REKLAMA
Kategorie

Zabójstwo, dwa napady, jeden sprawca. Mieszkaniec Świętochłowic resztę życia może spędzić w więzieniu

Zabił, pózniej jeszcze dokonał dwóch napadów z nożem w ręku. Wpadł po kilku godzinach od znalezienia zwłok mieszkańca Rudy Śląskiej. Grozi mu dożywocie.

 

W ubiegły czwartek dyżurny policji w Rudzie Śląskiej został poinformowany o znalezieniu martwego mężczyzny w rejonie dzielnicy Wirek. Na jego ciało natknął się spacerujący tamtędy mężczyzna.

Mundurowi ustalili, że to 36-latek, który zginął od ciosów nożem. Kryminalni analizowali zebrane dowody i nagrania z monitoringu z pobliskich ulic. W czasie, gdy policjanci pracowali na miejscu zdarzenia, na terenie miasta doszło do dwóch napadów. W pierwszym mężczyzna, grożąc nożem, próbował zmusić pracownicę placówki bankowej do wydania pieniędzy, jednak ta włączyła alarm, który spłoszył napastnika. Kilkanaście minut później ten sam sprawca napadł na ekspedientkę sklepu spożywczego, raniąc ją nożem i zabierając pieniądze.

Kryminalni rozpoczęli poszukiwania sprawcy. Dobrej jakości nagranie z monitoringu i pomoc policjantów z rudzkiej czwórki przyczyniły się do ustalenia personaliów sprawcy napadów.

Jeden sprawca

Kryminalni pracujący jednocześnie przy sprawie zabójstwa i napadów zdobywali coraz więcej informacji i poszerzali materiał dowodowy. Kolejne godziny ich śledztwa i szczegółowa analiza ustaleń potwierdziła, że sprawcą zabójstwa i napadów jest ten sam mężczyzna.

37-letni mieszkaniec Świętochłowic został namierzony i zatrzymany przez rudzkich policjantów na jednej z katowickich ulic. Sprawca przyznał się do zabicia 36-letniego mieszkańca Rudy Śląskiej oraz napadów.

Prokurator przedstawił mu zarzuty zabójstwa, rozboju przy użyciu noża i usiłowania rozboju. Za te przestępstwa grozi mu kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności. Nie bez znaczenia jest także fakt, że podejrzany ostatnio spędził w więzieniu 8 lat za rozboje.

37-letni świętochłowiczanin, decyzją rudzkiego sądu, został tymczasowo aresztowany.

 

Śląska Policja/Skarżyńska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button