reklama
Kategorie

Zamknęła kilkumiesięczną córkę w nagrzanym samochodzie i poszła na giełdę. Nie było jej godzinę. Dziecko trafiło do szpitala

Zamknęła ośmiomiesięczną córkę w nagrzanym samochodzie i poszła na giełdę. Matki dziecko nie było blisko godzinę. Dziewczynka z objawami odwodnienia trafiła do szpitala.

 

Nie chcecie by Wasze dzieci zamieniły się w wirtualne zombie? Zobaczcie koniecznie najnowszy odcinek TOP 5 Silesia Flesz!

Do niebezpiecznej sytuacji doszło w sobotę, 6 lipca na terenie giełdy w Lubinie (woj. dolnośląskie). Na jednym z parkingów przechodnie zauważyli małe dziecko w zamkniętym samochodzie. Dziecko głośno płakało. Jak się okazało, rodzice dziewczynki przebywali w tym czasie na giełdzie, gdzie sprzedawali odzież. Nie było ich około 50 minut. Na dworze temperatura powietrza wynosiła około 25 stopni Celsjusza, a pojazd stał w nasłonecznionym miejscu.

Jak się okazało, matka ośmiomiesięcznej dziewczynki, 31-letnia kobieta, zostawiła dziecko w samochodzie kiedy spało. W tym czasie poszła na giełdę handlować odzieżą. Kiedy dziecko się obudziło, zaczęło głośno płakać i to zaniepokoiło przebywających na giełdzie ludzi, którzy zadzwonili na nr 112.

Policjanci używając sygnałów świetlnych i dźwiękowych bardzo szybko dotarli na miejsce interwencji. W tym samym czasie do auta podeszła matka dziewczynki, która otworzyła drzwi samochodu. Była zaskoczona obecnością funkcjonariuszy. Pod jej opieką znajdowało się jeszcze dwoje dzieci.

Policjanci wezwali zespół pogotowia ratunkowego, który po wstępnych badaniach przewiózł dziewczynkę do szpitala, gdzie lekarz pediatra podjął decyzję o pozostawieniu dziecka w placówce z uwagi na objawy odwodnienia.

Pozostała dwójka małoletnich przekazana została ich ojcu, który pojawił się na miejscu interwencji.

31-letnia matka została zatrzymana i trafiła do policyjnej celi. Usłyszała już zarzuty. Za narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia grozi jej kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.

 

źr. policja.pl

Pokaż więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button