Banany, kanapki i pomidory przemaszerowały przez Częstochowę [FOTO]
"Żywność jest do jedzenia, nie do wyrzucenia!" – skandowali w Częstochowie uczestnicy nietypowej ale pożytecznej manifestacji. Między innymi kanapki, banany i truskawki przeszły dziś ulicami Częstochowy, aby zwrócić uwagę
na marnotrawienie jedzenia. -Chcemy pokazać, że nie ma przyzwolenia na wyrzucanie żywności i marnowanie, ze trzeba temu przeciwdziałać..czy to jest najlepszy sposób? Myślę, że nie, myślę że są lepsze ale ten jest – mówi Paweł Wilk, wziął udział w marszu. Każdego roku, 16 października w Światowym Dniu Żywności w centrum Częstochowy spotykają się dzieci i młodzież. Taka edukacja przez zabawę jak mówią nauczyciele przynosi efekty. -Zwykle zjadają do końca, jeżeli z jakiegoś powodu nie zjadają śniadania resztę zabierają w tych pojemnikach do domu. Rzadko zdarza się, żeby cokolwiek tak zostało po prostu – mówi Ewa Szklarek, Szkoła Podstawowa nr 53 w Częstochowie.
W domu szkolne śniadanie jest zjadane albo wyrzucane. Statystyki wciąż są zatrważające, w Europie marnotrawi się 100 milionów ton żywności, a w samej Polsce aż 9 mln. -Żywność marnuje się na każdym etapie, od produkcji do konsumpcji, czyli do gospodarstw domowych, najwięcej żywności marnuje się w gospodarstwach domowych. Kupujemy na zapas, kupujemy pod chwilą emocji związanych z promocjami – mówi Norbert Kępiński, Bank Żywności w Częstochowie. Rachunek sumienia należy zacząć od własnego koszyka z zakupami. Marcin Ornat – Czyżycki zbyt wiele grzechów na sumieniu nie ma: -Świeże produkty ja wolę kupować na bieżąco, w mniejszych ilościach, żeby potem tego nie wyrzucać, jeżeli już coś się zepsuje, to w jakiś sposób to starać się przetworzyć, albo termicznie, albo w jakiś inny sposób, żeby tego się nie pozbyć. Na zakupy chodzi z kartką i tylko czasem pozwala sobie na drobne odstępstwo od listy.
Paradoksalnie do zmarnowania setek ton żywności może dojść tu, w Śląskim Banku Żywności. -Ten magazyn niebawem będzie pełny pod sufit. Czy naprawdę musimy tutaj składować. Ta żywność powinna być na stołach ludzi ubogich – mówi Jan Szczęśniewski, Śląski Bank Żywności. Problemem jest to, że większość miast i gmin nie chce skorzystać z Europejskiego Programu Pomocy Najbardziej Potrzebującym. Przystępując do niego, urzędnicy musieliby zadbać o miejsce, gdzie będzie można te żywność przechować, a później sami dostarczyć ją potrzebującym. -Powinny stać w kolejce po tą pomoc, bo poziom biedy i ubóstwa w każdym mieście naprawdę nie jest niski, a niestety są w naszym województwie takie miasta, które znajdują tysiąc rozmaitych argumentów , by nie uczestniczyć w tym programie – argumentuje Jan Szczęśniewski, Śląski Bank Żywności. Dzięki niemu dzieci z ubogich rodzin mogłyby zapomnieć o głodzie… bo dla nich rządowy program nie przewiduje żadnych limitów. Jest świadomość, żywność i pieniądze, wydaje się, że brakuje jedynie dobrej woli. <.>