Apel prezydenta Kotali do chorzowian. Chodzi o nagminny wandalizm
Ostatnie wypadki na terenie miasta skłoniły prezydenta Chorzowa, Andrzeja Kotalę do mocnej reakcji. W mediach społecznościowych polityka pojawił się apel do mieszkańców.
Prezydent Chorzowa postanowił zwrócić się do chorzowian poprzez specjalny apel. Poprosił wszystkich, aby tego typu przypadki niszczenia publicznego mienia zgłaszać za każdym razem odpowiednim służbom – policji i straży miejskiej. Jak zapewnił, UM często wie, kto niszczy publiczną własność dzięki monitoringowi miejskiemu. Takie przypadki są natychmiast zgłaszane.
Prezydent Andrzej Kotala — apel do mieszkańców
Zwracam się do Was z apelem: Nie bądźmy obojętni wobec aktów wandalizmu. Pomóżmy służbom w dbaniu o bezpieczeństwo i również sami zadbajmy o porządek w mieście. Informujmy policję o tego typu zdarzeniach. Straż miejska czy policja nie mogą być wszędzie – chociaż i w tej kwestii podejmuję działania i w miarę możliwości kadrowych służb pojawia się więcej patroli. Ratusz nie jest od wymierzania kar i łapania bandytów, złodziei czy wandali – od tego właśnie jest policja i sąd! – zwrócił się wprost do mieszkańców Andrzej Kotala na Facebooku
Co na to sami chorzowianie? Mieszkańcy miasta dostrzegają potężną skalę problemu i nie pozostają obojętni, jeśli są świadkami łamania prawa.
To, co się dzieje wieczorem na Rynku obok byłego banku to się nie mieści w głowie. Człowiek boi się tamtędy przechodzić. Dobrze by było, gdyby od czasu do czasu pojawiał się tam jakiś patrol. Pełno tam butelek, puszek i pudełek po papierosach, nie mówiąc o petach i innych śmieciach. Język jakim się posługują woła pomstę do nieba. BOIMY SIĘ TEGO MIEJSCA – opisuje sytuację jedna z chorzowianek.
Wiele osób przedstawia jednak poważny problem
Mimo licznych telefonów i próśb o interwencję ze strony policji i straży miejskiej funkcjonariusze nie przyjeżdżają na miejsce i w ten sposób nie podejmują się przyjęcia zgłoszeń.
Zareagowałam. Zadzwoniłam na policję. Czekałam wraz z nieletnimi sprawcami godzinę. Rozmawiałam z nimi po „ichniemu”, żeby czekali ze mną na patrol. Czekałam godzinę, choć sytuacja miała miejsce obok poczty głównej. Nie przyjechali. Odpuściłam. Jeżeli policja, tudzież SM lekceważy to co ma zrobić zwykły „Kowalski”? – pyta inna mieszkanka Chorzowa.
Patrole to fikcja. Chorzów Batory – cała noc balangi na ławeczkach latem do 4 nad ranem nieraz. Latające butelki, epitety i muzyka. Ludzie wstają do pracy, spać nie można, bo okna latem uchylone.. Niszczone są rzeczy dla dzieci. Szczytem jest jeżdżenie co jakiś czas p****** na motorze i quadzie po placu zabaw. Wychodzę i wracam późnymi porami i na 18 lat może dwa razy spotkałem patrol. Oszczędności owszem, ale w weekend to chyba już w ogóle nikt miasta nie pilnuje – takie odnoszę wrażenie – ocenia kolejny komentator.
Jak mamy reagować, skoro Straż Miejska ma to gdzieś! Co się dzwoni z problemem, czy też dewastacją to wiecznie ten sam tekst „Nie mamy wolnego patrolu”. Interwencja za półtorej godziny albo wcale się nie zjawią. Niech miasto weźmie przykład że Straży Miejskiej w Gliwicach. Tam jest wyspecjalizowana grupa interwencyjna, która potrafi reagować w ciągu kilku minut od zgłoszenia. Kolejna sprawa to centrum zarządzania.. Mamy monitoring, gdzie obsługa chyba śpi, skoro nie wyłapuje aktów wandalizmu na gorącym uczynku – mówi wprost jeden z komentujących.