REKLAMA
BiznesSilesia Flesz najnowsze informacjeTVS VIDEO

Znowu produkują paluszki Beskidzkie WIDEO

Pierwsza paleta słonych przekąsek po czterotygodniowej przerwie zjechała dziś z taśm produkcyjnych. Przypominamy, że kilkadziesiąt dni temu w hali produkcyjnej firmy Aksam doszło do pożaru. 

 

Tylko w ciągu jednej doby w hali, która właśnie wznowiła pracę, produkowanych jest około pięćdziesięciu ton produktów. Jeszcze miesiąc temu przedsiębiorcy z Malca załamywali ręce, a dziś, widząc jak zakład tętni życiem, przyznają, że czują ulgę. Bo choć pożar przyniósł milionowe straty, to dzięki zaangażowaniu wielu osób stosunkowo szybko udało się wznowić pracę.

Paluszki Beskidzkie. Pożar w hali produkcyjnej

– Częściowo pożar uszkodził przez lufty, część ściany frontowej u samego szczytu spaliła się, taśmociągi się spaliły, detektory metalu, wagi przelotowe się spaliły. W ciągu tych czterech tygodni udało się to wszystko zreperować, zakupić nowe części. Załoga pracowała naprawdę z pełnym poświęceniem i dzisiaj mamy tego efekt, że mogliśmy wznowić produkcję. Dzięki tej hali, doszliśmy dzisiaj do jakiejś 60-65% wydajności sprzed pożaru – mówi Adam Klęczar, wiceprezes Aksam „Paluszki Beskidzkie”.
Kiedy w nocy z 12 na 13 lipca w zakładzie pojawił się ogień. W hali przebywało wówczas około stu pracowników. Na szczęście żadna z osób nie ucierpiała, a tuż po zakończeniu działań służb prezes poinformował, że pracy nie straci nikt. Dodatkowo dziś prezes deklaruje, że liczba załogi zwiększyła się, ponieważ kilka osób w trakcie, gdy wybuchł pożar, było w trakcie rekrutacji.

Byle do przodu

– Mamy plan na uruchomienie kolejnych linii produkcyjnych, udało nam się wynająć halę tutaj niedaleko sąsiadującą z nami, gdzie już na jesień wznowimy produkcję paluszków o smaku sera i cebulki. Na tej hali, gdzie teraz się znajdujemy, będziemy w stanie jeszcze dodatkowe maszyny zamontować. Dziś już czuję ogromną radość i wdzięczność, jeszcze do niedawna, jak było niepewne, zanim uruchomiliśmy tę halę czułem obawy, że półki sklepowe będą puste, że naszych produktów zabraknie. Dziś, kiedy wiem, że  jesteśmy w stanie produkować, czuję ogromną wdzięczność za tę falę pomocy, która nas spotkała – mówi wiceprezes Aksam „Paluszki Beskidzkie”.
Nim produkcja zostanie wznowiona w pełni, upłynie jeszcze kilka miesięcy. Firma podjęła już działania w kierunku uruchomienia jej w nowym budynku, niedaleko miejsca, gdzie dziś stoi zakład produkcyjny.

Nikt nie stracił pracy

Załoga przyznaje, że hałas, który wydają maszyny to najlepsze, co można usłyszeć.
– Byłem tutaj tej nocy tragicznej i tak naprawdę wracałem do domu z ogromnym przerażeniem, nie wiedziałem, jak to wszystko będzie później wyglądać, co tak naprawdę z nami. Te decyzje, które podjęło szefostwo, że nikogo nie zwalnia, że dalej walczymy razem wspólnie i będziemy odbudowywać tę firmę to było coś przyjemnego dla mnie. A w tym momencie to jest dla mnie ogromna duma, że te 60% produkcji będziemy mogli wznowić i tak naprawdę produkujemy od dzisiaj. Przez cały miesiąc wychodziłem z biura bez ubrania na produkcję, od dziś będę mógł to ubranie znów nosić dumnie – mówi Maciej Klęczar, dyrektor produkcji.
Jak mówią przedstawiciele firmy, piece i maszyny, które udało się ocalić z pożaru, już we wrześniu trafią na halę produkcyjną po serwisie, dzięki czemu moce przerobowe dodatkowo się zwiększą.

Paluszki Beskidzkie. Właściciele zakładu dziękują za okazaną pomoc

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button