Zwierzę to nie zabawka. Adopcje wstrzymane przed świętami
Zwierzę to nie zabawka, dlatego nie powinno lądować pod choinką jako prezent. Często jedna chwilowa, nieprzemyślana decyzja człowieka to długotrwałe cierpienie zwierzęcia.
Przygarnięty, a potem porzucony pies czy kot doświadcza traumy, która bywa przeszkodą w późniejszej adopcji. Dlatego ci, którzy zapewniają zwierzętom dom tymczasowy, wstrzymują adopcje na przedświąteczny czas.
Katowickie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami wstrzymuje adopcję zwierząt aż do stycznia. Jak mówią wolontariusze, okres od końca listopada do początku kolejnego roku jest dla zwierząt fundacyjnych najgorszy w całym roku. Każdego tygodnia TOZy podejmują nawet kilkanaście interwencji. Zwierzęta odbierane nieodpowiedzialnym właścicielom nie potrzebują dodatkowych traum wynikających z chwilowych przedświątecznych zachcianek.
Niestety te prezenty bardzo często okazują się nietrafione, bo ktoś nie ma środków pieniężnych na to, by utrzymać takiego zwierzaka. To często się wiąże z bardzo dużą odpowiedzialnością i wydatkami na przykład na weterynarza. To też jest czasochłonne no i po jakimś czasie, okazuje się, że w najlepszym wypadku trafiają do nas z powrotem, w najgorszym zdarzają się albo tragedie, albo zwierzęta są porzucane, wyrzucane w lasach, w kartonach – mówi Weronika Wiśniewska, wolontariuszka TOZ Katowice.
I jak się okazuje, z podobnego założenia wychodzi większość fundacji, stowarzyszeń, ale również miejskie schroniska dla bezdomnych zwierząt. Jedyne adopcje, które w przedświątecznym czasie mogą być realizowane, to te, które są finalizowane, a nowi opiekunowie schronisko odwiedzają od wielu tygodni. Procedura adopcyjna powoduje, że decyzja jest przemyślana.
Pan Kowalski wybiera psa, dzwoni, umawia się z opiekunem na konkretny dzień i godzinę, spotykają się pod schroniskiem, opiekun idzie po pieska, wyprowadza psa na spacer. Później już nową osobą idą na spacer, jest okazja poznać się, poznać warunki oferowane przez nową rodzinę adopcyjną. Ile jest ludzi w domu, mieszkańców, czy to jest na parterze, na piętrze i tak dalej. Wszystkie te informacje, które mogą się przyczynić do tego, że to zwierzę nigdy już do schroniska nie wróci – mówi Aleksandra Molnar, kierownik Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Katowicach.
Jeśli ktoś jest przekonany, że da sobie radę z opieką nad psem czy kotem, to kilka tygodni może poczekać. Zamiast świątecznego, będzie mógł sobie zrobić prezent noworoczny.
Autor: Fatima Orlińska