Wyłudził od kobiet łącznie 10 mln dolarów. „Oszust z Tindera” hitem Netflixa
Niekwestionowany numer jeden na Netflixie. Przynajmniej w ostatnim czasie. „Oszust z Tindera” wzbudza ogromne kontrowersje wśród widzów. W produkcji pojawia się również polski wątek. Widzieliście, a może dopiero zamierzacie obejrzeć?
O czym jest dokument?
Mężczyzna za pomocą aplikacji randkowej Tinder poznawał kobiety, udając syna miliardera. Jak się okazało, swoje wystawne życie zawdzięczał kobietom, od których wyłudzał środki.
Kobiety pożyczały pieniądze, myśląc, że mężczyzna popadł w tarapaty i ich pilnie potrzebuje. Najczęściej podawał, że ma zablokowane konto i nie ma dostępu do swoich pieniędzy. Zważywszy na to, że prowadził tak wystawny tryb życia, kobiety myślały, że pieniędzy mu nie brakuje, aby oddać swoje zobowiązania. Duży wpływ na ich decyzje miało uzależnienie emocjonalne od mężczyzny. Za wyłudzone pieniądze mężczyzna podróżował po całym świecie i sypiał w najdroższych hotelach. W rzeczywistości nowo poznana kobieta widziała wystawnie prowadzone życie – jednak to poprzednia „dziewczyna” była sponsorem takiego stylu życia.
Oszust nie poniósł pełnej odpowiedzialności
Shimon Hayut był poszukiwany przez izraelską policję. Podawał się później za Simona Levieva. Tożsamości mężczyzny mogło być jednak więcej. W 2019 roku został skazany w Izraelu na 15 miesięcy pozbawienia wolności – za kradzież i oszustwo, wyszedł z więzienia po 5 miesiącach za dobre sprawowanie.
Do tej pory nie został jednak rozliczony za wyłudzenia na kwotę ok. 10 mln dolarów.
Opinie internautów
Zdania widzów są bardzo podzielone. Hejt wylewa się nie tylko oszusta, ale także na ofiary.
„Polecam, ku przestrodze naiwnych kobiet, wierzących w księcia z bajki. Współczuje tym dziewczynom, ale czy można być tak naiwną?
„ Co z wami ludzie, dlaczego to ofiary są winne, a nie sprawca?
„Moim zdaniem macie wiele do przepracowania sami ze sobą” – komentują internauci na portalach społecznościowych.
Polski wątek w dokumencie Netflixa
W produkcji został pokazany Polak. Był ochroniarzem Shimona Hayuta.
Piotr K. pozwał Netflixa na kwotę 3 mln euro – ze względu na to, że wykorzystanie czyjegoś wizerunku, wymaga zgody tej osoby. Ochroniarz w związku z większą rozpoznawalnością nie będzie mógł pełnić wcześniej wykonywanej funkcji.
Twierdzi także, że nie wiedział o procederze swojego ówczesnego pracodawcy, i że sam został oszukany na kwotę ok. 10 tysięcy euro. Nie ma kontaktu z oszustem od 2017 roku.
Dostaliśmy komentarz bezpośrednio od prawnika Piotra K.
„Jako pełnomocnik p. Piotra K(…) informuję, że będziemy dochodzili od Netflixa, jako dystrybutora filmu „Oszust z Tindera” odszkodowania i zadośćuczynienia za krzywdę doznanych w wyniku posłużenia się bezprawnie wizerunkiem mojego klienta. Zgodnie z obowiązującym prawem posłużenie się cudzym wizerunkiem bez jego zgody może mieć miejsce jedynie w kilku przypadkach, tj. gdy zainteresowany otrzymał stosowne wynagrodzenie, jest elementem większej całości (np. jeden z kibiców na stadionie) albo jest osobą publiczną. Żadna z tych okoliczności nie miała miejsca w sprawie, a mój klient o fakcie upublicznienia jego wizerunku, w dodatku w bardzo niekorzystnym kontekście dowiedział się już po premierze filmu.
Co ciekawe, już na etapie przygotowywania materiałów w sprawie produkcja miała wiedzę, że Piotr K(…) nie jest zamieszany w działania Simona Hayuta. Reżyserka filmu w podcaście The Tinder Swindler – the maiking of oświadczyła: “Nie mamy dowodu na to, że Peter był świadom tego, co robił Simon. Albo aby wiedział, że nie pracuje dla syna Lwa Leviev”. Dodatkowo podkreślić wypada, że bohater filmu wyrządził szkodę nie tylko kobietom, ale także memu klientowi wobec którego nie uregulował wynagrodzenia za świadczone usługi ochroniarskie.
Prawo do decydowania o własnym wizerunku, podobnie jak prawo do zachowania prywatności jest jednym z podstawowych praw człowieka. Nikt nie może tego prawa naruszać, nawet taki gigant jak Netflix.”
Jesteśmy ciekawi, jakie efekty przyniosą działania prowadzone przez Piotra K. oraz jego pełnomocnika, adwokat Joannę Parafianowicz.
Obecnie oszust jest na wolności, a jego ofiary zostały z długami. Oszukane kobiety założyły zbiórkę, w ten sposób chcą odzyskać część straconych pieniędzy.
Zbiórka
Ayleen, Pernilla i Cecilie – tak nazywają się kobiety, które postanowiły upublicznić całą sprawę związaną z oszustem z Tindera. Kobiety liczyły się z negatywnymi opiniami pod swoim adresem, chciały jednak ostrzec innych i zakończyć cały proceder wyłudzania pieniędzy przez mężczyznę. Teraz to one proszą o wsparcie, aby mogły nadpłacić swoje zadłużenie.
„Po wielu rozmowach i dokładnym rozważeniu sprawy, postanowiłyśmy założyć zbiórkę. Wiele osób kontaktowało się z nami, pytając o to, czy mamy to w planach, wcześniej nie przyszło nam do głowy, że możemy to zrobić” – wyjaśniają oszukane kobiety.
Poniżej link do zbiórki:
https://www.gofundme.com/f/
Skarżyńska