Załamał się pod tobą lód? Zobacz co robić
Akweny wodne przyciągają nie tylko latem. Zimą jeziora czy stawy zachęcają głównie morsów, ale nie tylko. Amatorzy jazdy na łyżwach czy wędkarze też chcą skorzystać z zamarzniętej tafli. Problem w tym, że nigdy nie wiadomo jak gruby jest lód. Zwłaszcza teraz, kiedy temperatura rośnie. Jak w takich sytuacjach reagować i w jaki sposób udzielić pomocy tonącym osobom?
Dramatyczne chwile przeżył 9-latek, który stał na zamarzniętym kanale Raduni w Gdańsku. Chwilę wcześniej załamał się pod nim lód. Chłopiec wpadł do wody, ale zdołał się z niej wydostać i przeszedł na zamarzniętą taflę. W tym przypadku pomoc policjantów przyszła na czas.
Coraz częściej mamy gdzieś tam zdjęcia bądź informacje z internetu, ludzi nieodpowiedzialnych wchodzących, najczęściej nie kończy się to tragedią, w sensie wpadnięciem do tej wody, ale widzimy zdjęcia ludzi na zbiornikach wodnych, nawet z wózkami, z małymi dziećmi. Ludzie to traktują jako rozrywkę, zabawę, a nie do końca jest to bezpieczne, bo nigdy nie wiadomo, jaki ten lód jest głęboki. – mówi mł. asp. Łukasz Paździora, oficer prasowy KMP w Mysłowicach
W momencie, gdy już dojdzie do załamania się tafli lodu, liczy się każda sekunda. Organizm szybko się wychładza, gwałtownie przyśpiesza oddech i tętno. Jeżeli jesteśmy świadkami takiej sytuacji, musimy reagować szybko.
„Ważne jest, żeby ta osoba, która już tam wpadła, wiedziała, że ktoś jest na brzegu, że udziela jej tej pomocy, mówiąc do niego. Najważniejsze, żeby zadzwonić na 112 i powiadomić służby, że doszło do takiego zdarzenia i znajdować się w pobliżu, kiedy my przyjedziemy, jako straż pożarna, żebyśmy mogli dotrzeć do tej osoby i ta osoba będąca świadkiem, będzie mogła nas łątwiej i szybciej poinstruować. – mówi mł. bryg. Wojciech Chojnowski, KM PSP w Mysłowicach
Służby radzą, żeby samemu nie wchodzić na lód, chyba że wszystko dzieje się blisko brzegu. Kiedy już ktoś wpadnie do wody, powinien zachować spokój i szeroko rozłożyć ręce. Wilgotne i przemoczone ubrania mogą przykleić się do tafli lodu i zabezpieczyć ofiarę przed utonięciem. Ważny jest też strój strażaków, którzy często jako pierwsi zjawiają się na miejscu wypadku.
„Jest ubranie izolujące nasze ciało przed wodą, bo jest chłodno, zimno. Kamizelka ratunkowa, no bo wiadomo woda, to musi być ta wyporność. Kask, który będzie chronił naszą głowę, rękawice też są, żeby dłonie się nie wychładzały, żeby zapewnić mobilność i możliwość poruszania się.” – mówi mł. bryg. Wojciech Chojnowski, KM PSP w Mysłowicach
Strażak poruszający się po tafli lodu powinien rozkładać ciężar ciała na jak największej powierzchni, żeby zmniejszyć nacisk. W momencie, gdy lód jest gruby, strażacy używają tylko węgorza z liną. Czasami jednak przydają się inne metody.
„Ta metoda z saniami jest dobra, gdy lód jest kruchy, jak jest lód niepewny, bo gdy nie zdążymy dotrzeć do tej osoby, a już się pod nami załamie lód, to będziemy wstanie na tym pływać i utrzymywać się na powierzchni.” – mówi st. sekc. Maksymilian Zieliński, JRG Mysłowice
Przed nadchodzącymi feriami służby apelują o zachowanie ostrożności. Jazda na prawdziwym lodowisku może co najwyżej skończyć się siniakami. Jazda po jeziorze, kalectwem, a nawet śmiercią.
Autor: Karolina Komada