Złoty na scenie i w życiu – rozmowa z Łukaszem Zdybem
Łukasz Zdyb, znany szerzej jako „Złoty”, to artysta, który zaskakuje nie tylko swoją twórczością muzyczną, ale i zaangażowaniem społecznym. W rozmowie z Telewizją TVS opowiada o swojej najnowszej piosence „Kornelia”, dedykowanej córce, a także o pasji do promocji Dolnego Śląska, której elementy można znaleźć w jego teledyskach.
Łukasz zdradza także kulisy swojej pracy jako sołtys w Sokołowicach oraz tajemnice artystycznego pseudonimu. Będąc człowiekiem orkiestrą, wciąż znajduje czas na rozwój muzyczny i angażowanie się w życie swojej społeczności. Najnowsza piosenka Łukasza już w najbliższą niedzielę premierowo pojawi się w programie Szlagierowa Lista.
Przyjechałeś do Katowic, by pojawić się w programie Telewizji TVS „Szlagierowa Lista” z nową piosenką pod tytułem „Kornelia”?
Łukasz Zdyb „Złoty”: Przyjechałem z piosenką, która powstała dla mojej córki, która ma na imię właśnie Kornelia. Ona była takim pomysłem na piosenkę, chciałem to uczcić i zrobić coś dla niej. Kornelia bardzo lubi tą piosenkę. Mam jeszcze syna Antosia, o nim nie napisałem (śmiech), chociaż już miał swój debiut w poprzednim teledysku do piosenki „Kochaj Życie”. Ta piosenka powstała z myślą o Korneli, ale przyznam że jest dwuznacznie odbierana. Stworzyłem tę piosenkę razem z producentem dla córki, a słuchacze odbierają to dwutorowo, czyli także że jest to piosenka o miłości do dorosłej kobiety o imieniu Kornelia.
To także ten teledysk sugeruje taki przekaz
Łukasz Zdyb „Złoty”: Tak, w teledysku wystąpiła modelka Agata, którą też pozdrawiam serdecznie, ale również na chwilę pojawia się moja córka. Chcieliśmy przede wszystkim pokazać pałac Brzeźno, piękne miejsce z takim pięknym polem golfowym. Była to późna jesień, udało nam się wykorzystać, jakoś wstrzelić w piękną pogodę, był wtedy bardzo ciepły, słoneczny dzień jak na listopad.
Śledząc twoje teledyski, to przyznam powinieneś dostawać duże pieniądze za promocje Dolnego Śląska a zwłaszcza okolic Oleśnicy?
Łukasz Zdyb „Złoty”: Nikt mi za to nie płaci, nie pozyskuje żadnych pieniędzy.
Ale za każdym razem bardzo podkreślasz skąd jesteś.
Łukasz Zdyb „Złoty”: Tak, jestem stąd, urodziłem i wychowałem się w Oleśnicy. W tej chwili mieszkam w Sokołowicach, gdzie jestem sołtysem. Promuje nasz region, promuje to, co mnie otacza, ponieważ to jest piękne, wszystko w zasięgu praktycznej mojej ręki. Nie muszę jechać za granicę, żeby pokazywać w teledyskach piękne plaże. Wystarczy mi tutaj to, co jest w zasięgu, mamy piękne miejsca, piękne obiekty i można w nich zrealizować fajne teledyski.
Jeżeli mówimy o Oleśnicy, może dokładnie o Sokołowicach w których jesteś -warto to podkreślić- Sołtysem, to musze zapytać jak to się stało? My znamy Cię od tej scenicznej strony, ale Ty też jesteś społecznikiem, bo trudno nim nie być na funkcji sołtysa?
Łukasz Zdyb „Złoty”: Człowiek orkiestra (śmiech). Mam także swoją działalność, firmę. Ja nie ukrywam, pomaga mi w tym wszystkim żona Ewelina, która naprawdę dużo czasu temu poświęca. Prowadzimy razem działalność gospodarczą, działamy społecznie, żona zawsze jest przy mnie. Pomoże, podpowie, nawet pocieszy, motywuje też do działania. Jesteśmy takim bardzo zgranym duetem.
Wielkie Brawa dla Twojej żony.
Łukasz Zdyb „Złoty”: Tak, oczywiście bardzo zawsze dziękuję jej z całego serca. Naprawdę taka żona to skarb.
Dlatego trzecia piosenka będzie dedykowana Twojej żonie?
Łukasz Zdyb „Złoty”: Tak naprawdę każda z tych piosenek o miłości, gdzieś tam jest dla niej, ale faktycznie może czas napisać piosenkę pod tytułem „Ewelina”(śmiech). Jeśli chodzi o działalność muzyczną, ona również jest zawsze przy mnie. Podczas kręcenia teledysków ona dba o te detale. Współpracuje naprawdę z fajną firmą, z operatorem pierwszej klasy, z producentem, ale Ewelina jest też mistrzynią. Te szczegóły, te detale to jej ręka. Ja jej bardzo dziękuję za tę pomoc.
To widać, bo kadry w Twoich teledyskach są wyjątkowo przemyślane i przyjemne dla oka, aż wszyscy byśmy chcieli do tej Oleśnicy przyjechać.
Łukasz Zdyb „Złoty”: Ten zamek który był planem dla piosenki „Dam Ci wszystko” to zamek książąt Oleśnickich. Powiem szczerze, że niełatwo było uzyskać pozwolenie, pozdrawiam panią dyrektor, która się na to zgodziła. Piosenka wpadła w ucho, więc bardzo dobrze się przyjęła. Promocja tego obiektu w Oleśnicy dla mnie ma duże znaczenie, ponieważ jest to naprawdę piękny zabytkowy zamek, piękne miejsce, jest co zwiedzać i też jest to wizytówka Oleśnicy.
Kiedy jesteśmy przy Oleśnicy, to powiedz nam jak to się stało, że zostałeś Sołtysem i to jednym z bardziej znanych w Polsce. Za sprawą paradokumentu, w którym się pojawiłeś
Łukasz Zdyb „Złoty”: Coraz częściej, wyjeżdżając gdzieś na zakupy, zatrzymują mnie osoby i mówią, że mnie oglądali. Nie przeszkadza mi to. To, że zostałem sołtysem, to w ogóle był, można powiedzieć przypadek. To było dzieło mojej żony. Kiedy wprowadziliśmy się do Sokołowic, wybudowaliśmy dom, a pewnego dnia sąsiad na spacerze wspomniał mi o tym, że były sołtys zrezygnował i będą wybory nowego.
Ja znałem wtedy w Sokołowicach jakieś 8 osób. Przyszedłem do żony i mówię, że będą wybierać sołtysa. Ewelina, jak to usłyszała, mówi: Łukasz to jest funkcja dla Ciebie, ty się idealnie nadajesz, lubisz z ludźmi rozmawiać, współpracować, masz taką energię do działania. Ja ci pomogę, nie martw się.
Ja oczywiście nie bardzo chciałem, bo gdzie ja na sołtysa się nadaję. Nie mam na to także czasu. Skończyło się na tym, że tego dnia akurat jechaliśmy żony samochodem do pracy i chcąc nie chcąc, siedziałem z boku. Żona zawiozła mnie do urzędu gminy, niby coś tam załatwić. Wstąpiliśmy do sekretarza gminy, bo żona mówi: Sprawdźmy jak to z tymi wyborami jest, może ktoś cie zgłosił.
Sekretarz opowiedział mi na czym ta funkcja polega, jak to wygląda, że to na zebrania przechodzi kilkadziesiąt osób i ta społeczność wybiera swojego sołtysa. Na to Ewelina mówi: Łukasz znamy już 8 osób, to już jest jakiś początek, niewiele brakuje. Ja nie chciałem za bardzo się zgodzić, ale skoro poszliśmy, a pan sekretarz poświęcił nam godzinę swojego czasu, to nie wypada zostawić tej sprawy. No i nie będę się przecież kłócił z żoną, bo wszyscy wiemy jak to jest.
Minęło parę dni, przychodzę do domu, a tu wydrukowane plakaty z moim zajęciem. Żona wszystko załatwiła i mówi tak: Łukasz trzeba to wszystko kolportować. Jeszcze myślę o ulotkach
Ja na to: To nie są wybory prezydenckie, żebym chodził z ulotkami po domach.
Ona wzięła sprawy w swoje ręce, powiesiła te plakaty i doszło do tego zebrania wiejskiego. Oczywiście, przyszliśmy na to zebranie. Na początku nikogo nie było, okazało się po chwili, że mam kontrkandydatkę. Panią Ewę rdzenną mieszkankę z Sokołowic. Osobę działającą w kole gospodyń wiejskich, w lokalnym zespole Jarzębina.
Mówię do żony: Widzisz, teraz porozmawiamy sobie w domu, bo mnie załatwiłaś w taki sposób, że mi głupio w tym momencie. Okazało się, że na zebranie przyszło 100 osób i podjeli taką decyzję, że ja zostałem sołtysem. Było to dla mnie ogromne zaskoczenie, bo znając kilka osób zostałem sołtysem miejscowości liczącej około 1000 mieszkańców. Później po tych wyborach emocje odpadły, to się do dowiedziałem jaka to zadym była. Każdy chciał się dowiedzieć, kto to w ogóle jest. Bo wcześniej sołtys był znany a tu pojawia się nowa postać, która coś może zmienić w ich życiu. Dokończyłem kadencje i w październiku zeszłego roku po raz kolejny zostałem sołtysem.
Trzymamy kciuki za Twoje Sołtysowanie, żeby wszystkie plany udało się zrealizować. Wróćmy jeszcze do muzyki Powiedz mi, a co chodzi z tym ZŁOTYM?
Łukasz Zdyb „Złoty”: Pseudonim powstał zanim zacząłem swoją muzyczną przygodę. Trzeba było pomyśleć nad pseudonimem artystycznym i wyglądało to w ten sposób, że siedziałam z żoną wieczorkiem przy kolacji i rozmawialiśmy na ten temat. Miałem dylemat, jaki pseudonim wybrać. Ewelina do mnie mówi: Łukasz co ty lubisz? Zastanów się, bo jak ja widzę to ty lubisz: dobrze zjeść, lubisz dobrze się pobawić, dobrym samochodem pojeździć, dobrze się ubrać, dobre wakacje, wszystko takie, jakby nie patrzeć złote. I tak po prostu zostało, od słowa do słowa złoto, złoty dobrze się kojarzy, wpada w ucho, więc czemu nie. Potem poszło już szybko, miesiąc po tym jak zostalem Sołtysem wydałem debiutancki singiel „Daj mi chociaż dzień”
To znaczy, że ten plan na muzykę był już wcześniej przygotowany?
Łukasz Zdyb „Złoty”: Tak, rok wcześniej. Miałem taki moment w życiu, że potrzebowałem odskoczni od codziennych zajęć. Firma kosztowała dużo pracy, dużo poświęcenia. Moja żona też, bardzo mocno ją to zajęło, była wykończona. Nie chciała mieć kolejnego „dziecka”, które żyje tylko biznesem, pracą i nic poza tym. Tak to się zaczęło, że roapoczołem poszukiwania nowego hobby. Daleko nie szukałem ze względu na to, że w młodych latach miałem do czynienia z muzyką. Jeszcze jako amator, zajmowałem się hip-hopem. Robiłem amatorskie nagrania w domu. Więc jakieś pojęcie na ten temat miałem. Jestem w takim wieku, że w tym gatunku muzycznym ciężko byłoby się mi odnaleźć. Ja lubię każdy rodzaj muzyki, ale zdecydowałem, że zacznę przygodę z muzyką taneczną.
Na początku też myślałem o tym, żeby spróbować od śląskich szlagierów. To bardzo mi się podobało. Działało na mnie tak uspokajająco. W weekendy, wieczorkiem zawsze, gdzie się Telewizja TVS pojawiła. Przyznam, że teść mnie w to wprowadził, bo u niego w domu, obiad zawsze podawany był przy programach muzycznych Telewizji TVS. Postanowiłem jednak, że pierwsze kroki to będzie muzyka Disco Polo. Te utwory, które teraz wydaje, chcę, żeby były w takim nowoczesnym brzmieniu, żeby one też porywały ludzi do tańca.
Generalnie czego ci życzyć, bo myślę, że są plany pewnie na kolejne piosenki i być może na jakąś płytę?
Łukasz Zdyb „Złoty”: Czego życzyć? Na pewno siły, energii do działania, żebym się nie wypalił w tym, bo mam tego sporo. Mam też Ewelinę, która zawsze za mną stoi i wspiera mnie. Przede wszystkim jednak HITU (śmiech), żeby to co robie dalej było dobrze odbierane.
To otrzymamy kciuki za twoją karierę no i za to, żeby twoja żona była dalej takim motorem i podpora Twoich działań. Pozdrawiamy Panią Ewelinę. Powodzenia.