67 dni dramatycznych poszukiwań. Kulisy akcji poszukiwania górników w KWK Wujek-Śląsk [WIDEO]
Była nie tylko najtrudniejszą ale i najdłuższą akcją ratunkową w historii polskiego górnictwa. Przez 67 dni, ponad 1000 ratowników szukało dwóch zaginionych górników. – Skala tych, skala tego zjawiska myślę, że nie zdawaliśmy sobie sprawy, że wszystkich przerosła – mówi Zygmunt Łukaszczyk, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego.
Nikt nie mógł się spodziewać tak dramatycznych warunków pod ziemią. Zniszczone zostały aż dwa wyrobiska jednocześnie. Stały się nie tylko nieprzydatne podczas akcji, ale też przez bardzo długi czas, skutecznie ją utrudniały. – To był jeden wielki rumor, połamane żelazo, rury, wszystko było jakby zmieszane z sobą. Ściana głazów i wszystko trzeba było przebierać ręcznie – mówi Piotr Obłój, ratownik górniczy.
Do tego, obecne przez cały czas trwania akcji zagrożenie metanowe. A wszystko zaczęło się 18-ego kwietnia, tuż po północy. Na głębokości 1050-ciu metrów doszło do wstrząsu, którego siłę eksperci porównują do wielkiego wybuchu.– Wstrząs mógł być spodziewany, ale energia tego wstrząsu – 4,2 w skali Richtera, była niespotykana w polskim górnictwie węgla kamiennego – mówi Jolanta Talarczyk z Wyższego Urzędu Górniczego.
Z zagrożonego rejonu wycofano wtedy pracowników. Nie zgłosiło się dwóch mężczyzn. Prócz przebijania się przez rumowisko i drążenia chodnika ratunkowego, po 12-stu dniach prac, wywiercono też odwiert z powierzchni. Opuszczono nim kamerę i płyny, jednak nie udało się skontaktować z zaginionymi górnikami. – Żaden nie dopuszczał do myśli, że możemy ich zostawić. Tu jednak na Śląsku jest przyjęte, że szukamy do końca, nawet jeżeli to miałyby być ciała – mówi Zenon Jerzyk, ratownik z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego.
Przeprowadzona sekcja zwłok, choć nie dała jednoznacznej odpowiedzi na pytanie – co było przyczyną zgonu, wskazała na to, że mężczyźni przeżyli tąpnięcie. Najprawdopodobniej jeszcze po nim, szukali wyjścia z pułapki.– Zasnęli sobie po prostu, bo tego tlenu ubywało no i oni niekoniecznie musieli się męczyć – mówi Mirosław Czerwiński, ratownik górniczy KWK Wujek-Ruch-Śląsk. By dowiedzieć się więcej, śledczy zlecili wykonanie badań histopatologicznych i toksykologicznych. Ich wyniki mają być znane za około dwa tygodnie.
Górnicy z kopalni Wujek Ruch Śląsk, są pod wrażeniem determinacji i pracy ratowników, bo jak mówią, pod ziemią nigdy nie można czuć się bezpiecznie. – Człowiek jak zjeżdża na dół, zawsze mówi te „Szczęść Boże” i z tym właśnie chce wyjechać, jednak ktoś nad nim czuwa, a jeśli chodzi o sprawę ratowników to oczywiście – można polegać na tych panach – mówi Tomasz Jelonek, górnik z kopalni Wujek-Śląsk.
Koszt całej akcji wyceniono na ponad 20 milionów złotych. Do tego dochodzi jednak jej wpływ na kondycję kopalni. – My musimy mieć gwarancję albo przynajmniej uciec od ryzyka wtórnego takiego zdarzenia – mówi Zygmunt Łukaszczyk, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego. Dlatego konieczna jest opinia ekspertów, która da odpowiedź na pytanie czy możliwa będzie eksploatacja w tamtym rejonie. Zespół naukowców powołany przez Wyższy Urząd Górniczy taką decyzję wyda najprawdopodobniej pod koniec lipca.<.>