Właściciele warzywniaka w Katowicach chcą Was wszystkich wyściskać! Dzięki Wam nie muszą zamykać sklepu
Mały warzywniak przy Skargi w Katowicach w weekend poznała cała Polska. Zrobiło się o nim głośno po facebookowym apelu jednego z klientów. Dominik Tokarski prosił o pomoc dla właścicieli małego sklepu z warzywami i owocami, którzy przez brak klientów borykają się z problemami finansowymi. Wpis spotkał się z ogromnym odzewem i dziś właściciele warzywniaka co rusz uzupełniają asortyment na półkach. W poniedziałek, 17 stycznia sprawdzamy, co słychać w słynnym warzywniaku. Jest spokojniej niż w sobotę, ale co chwila wchodzą klienci. To dzięki Wam!
Wpis Tokarskiego o tym, że mały sklepik w centrum Katowic nie ma zbyt wielu klientów, ukazał się w piątek, 14 stycznia. Już w sobotę, 15 stycznia 2022, ok. godz. 12 sklep świecił pustkami. Wszystko wykupili klienci! Na półkach nie było już niemal niczego. A to za Waszą zasługą. Wymietliście wszystko, co właściciel przywiózł do warzywniaka ok. godz. 8 rano. Właściciel wraz z żoną bardzo Wam dziękują i najchętniej wyściskaliby każdego z Was z osobna.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Warzywniak z Katowic sławny na całą Polskę! Apel w internecie pomógł. Półki wymiecione!
-Nie siedzimy w internecie, nie wiedzieliśmy w ogóle, co się dzieje w sobotę – mówią nam w poniedziałek właściciele warzywniaka przy Piotra Skargi w Katowicach, starsze małżeństwo. Budka stoi między Superjednostką a Supersamem. – Jesteśmy szczęśliwi, dostaliśmy power do działania – dodają. -Dzięki Wam nie musimy zamykać sklepu, który prowadzimy już w zasadzie od 10-11 lat – dodają.
Klientów w poniedziałek nie brakowało.
Warzywniak odwiedzają nie tylko mieszkańcy Katowic. Po apelu, który pojawił się na Facebooku, w sklepie pojawiają się także mieszkańcy miast z całego woj. śląskiego. W poniedziałek na przykład przyjechała para z Tarnowskich Gór, dla której nie było problemem przejechanie nadprogramowych 30 kilometrów. – Pochwalamy takie akcje i zawsze chętnie pomagamy, dlatego tutaj jesteśmy – mówią mieszkańcy Tarnowskich Gór. W sobotę byli także ludzie z Małopolski , co świadczy o tym, jak wielka jest siła internetu, mediów społecznościowych.
Właściciel sklepu wspomniał nam, że nie do końca wiedział, co dzieje się w sobotę, skąd to „bum” i nagła kolejka klientów. -Nie dałem rady nawet zmienić cen, nie wiedziałem, gdzie co mam, byłem w szoku, nie byłem też przygotowany na tylu klientów – mówi właściciel.
Dziś, w poniedziałek było już nieco spokojniej, choć w trakcie naszej wizyty drzwi się nie zamykały. Właściciel postarał się o ogrom świeżego towaru i z uśmiechem na ustach stwierdza, że do końca dnia sprzeda wszystko, czym zatowarował dziś sklep. Jest pełen optymizmu i ma nadzieję, że w dalszym ciągu będą mogli z żoną zaopatrywać Was w dobrej jakości warzywa i owoce. Sami wyszliśmy dziś w pełną reklamówką zdrowia:)
Wierzymy, że właściciele warzywniaka będą mogli wam jeszcze długo służyć. Wrócimy do nich w przyszłym tygodniu i mamy nadzieję przekazać Wam dobre wieści. Tymczasem w imieniu naszym i właścicieli małego warzywniaka serdecznie dziękujemy. Dziękujemy również Dominikowi Tokarskiemu, który zapoczątkował całą akcję.
Marcelina