jest zakończone, ale wiele wskazuje na to, że do firmy trafiały niewielkie ilości oleju roślinnego i że był on łączony razem z olejem technicznym, który nie nadaje się do spożycia i może zawierać niebezpieczne substancje.
Wicepremier uspokaja
Wicepremier, szef resortu rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk uspokaja – „Jeśli chodzi o zdrowotność kurczaków, to przez ostatnie dwa lata systematycznie weterynaria sprawdza jakość pasz, nie ma dioksyn, metali ciężkich, czyli tych atrybutów oleju technicznego (…) O kurczaki też nie musimy się obawiać”.
Zapewnia także, że w dalszym ciagu intensywnie będą padane próbki – zarówno mięsa, jak i pasz. Dodał, że badanych jest 300 próbek roczne i nie wykryto w nich żadnego śladu niebezpiecznych substancji.