reklama
Kategorie

Albo 300 zł podwyżki albo strajk w MZK! Komunikacyjny paraliż w Bielsku-Białej?

reklama

Naprawa sytuacji w bielskim MZK wydaje się coraz trudniejsza. Choć na razie wszystko odbywa się tu zgodnie z rozkładem jazdy, to niebawem może on być nieaktualny. Pracownicy bielskiego MZK obierają kurs na strajk. Jeśli nie dostaną podwyżek, to nie wyjadą z zajezdni. –2200 zł, bo tyle zarabiamy, to na kierowcę autobusu, który wstaje o trzeciej nad ranem, jeździ często po 9, 10 godzin to czy to jest tak dużo, raczej nie – mówi Jacek Otrząsek, pracownik MZK w Bielsku-Białej. Dlatego głównym postulatem pracowników bielskiego MZK jest podniesienie zarobków o trzysta złotych. Na to nie chce zgodzić się jednak dyrekcja. Jak przekonuje po prostu nie może tego zrobić. -Na trzysta złotych nie ma najmniejszych szans i na pewno nie będzie. Byłoby to złamaniem ustawy o finansach publicznych, a na łamanie prawa nie można – mówi Krzysztof  Knapik, dyrektor MZK w Bielsku-Białej.

 

MZK jako samorządowy zakład budżetowy musi się do nich stosować. Dotacja w wysokości 23 milionów rocznie to maksymalna kwota, jaką Urząd Miasta może przekazać. -Nie może być dopłaty z miasta większej, niż 50% kosztów w związku z tym, że my już osiągamy ten poziom, to nie możemy liczyć na dopłaty z Urzędu Miasta żeby podnieść płacę – dodaje Krzysztof Knapik, dyrektor MZK w Bielsku-Białej. Płace można by podnieść, ale wtedy ucierpią pasażerowie. Podwyżek cen biletów nikt tutaj nie chce. -Nie wiem czy ktokolwiek na taki krok się zdecyduje, bo mieszkańcy po ostatnich obniżkach cen paliwa raczej oczekują zmniejszenia cen biletów niż zwiększenia – mówi Tomasz Ficoń, rzecznik prasowy UM w Bielsku-Białej.

reklama

 

Mimo wszystko dyrekcja zaproponowała pracownikom podwyżki. Pięćdziesiąt złotych więcej dla kierowców, oraz trzydzieści dla pozostałych pracowników. Związkowcy propozycję odrzucili. Ich zdaniem to zdecydowanie za mało. -Są głosy zniecierpliwienia, wszyscy twierdzą, że to bardzo długo trwa i to bardzo źle wpływa na morale pracowników – podkreśla Piotr Łukowski, przewodniczący „Solidarności” w bielskim MZK. Dyrekcja ponownie przedstawiła pracownikom nową ofertę. Według niej kierowcy mieliby dostać o ponad sto złotych więcej. Zdaniem związkowców to jednak kłamstwo. -Na razie nie zaproponował nam nic, w przekazach medialnych ukazuje się kwota 106 złotych brutto, ale mogę tu stwierdzić, że taka kwota nigdy nie padła, nie wiem skąd ona się wzięła – dodaje Piotr Łukowski, przewodniczący „Solidarności” w bielskim MZK.

 

W spór na linii dyrekcja – związkowcy włączył się mediator. W sumie odbyło się czternaście spotkań. Strony nadal nie potrafią znaleźć wspólnego stanowiska. Jeśli się nie dogadają, to mieszkańców Bielska-Białej czeka komunikacyjny paraliż. -Nie ma takiej możliwości, nie ma szans, jest taki natłok ludzi, że nie ma szans – mówi pasażerka MZK Bielsko-Biała, Joanna Hankus. -To bardzo utrudni życie mieszkańcom, ja akurat nie jestem z Bielska, ale często korzystam z komunikacji i uważam, że jest to nie w porządku – dodaje kolejna pasażerka, Maria Daniolczyk. Obydwie strony ponownie mają się spotkać 11 marca. Jeśli jednak decyzja o tym, że nie wyjadą z zajezdni zapadnie, to już teraz dyrekcja MZK zapowiada, że kosztami strajku obciąży związkowców.

 

 

reklama

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button