Zabijanie i dobijanie zwierząt na polowaniach na oczach dzieci?! Apel naukowców Uniwersytetu Śląskiego do myśliwych! [WIDEO]
Dla myśliwych taki widok to chleb powszedni. Problem, gdy uczestniczą w tym dzieci. Dlatego naukowcy z Uniwersytetu Śląskiego poparli wprowadzenie ustawowego zakazu ich obecności podczas polowań. –Są w Polsce kary, nawet w konstytucji przepisy, które nakazują chronić dzieci przed demoralizacją i demoralizacja może, w naszym przekonaniu, polegać na tym, że dzieci narażane są na udział w tego rodzaju akcie przemocy – uważa dr hab. prof. UŚ Tomasz Pietrzykowski, Wydział Prawa i Administracji UŚ. Często są obecne przy uśmiercaniu zwierząt, uczestniczą w nagonkach, tropieniach, ściganiu rannych zwierząt i ich dobijaniu. Problem może dotyczyć każdego roku nawet kilkudziesięciu tysięcy dzieci. -Dziecko, które obserwuje agresję i przemoc i nie może zwrócić się do rodziców o wsparcie, ponieważ oni się tym cieszą i to jest rodzaj ich sprawstwa. Takie dziecko pozostaje samo z bardzo silną emocją – podkreśla dr hab. Ewa Jarosz z Wydziału Pedagogiki i Psychologii. Emocją, która może odbić się na psychice – twierdzą psycholodzy.
"-Bezpośrednim celem polowania jest odbieranie życia innym istotom – zabijanie przez człowieka wolno żyjących zwierząt, w imię niejasnych dla dziecka intencji" – czytamy w apelu naukowców UŚ. Najmłodsi są obecni także przy patroszeniu zwłok i rytualnym układaniu zastrzelonych zwierząt po polowaniu. – Pokazuje, że zwierzę jest traktowane jak rzecz, a tego nie powinniśmy dzieci uczyć. Powinniśmy uczyć, że i zwierzęta i przyroda, to nie jest coś, co my możemy wykorzystywać w taki sposób, to jest zależne od nas. Trzeba uczyć empatii i zrozumienia – mówi Jacek Bożek z Klubu Ekologicznego Gaja. W lutym tego roku rozpoczęła pracę sejmowa podkomisja do spraw nowelizacji Prawa Łowieckiego. Liczy siedmiu członków, w tym …sześciu myśliwych. –Sam minister środowiska powiedział, że ta sytuacja jest niewłaściwa, że myśliwi decydują o nowelizacji prawa łowieckiego, ale jak powiedział nie ma na to wpływu – argumentuje prof. dr hab. Piotr Skubała, UŚ. Mimo uwag wielu organizacji, postulowany zakaz udziału dzieci w polowaniach nie został do tej pory uwzględniony. Prawdopodobnie za dwa dni spotka się połączona komisja ochrony środowiska i rolnictwa, która ma rozpatrzyć ten projekt.
Myśliwi tej wiekowej tradycji nie zamierzają przerywać. Wiedzę nabywaną z dziada pradziada wciąż chcą przekazywać swoim dzieciom. -Nie ma ta zwierzyna naturalnych wrogów, typu niedźwiedzie jak kiedyś było, niestety ktoś musi regulować tę populację w naszej cywilizowanej Europie. Nie możemy takiej przyrody zostawić sami sobie – mówi Jerzy Szołtys, poluje od 13 lat, wyp.arch. Zwłaszcza, że jak mówią, samych dzików na terenie nadleśnictwa Katowice rodzi się 600 rocznie. -Wiosną jest ich 400, a latem około 1000. Gdyby nie myśliwi to w następnym roku nie byłoby ich tysiąc, tylko byłoby już 3 tysiące – wyjaśnia Grzegorz Skurczak, Nadleśnictwo Katowice. Problem obecności dzieci podczas polowań to nie tylko kwestia etyki. W ostatnich latach kilkakrotnie doszło do wypadków, w których zostały ranne. Najczęściej byli to naganiacze wspierający myśliwych.<.>