Zdobywał medale, a teraz próbuje wrócić do pełni sił. Marek Łbik korzysta z rehabilitacji pocovidowej
Dwukrotnie zdobywał medale olimpijskie i ośmiokrotnie stawał na podium podczas mistrzostw świata. Marek Łbik, kajakarz, który całe życie prowadził sportowy tryb życia dziś próbuje wrócić do pełni sił. Powód? Koronawirus, a w zasadzie powikłania po nim.
Zimowa nuda? Nie z TVS! Sprawdź nasze serialowe HITY!
Dziś były olimpijczyk korzysta z rehabilitacji pocovidowej w Uzdrowisku Ustroń Polsko Amerykańskich Klinik Serca.
– Byłem facetem nie do zajechania, nie mam nawet chyba 30 proc. tej wydolności. Jak przyjechałem do sanatorium, bo dowiedziałem się, że jest takie, które przyjmuje pacjentów po chorobie covidowej, przyjechałem. Po pierwszym dniu mówię – „domowe przedszkole”, no jakieś ćwiczenia oddechowe, fizyczne – mówi Marek Łbik, medalista olimpijski.
Ale bardzo szybko się okazało, że to tylko pozory. A rehabilitacja zaczęła przynosić efekty. Przeciętny turnus rehabilitacyjny trwa dwa tygodnie.
– Teraz ustawiamy kolejny program. Proszę o odczucie wyraźnego mikromrowienia, mikrodrętwienia, mikromasażu. Jak pan się czuje w tej chwili? – mówi Izabela Szczypior, fizjoterapeutka.
Podczas pobytu pacjenci Uzdrowiska korzystają między innymi z takiego, nowoczesnego pola elektromagnetycznego wysokiej intensywności. Pan Marek to tylko jeden z wielu pacjentów, którzy zmagają się z powikłaniami po koronawirusie. Wśród nich jest też pani Agnieszka Dźwigała. W jej przypadku szkody, jakie wyrządziła choroba, były spore.
– Ja tutaj przyjechałam na tydzień. Pobyt przedłużyłam do dwóch tygodni, bo zorientowałam się, że zabiegi są całkiem sensowne. Na ile pomogła? Ja już właśnie tu mówiłam pani rehabilitantce, że zauważyłam w takich drobnych czynnościach poprawę – mówi Agnieszka Dźwigała, pacjentka.
Bo warto podkreślić, że nie jest to rehabilitacja tylko pulmonologiczna. Koronawirus atakuje nie tylko płuca, także serce. Dokładny monitoring, między innymi EKG, ma pomóc chorym w wyjściu „na prostą”.
– Wydolność krążeniowa spada, obserwujemy u naszych pacjentów przede wszystkim wzrost tętna. To serce bije za szybko. Staramy się ćwiczeniami oddechowymi, treningiem rowerowym oraz farmakologią niejednokrotnie wspomagać pacjentów, ponieważ ta wydolność krążeniowo-oddechowa pacjentów jest zaburzona – mówi Kinga Ekiert, fizjoterapeutka.
Ale nie każdy pacjent, który trafia do Uzdrowiska przechodzi taką samą formę rehabilitacji. Ta jest zależna od poziomu szkód, jakie COVID wyrządził.
– Na początku pacjent ma badania diagnostyczne, ma zrobioną próbę wysiłkową, albo test sześciominutowy, który określa jego wydolność. Na podstawie tego przypisujemy go do odpowiedniego modelu rehabilitacji, który zawiera zarówno ćwiczenia: oddechowe, trening rowerowy monitorowany, czy np. zajęcia na basenie – mówi Ewa Rybicka, dyrektor Uzdrowiskowego Instytutu Zdrowia w Ustroniu.
Do tej pory w Polsce na koronawirusa zachorowało blisko półtora miliona osób. Co za tym idzie – rośnie liczba tych, którym potrzebna jest rehabilitacja. Niestety, na razie NFZ nie finansuje takich zabiegów, bo nie ma odpowiednich programów. Mimo to kolejka na turnusy jest długa.
– W tej chwili program objął już kilkudziesięciu pacjentów, w ciągu ostatnich 2,5 miesiąca. Ciągle mamy nowe zgłoszenia, w kolejce jest kilkadziesiąt osób, które czeka na terminy – mówi Adam Rybicki, wiceprezes Uzdrowiska Ustroń.
Przeciętna rehabilitacja w Uzdrowisku trwa dwa tygodnie, ale jak podkreślają fizjoterapeuci, koronawirus potrafi wyrządzić tak duże szkody, że powrót do pełnej sprawności może potrwać wiele miesięcy.
Autor: Paweł Jędrusik
Zobaczcie piekło oddziału covidowego w Katowicach! Może korona-sceptycy wreszcie uwierzą? [WIDEO]
Kosmiczny eksperyment! Studentów zamknęli w hangarze. Udają, że są w kosmicznej izolacji [WIDEO]