Ze słońca do portfela. Każdy będzie mógł być energetycznym szejkiem?
Niewyczerpane paliwo które dzięki niewielkiej instalacji przynieść może olbrzymie korzyści. -Oszczędność na tym to jest rocznie około 2 tysięcy złotych, mówię około z tego względu że trzeba by było to dokładnie przeliczyć z tym że liczę wartość netto jaka byśmy zapłacili tylko za kilowat nie liczę już np. opłat przesyłowych – mówi Andrzej Szpis, hotel "Marang" w Szczyrku, korzysta z energii słonecznej. Pan Andrzej Szpis w swoim hotelu zapotrzebowanie na energię kupowaną z sieci zredukował do minimum. Teraz liczy na to, że dzięki nowej ustawie nadwyżkę wyprodukowanego prądu będzie mógł korzystnie sprzedać do sieci energetycznej. -Musielibyśmy spalić 6 do nawet 7 dużych drzew a odpady, popioły tak to nazwijmy które by poszły do atmosfery to jest imponujące to by było prawie trzy tony tego popiołu – mówi Andrzej Szpis, hotel "Marang" w Szczyrku, korzysta z energii słonecznej.
Ochrona środowiska to jednak nie najważniejszy argument za tym, aby posłowie zgodzili się za prąd z domowych elektrowni płacić. Oficjalnie ekologiczny prąd kupowałyby firmy nim handlujące. Zdaniem zwolenników takie rozwiązanie mogłoby wpłynąć w przyszłości korzystnie na jego ceny w Polsce. -Kierunek o którym teraz mówimy, jest kierunkiem który rozwija się we wszystkich krajach i zapewnia mniejsze straty przesyłowe, zapewnia większe bezpieczeństwo energetycznie zapewnia większe zaangażowanie obywateli, zapewnia również sporo korzyści związanych z dodatkową produkcją energii czyli pewnym rodzajem zarobkowania – uważa Paweł Lechman, autor petycji. I właśnie o pieniądze chodzi. Bo udziałowcem największych elektrowni w Polsce jest Skarb Państwa i każda ich strata to strata dla budżetu, mimo że ten obywatelski mógłby zyskać. W przypadku elektrowni o mocy do 3 KW ustawa gwarantowałby nawet 75 groszy za kwh prądu oddanego do sieci.
Posłowie rządzącej koalicji przekonują jednak, że takie rozwiązanie i wprowadzenie na rynek małych elektrowni doprowadzić może w efekcie do zamknięcia tych dużych. -Tak naprawdę jest 6 takich dużych producentów i te pieniądze które będą kierowane i będzie się mówić, że mają trafić do przysłowiowego Kowalskiego, będą trafiać do określonych grup – mówi Mirosława Nykiel, poseł na Sejm RP. Ustawa dotyczy jednak małych wytwórców własnej energii elektrycznej, chodzi o instalacje do 10 KW. Jak zaznaczają jednak eksperci przy takiej instalacji w naszym klimacie nie ma możliwości by całkowicie odciąć się od sieci. -Są takie miesiące w roku w naszych warunkach klimatycznych, połać paneli fotowoltaicznych zostanie przysypana śniegiem, wtedy też nie uzyskamy tej energii w 100% a czasami jest ona zerowa więc też musimy tę energię zakupić – argumentuje Artur Stęszewski, właściciel firmy "Sun Eko Energy". Przed podjęciem decyzji w sprawie ustawy posłowie raz jeszcze spotkają się 17 lutego ze stroną społeczną. Petycję za utrzymaniem zapisu o gwarantowanych taryfach dla wytwórców energii elektrycznej z mikroinstalacji podpisało w Polsce już ponad 5 tysięcy osób.