Polacy zostaną uhonorowani Medalem Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Uratowali rodzinę Nadelów
Chodzi o Rozalię i Michała Kopaczów oraz ks. Zygmunta Dziedziaka, którzy uratowali żydowską rodzinę w trakcie II wojny światowej
Kolejni Polacy, którzy w trakcie wojny ratowali Żydów, zostaną pośmiertnie odznaczeni Medalem Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata.
– Otrzymanie takiego medalu, takiego tytułu, jest niezwykle trudne. Dlatego, że trzeba spełnić kilka warunków. Po pierwsze, musi to być osoba nieżydowskiego pochodzenia, po drugie, muszą być jednoznaczne świadectwa wskazujące, że ktoś udzielał tej pomocy lub musi być też oświadczenie osoby, która została uratowana – tłumaczy dr Aleksandra Namysło, IPN w Katowicach.
Rozalia i Michał Kopaczowie po agresji Niemiec na ZSRR, ryzykując życie, ukrywali kilkuosobową rodzinę Nadelów – na strychu swojej stodoły przez prawie dwa lata. Z kolei ksiądz Zygmunt Dziedziak zapobiegł tragedii, tłumacząc matce Rozalii Kopacz, która chciała wydać ukrywających się Żydów gestapo, że jeśli tego nie zrobi, pójdzie do nieba. Dla ocalonego przez nich Tully’ego Nadela wspomnienia tych ciężkich chwil, do dzisiaj budzą skrywaną głęboko traumę.
Opowieści ocalałych
– Zawsze przynosili coś gotowanego, by było co jeść. Przynieśli ugotowaną zupę. Nie wiedzieli, że tam jestem, bo nikt nie chciał ukrywać dzieci. Trzymali mnie przykrytego. Jak przynieśli zupę, to nic nie zostało, nie mogli niczego dla mnie zostawić. Moja ciotka jadła i specjalnie wypluwała jedzenie na koc, potem ssałem ten koc i to było moje jedzenie… – opowiada Tully Nadel, ocalony w trakcie wojny przez rodzinę Kopaczów.
Uratowana z Holokaustu żydowska rodzina chciała zostać w Polsce. Najpierw osiedlili się w Krakowie, a potem w Katowicach. Ojciec rodziny próbował zapewnić swoim bliskim godne życie, m.in. na własną rękę produkując mąkę.
– Poszedł do piekarni w Katowicach, żeby sprzedać mąkę. Piekarz powiedział, że kupi od niego mąkę, ale pieniądze da mu dopiero za tydzień. Mój dziadek wrócił po tygodniu, a Polak powiedział mu, że nie chce go tu widzieć, a jeśli ten nie posłucha, to wezwie partyzantów i ci sprawią, że zniknie – mówi Jeffrey Cymbler, potomek ocalonych przez Polaków.
Po tym incydencie zdecydowali się na emigrację do USA. Pozostawali w kontakcie z rodziną Kopaczów i spłacali swój dług wdzięczności, pomagając im na tyle, na ile było to w ówczesnych czasach możliwe.
– Mój wujek kupował talony na węgiel. Po to, by rodzina Kopaczów mogła pobierać węgiel i sprzedawać go dalej. Tak pomagał im finansowo. Kolejna sprawa, rodzina nie mogła przyjmować nowych ubrań, bo za takie prezenty musiałaby płacić cło – tłumaczył dalej Jeffrey Cymbler, potomek ocalonych przez Polaków.
Więc wysyłali im specjalnie podniszczone materiały, z których Kopaczowie szyli sobie ubrania.
Na razie nieznana jest dokładna data ceremonii przyznania Medalu Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata rodzinie Kopaczów oraz księdzu Zygmuntowi Dziedziakowi.
LINK do materiału wideo SILESIA FLESZ poniżej:
autor: Bartosz Bednarczuk