reklama
Kategorie

Zginął, bo ranił się metalowym prętem. Kamienica w Częstochowie stanowi zagrożenie [WIDEO]

Przed laty piękna. Dziś, jak mówią jej mieszkańcy, stanowi śmiertelne zagrożenie.– My się tu boimy. My się tu boimy tego co się może stać dalej – mówi Andrzej Ułamek, mieszkaniec. Czyli kolejnego wypadku, takiego jak ten, do którego w tej częstochowskiej kamienicy doszło kilka dni temu. Zginął 36-letni mężczyzna. Zawodowy żołnierz. – Ustaliliśmy, że ten mężczyzna przebywał w jednym z mieszkań. W pewnym momencie wyszedł z tego mieszkania. Po jakimś czasie, jego zwłoki znalazła sąsiadka – mówi Joanna Lazar, rzecznik policji w Częstochowie.

 

Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci mężczyzny było uszkodzenie ciała metalowym prętem. Najprawdopodobniej, gdy schodził ze schodów, poślizgnął się i wpadł na zdewastowaną poręcz. Sprawę bada żandarmeria wojskowa pod nadzorem częstochowskiego prokuratora. I choć, śledczy już ustalili, że doszło do nieszczęśliwego wypadku, na tym jednak nie koniec śledztwa.

 

– W szczególności będzie chciał ustalić czy za ten zły stan techniczny odpowiada zarządca tego budynku – mówi Rober Wypych z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. Zwłaszcza, że jak twierdzą mieszkańcy kamienicy, jeszcze przed wypadkiem, zniszczenie poręczy zgłaszali w Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej, który administruje budynek. – Naprawy dokonano w momencie kiedy stał się ten wypadek. Godzinę po – mówi Andrzej Ułamek, mieszkaniec.  Zarządca kamienicy zarzuty odpiera. Braku poręczy nie ujawniono, ani podczas rocznego przeglądu budynku, ani też podczas żadnej z kontroli stanu zagrożeń.  

 

Na budynku przy Al. Wolności 44 dochodzi do licznych aktów wandalizmu i naruszeń mienia, które przekraczają możliwość codziennego monitorowania powstałych zagrożeń. Pomimo rzetelnej dbałości prowadzonych czynności, bez informacji i zgłoszeń ze strony lokatorów i członków Wspólnot Mieszkaniowych nie jest możliwe identyfikowanie wszystkich zagrożeń w przypadku zaistnienia czynów wandalizmu (…) 

 

Tyle, że poręczy w podobnym stanie w całym budynku jest więcej. Nie brakuje też wielu innych zniszczeń. – Zwracaliśmy się wielokrotnie. Dzięki nam, nie tylko dzięki mnie ale dzięki mieszkańcom, zostały zabezpieczone te schody – mówi Andrzej Ułamek, mieszkaniec.

 

Choć już na oko widać, że większość napraw jest tu wykonana prowizorycznie. Mimo to, zarządca budynku jego stan techniczny ocenia na dostateczny i tłumaczy, że wszelkie kompleksowe remonty, z uwagi na stan prawny nieruchomości, wymagałby podjęcia specjalnych uchwał i konsultacji ze Śląskim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków. – Jak się jakieś nieszczęście dzieje to oni wtedy przychodzą i coś robią. Widzi pani, tam dziura jest, wali się. Dziewczyna noga wpadła to nic, obstawili sznurkami, że nie wolno chodzić – mówi jeden z mieszkańców.

 

ZBM naprawił też między innymi balustrady balkonowe i elewacje, jednak jak mówią mieszkańcy dopiero wtedy, gdy zaczęły odpadać cegły. – Ja tu mieszkam 58 lat i do takiego stanu doprowadziła administracja kolejna. Rudera i koniec – mówi mieszkanka kamienicy.

 

Zabytkowa kamienica do dziś jest nazywana Domem Księcia, bo na początku XX wieku została wzniesiona na życzenie księcia Michaiła Aleksandrowicza Romanowa. Po wojnie budynek przeszedł w ręce miasta. 36-letni kapral, który zginął w kamienicy, nie był jej lokatorem. Na co dzień służył w jednostce wojskowej w Łasku w województwie łódzkim. Odwiedzał tu znajomych.

 

 

Pokaż więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button