Protest Solidarności w obronie związkowca [WIDEO]
Grzegorz Zmuda po raz kolejny zwolniony. Śląsko-Dąbrowska Solidarność staje w obronie kolegi, przewodniczącego zakładowego związku zawodowego w tyskiej siedzibie Nexteer Automotive Poland. W piątek przed bramą zakładu licznie zgromadzona grupa protestowała wobec decyzji zarządu. Na czele pikiety stanął sam zainteresowany, który nie ma wątpliwości, co jest powodem jego zwolnienia.
– Ja przypomnę, że to jest moje trzecie zwolnienie z pracy i za każdym razem powód, który wymyśla pracodawca jest fikcją. A tym razem to jest nawet wręcz pomówienie mojej osoby, dlatego trudno powielać pomówienia. Natomiast w skrócie można powiedzieć, że to jest zwolnienie za moją działalność związkową. Zakazano mi wchodzić na teren zakładu, karano mnie naganami jak się okazało, podrzucono mi tę naganę do akt osobowych. Rzekomo kłamałem pracowników, dyrektora oszukiwałem. No różne historie, a niestety polski system prawny wygląda tak, że teraz ja muszę przed sądem udowadniać swoją niewinność – mówi Grzegorz Zmuda, zwolniony przewodniczący MOZ w Nexteer Automotive.
Bo faktycznie o sprawie rozstrzygać będzie sąd, który już poprzednie dwa razy przywrócił Grzegorza Zmudę do pracy. Te ostatnio miały miejsce w 2011 i 2013 roku i jak zapewnia radca prawny reprezentujący zakład, nie ma to związku z obecnym zwolnieniem Zmudy. W imieniu Nexteer ujawnia, że związkowiec został zwolniony dyscyplinarnie. Przedstawiciel Neextera zastrzega jednak, że były dziś pracownik nie ujawnia prawdziwych powodów rozwiązania umowy, dlatego firma obligatoryjnie nie może o tym mówić.
– Gdyby pracownik wyraził taką zgodę, to jak najbardziej jesteśmy w stanie o tym porozmawiać, natomiast do dnia dzisiejszego takiej zgody nie otrzymaliśmy. Podstawową wartością, którą kieruje się firma jest ochrona pracowników. To też spowodowało, że pewne zachowania nie mogły być dłużej tolerowane. Stwierdziliśmy szereg, ciężkich podstawowych naruszeń obowiązków pracowniczych i to spowodowało, że firma zdecydowała się na zwolnienie w trybie najbardziej dolegliwym tzn. zwolnienie dyscyplinarne – mówi r. pr. Łukasz Chruściel, przedstawiciel prawny tyskiego zakładu Nexteer.
Firma dementuje również, jakoby zainteresowany o zwolnieniu dowiedział się w dniu, w którym przyszedł do pracy czyli 22 sierpnia. Wedle przekazanych nam informacji, pracownik blisko miesiąc wcześniej wiedział o zarzutach stawianych mu przez pracodawcę i decyzji o zwolnieniu. Nie dają temu wiary koledzy, związkowcy i przedstawiciele różnych grup zawodowych „Solidarności”, którzy podczas manifestacji wyrażali głośno swój sprzeciw wobec – jak mówią – bezprawia.
– Mamy do czynienia niestety z sytuacją tego typu, że w XXI wieku działacz związkowy akurat tu w firmie Nexteer to ma trochę jak za komuny – jeżeli chce normalnie reprezentować ludzi, chce normalnie działać i w niektórych kwestiach przeciwstawia się pracodawcy, co jest naturalne, no to pracodawca takich sytuacji nie toleruje. Pracodawca w Nexteer chce, żeby wszyscy byli mu bezwzględnie posłuszni a to się tak nie da – mówi Dominik Kolorz, przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej „Solidarności”.
Związkowcy „Solidarności” piątkową manifestacją ostrzegają, że ich protest może eskalować w akcję strajkową. Są przekonani, że sąd jak poprzednio przywróci Grzegorza Zmudę do pracy.
Fatima Orlińska