reklama
Kategorie

Co za absurd! Właściciele działki w Blachowni mają usunąć śmieci, chociaż odpady wyrzucił ktoś inny! [ZDJĘCIA, WIDEO]

-Tak, są kombinezony, mnóstwo ubrań roboczych, kaski – wylicza Leokadia Ślusarczyk, właścicielka terenu, na którym znajdują się odpady. A także worki, folie, meble i gruz. Razem kilkadziesiąt ton odpadów wyrzuconych na dwie prywatne, oddalone od zabudowań działki. -Jak zobaczyłam co się tutaj wyprawia, to nogi mi się ugięły. To jest tragedia. No jak można w ten sposób postępować. Zdewastowano nam działkę. Ta działka, no ja nie wiem czy ona kiedykolwiek będzie nadawała się do użytku – mówi Leokadia Ślusarczyk, właścicielka terenu, na którym znajdują się odpady. Od ponad roku na terenach należących do pani Leokadii i pana Jacka zalega gigantyczne wysypisko śmieci. O jego istnieniu właściciele dowiedzieli się przez przypadek. -Bardzo się zdenerwowałem, ale nie byłem świadom tego jakie konsekwencje z tego będą. Ktoś wysypał no to mówię, że ktoś to musi posprzątać – mówi Jacek Tatarkiewicz, właściciel terenu, na którym znajdują się odpady.

 

 

reklama

Wykrycie sprawcy dzikiego wysypiska wydawało się, zdaniem właścicieli terenu kwestią czasu. Tym bardziej, że na miejscu znaleziono kilkadziesiąt faktur i dokumentów zawierających adresy dwóch krakowskich firm. –Wszystkie te faktury są z tego terenu i myślę, że jeszcze byśmy coś tam znaleźli – mówi Leokadia Ślusarczyk, właścicielka terenu, na którym znajdują się odpady. Po kilku miesiącach policja postępowanie jednak umorzyła. Powód? Brak wystarczających dowodów. -Materiał ten, który pozwalał na cokolwiek na tyle by móc skierować sprawę do sądu, na tyle nie jest do końca wiarygodny żeby wskazać sprawcę tylko dlatego, że znalazł się w tej ilości tej hałdy jedna faktura z imieniem i nazwiskiem – wyjaśnia podinsp. Marek Struski, rzecznik prasowy KMP w Częstochowie.

 

 

I tu sprawa się komplikuje. Bo zgodnie z prawem za posprzątanie terenu odpowiada jego właściciel. I choć śmieci nie są ich, będą musieli je posprzątać a to kosztuje….nawet 60 tyś. złotych. -Skoro nie naśmieciłem to nie mam zamiaru. Ja tych śmieci nie chciałem tutaj – mówi wzburzony cała sprawą pan Jacek. Poszkodowani właściciele działek po pomoc zwrócili się do władz miasta. Tymczasem władze Blachowni bezradnie rozkładają ręce. -Na pewno nie może być tak, że będziemy łamali prawo, bo wydając środki w tym momencie na sprzątnięcie tych odpadów, pani burmistrz zostałaby skierowana przed oblicze rzecznika dyscypliny finansów publicznych – mówi Dariusz Wojciechowski, sekretarz gminy Blachownia.

 

 

Dlatego jedynym rozwiązaniem, jakie gmina może zaoferować to pomoc w znalezieniu najtańszej firmy, która zajęłaby się odpadami. –On powinien udowodnić teraz, że to inny podmiot, bądź to osoba fizyczna lub prawna składowała nielegalnie odpady na jego nieruchomości. Może to udowodnić za pomocą jakichś dokumentów bądź jakiegoś filmu – mówi Damian Piątkowski, prawnik, Kancelaria SZiP w Katowicach. To jednak wcale nie jest takie proste i oczywiste. W przeciwieństwie do kary, jaka czeka właścicieli terenu. Bo jeśli ci śmieci nie usuną, gmina nałoży na nich mandat. <.>

 

 

reklama

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button