Zakaz korzystania z wód Kanału Gliwickiego WIDEO
Do poniedziałku, 12 września obowiązuje zakaz korzystania z wód Kanału Gliwickiego. To decyzja wojewody śląskiego. Jej powodem jest masowy pomór ryb obserwowany pomiędzy śluzami Sławięcice i Rudziniec. Od weekendu do dzisiaj służby wyłowiły już około 5 ton martwych ryb. Jeśli sytuacja się nie poprawi, zakaz zostanie przedłużony.
-Ten zakaz dotyczy przede wszystkim korzystania właśnie z wód, na przykład spożywania tej wody, kąpieli czy też wykorzystania do celów gospodarczych, jak podlewanie ogródków albo też do pojenia zwierząt domowych czy też gospodarczych. Wszystko po to, aby uchronić mieszkańców – mówi Alina Kucharzewska, rzecznik prasowy Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Zakazem objęta jest również żegluga na odcinku pomiędzy wskazanymi śluzami III sekcji Kanału Gliwickiego. Chociaż od kilku tygodni z Odry w całym kraju wyławiane są dziesiątki ton martwych ryb, Wody Polskie uspokajają, że sytuacja się poprawia.
-Wszystko wskazuje na to, że we wczesnych godzinach porannych, czyli wtedy, kiedy nasi pracownicy przystąpili do pracy polegającej na odławianiu śniętych ryb, obserwowali ich zdecydowanie mniej, aniżeli o tej samej porze można było spostrzec w ciągu minionych dni. Dlatego też mamy nadzieję, że sytuacja ta będzie się stabilizować, a pomór wkrótce będzie ustępował – mówi Linda Hofman, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach.
Innego zdania są jednak wędkarze, którzy od lat łowią na wodach Kanału Gliwickiego. Według ich obserwacji, obecna sytuacja w Gliwicach to w ostatnich miesiącach żadna nowość. Jak mówią, alarmowali już z początkiem wiosny o pierwszych przypadkach martwych ryb. Jak przekazał nam jeden z wędkarzy, wtedy u ryb wykryto poparzone skrzela.
-Drugi pomór był łączony z tym pierwszym, bo był w maju. Kolejny pomór był w lipcu i teraz mamy kolejny. Problem polega na tym, że cała sytuacja, która się dzieje ma ten sam scenariusz. Te same objawy i wszystko wygląda bardzo podobnie. Zastanawiamy się nad tym, czy Kanał Gliwicki połączyć z Odrą. Na tę chwilę nie możemy nic zrobić oficjalnie, nic nie wiemy, dopiero może będziemy gdzieś dociekać prawdy, zobaczymy, jak to będzie – mówi Grzegorz Marcinkiewicz, wędkarz, vloger Wyhaczone.
Na miejscu wciąż są obecni pracownicy terenowi sztabu kryzysowego, straży rybackiej i pożarnej, która przeczesywała dno kanału sonarem. Informacje przekazywane przez inspektorat ochrony środowiska wciąż wskazują na naturalną przyczynę masowego pomoru ryb, czemu nie dają wiary wędkarze. Wszystkie służby jednogłośnie podkreślają, że na wyciąganie wniosków jest zbyt wcześnie.
ZOBACZ MATERIAŁ SILESIA FLESZ
Fatima Orlińska