Wybuch w Koksowni „Przyjaźń” w Dąbrowie Górniczej. Pracownicy trafili do siemianowickiej oparzeniówki
Po wybuchu w Koksowni „Przyjaźń” w Dąbrowie Górniczej czterech pracowników trafiło do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
-Pacjenci trafili do nas z rozległymi oparzeniami, oparzeniami dróg oddechowych, które dziś zostały potwierdzone u dwóch pacjentów, z oparzeniami twarzy i oparzeniami rąk. W piątek są wykonywane zabiegi operacyjne, diagnostyka, jak i potrzebne konsultacje – mówi dr n. med. Karolina Mikuś-Zagórska z CLO w Siemianowicach Śląskich.
Jeden z mężczyzn znajduje się na oddziale intensywnej terapii, w stanie bezpośredniego zagrożenia życia. Trzech w stanie stabilnym przebywa na oddziale chirurgicznym. Jak wynika z informacji uzyskanych od Jastrzębskiej Spółki Węglowej – właściciela koksowni, z sześciu poszkodowanych w wypadku, trzech mężczyzn pracowało w koksowni na stałe, a trzech pozostałych było pracownikami firmy zewnętrznej.
Prawdopodobną przyczyną wybuchu, do jakiego doszło w czwartek był zapłon pyłu węglowego.
-Jest to wysoce prawdopodobne, gdyż takim czynnikiem wybuchowym jest właśnie pył węglowy, a wydarzenie miało miejsce w przemiałowni, czyli gdzie się mieli węgiel dostarczany z kopalń. Natomiast z ostateczną przyczyną wstrzymałbym się do czasu aż wypowiedzą się eksperci – mówi Roman Brańka, JSW „Koks”.
W akcji ratunkowej na miejscu brało udział 18 zastępów straży pożarnej. Po rannych przyleciały dwa śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Działania służb ratunkowych trwały do późnych godzin nocnych.
-Nasze działania polegały tak naprawdę na zabezpieczeniu tego miejsca, w którym doszło do eksplozji. Przeszukaniu, zaopatrzeniu w pierwszej fazie tych poszkodowanych sześciu osób. Jeden budynek uległ całkowitemu zniszczeniu, w drugim budynku uszkodzeniu uległa konstrukcja budynku i trwa ocena, co będzie dalej z tym budynkiem – mówi asp. Stefan Flasza, KM PSP w Dąbrowie Górniczej.
ZOBACZ MATERIAŁ SILESIA FLESZ
Bartosz Bednarczuk