reklama
Kategorie

Dwaj złomiarze znaleźli złoto. Sprzedali je za kilkadziesiąt tysięcy złotych [WIDEO]

Wielki skarb w niespodziewanym miejscu. Dwóch mężczyzn z Wodzisławia Śląskiego na składowisku odpadów znalazło niepozorną, metalową puszkę. W jej wnętrzu złote monety i biżuteria. Całość, jak się szacuje, warta ponad milion złotych. Skarb z wysypiska sprzedali jednak za trzydzieści tysięcy. Szybko zdobyta fortuna zwróciła uwagę pracowników Ośrodka Pomocy Społecznej.

 

– Pracownice MOPSU na bieżąco nadzorują rodziny znalazców. Zatem bardzo szybko zorientowały się, że mienie znalazców powiększyło się, pojawiły się nowe przedmioty w ich domach i to właśnie zwróciło ich uwagę – mówi Anna Szweda-Piguła, rzecznik prasowy UM w Wodzisławiu Śląskim

 

Kobiety o sprawie poinformowały policję. – Policjanci zatrzymali, ujawnili i zabezpieczyli w mieszkaniu jednego z nich pięć tysięcy złotych były to pieniądze pochodzili właśnie ze sprzedaży są to pieniądze których jeszcze nie zdążyli wydać- mówi mł. asp. Joanna Paszenda z KPP w Wodzisławiu Śląskim. Policja do czasu wyjaśnienia sprawy zatrzymała pozostałą im gotówkę.

 

Puszkę znaleziono w miejscu, gdzie już od końca drugiej wojny światowej zwożono gruz z Wodzisławia. Wkraczająca w 1945 roku Armia Czerwona zrównała z ziemią prawie całe miasto. Dyrektor muzeum w Wodzisławiu Śląskim przypomina, że to nie pierwszy taki przypadek w historii miasta kiedy po latach odnajdywane są kosztowności byłych mieszkańców.

 

– W 2008 roku odkryliśmy skarb z 20-dolarówek, 39-monet zostało wtedy odnalezione. Wtedy udało się nawet zidentyfikować te monety mówi Sławomir Kulpa. dyrektor muzeum w Wodzisławiu Śląskim. Dzięki temu łatwiej udało się też dotrzeć do spadkobierców majątku. Tym razem jedynymi wskazówkami są zeznania przesłuchanych mężczyzn. Informacja o tym, że poszukiwany jest prawowity właściciel  monet szybko rozeszła się po mieście.

 

– Zaczęły zgłaszać się już osoby które przekonują nas że to znalezisko mogłoby być ich własnością- mówi mł. asp. Joanna Paszenda z KPP w Wodzisławiu Śląskim. A każde takie wezwanie musi być sprawdzone.  To wydłuża śledztwo w tej sprawie. Jak podkreślają zawodowo zajmujący się poszukiwaniem skarbów takie jak to znalezisko z Wodzisławia zdarza się dosyć często. Ludzie w obawie przed Armią Czerwoną w ziemi ukrywali swój cały majątek.

  

– To nie są skarby, to są depozyty. Luzie zostawili coś z nadzieją że wrócą.Tu było tak jak na dolnym śląsku ludzie uciekali tutaj przed armia czerwoną tak jak cały Śląsk. Do dziś znajdujemy wiele takich depozytów – mówi Andrzej Tchórzewski, poszukiwacz skarbów. Większość przekazywana jest do muzeów lub oddawana prawowitym właścicielom. Wodzisławska policja prowadzi postępowanie w sprawie przywłaszczenia rzeczy znalezionej. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów.

 

 

Pokaż więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button