reklama
REKLAMA
Silesia Flesz najnowsze informacjeSport

Bytom: Turniej Finałowy Pucharu Polskiej Ligi Rugby na Wózkach [WIDEO + ZDJĘCIA]

reklama

Zderzenia, a czasem nawet wywrotki. Ta pasja, jak mało która wymaga ogromnych poświęceń. Nie tylko na boisku, ale i poza nim. Sławomir Florkowski zanim zaczął mierzyć się z zawodnikami, czoła musiał stawić ojcu. – Był na mnie bardzo ciężko obrażony, bo stwierdził, że nie dość, że tak sobie załatwiłem życie i jeżdżę na wózku, to jeszcze próbuję się dobić przez te wypadki – mówi Sławomir Florkowski, zawodnik drużyny "IKS Jeźdźcy" z Mikołowa.

 

Ten, przez który stracił władzę w nogach wydarzył się, gdy miał zaledwie 21 lat. Jadąc na motocyklu wpadł pod ciężarówkę. Przygodę z rugby rozpoczął 6 lat temu. – Jak gdzieś siedzimy ze znajomymi, zawsze się śmieję, że miałem dwie lewe nogi do sportu. Jak straciłem nogi, na tej zasadzie, że nimi nie ruszam, to w tym momencie nagle pojawiły się klapki na oczach i widzę tylko sport – śmieje się Sławomir Florkowski.

reklama

 

A ten wymaga wyjątkowej kondycji fizycznej, szybkości i siły. W całej Polsce jest około 200 profesjonalnych zawodników rugby na wózkach. Na Śląsku działa prężnie aż pięć drużyn. Zadaniem gracza jest to, by z piłką przejechać przez bramkę. – Oczywiście po drodze są jeszcze dodatkowe przepisy, które to utrudniają. Przeciwnik, który to utrudnia, który blokuje, do tego jest czas, który ogranicza zawodników. Muszą oni skozłować piłkę co 10 sekund, tak jak w koszu, mają 12 sekund na wyjście z połowy – tłumaczy zasady Monika Dziedzic, sędzia rugby na wózkach.

 

Do tego tylko 40 sekund na wykonanie całej akcji. By to opanować, niezbędne są intensywne treningi, które jednak zawodnicy często muszą przeprowadzać na własną rękę. – My niestety trenujemy tylko jeden raz w tygodniu ze względu na dostępność hali sportowej. W ogóle jest w Polsce problem z wejściem na halę sportową przez osoby niepełnosprawne – skarży się Janusz Kozak, trener Reprezentacji Polski Rugby na wózkach.

 

Najczęściej, wstępu odmawia się im w obawie… o zniszczenie parkietu. Kolejną przeszkodą są pieniądze. Wózek do rugby to koszt około 20 tysięcy złotych. Do tego trzeba doliczyć koszty wymiany części. Ale ponosić je warto, bo jak przekonują, to dużo więcej niż tylko sport. – To jest po pierwsze rehabilitacja dla wielu osób, po urazach rdzenia kręgowego czy dla osób z niepełnosprawnościami w obrębie czterech kończyn – mówi Izabela Franczak z Fundacji Aktywnej Rehabilitacji.

 

Stwardnienie rozsiane to jedna z tych chorób, które w aktywności nie zawsze muszą przeszkadzać. Cierpi na nie jedna z trzech kobiet grających w polskiej lidze. Mecze rozgrywa nie tylko na przekór chorobie, ale i mężczyznom. – Jest to jedna z ważniejszych rzeczy, żeby facetom dokopać, ale nie chodzi o to. To jest taki sport, gdzie można się wyżyć, można pokazać że mimo swojej niepełnosprawności można być naprawdę bardzo wartościowym zawodnikiem na boisku – mówi Izabela Sopalska, zawodniczka rugby na wózkach.

 

A poza nim, często również mierząc się z barierami, walczyć z przeciwnościami losu tak samo jak z tu z rywalami.

 

 

reklama

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button