REKLAMA
Kategorie

Dzikie wysypisko na granicy Zabrza i gminy Gierałtowice [ZDJĘCIA] Czyje są te śmieci?

Ich celem jest, by jak najszybciej te góry śmieci zniknęły. Cztery miesiące temu na granicy Zabrza i gminy Gierałtowice ktoś wyrzucił kilkadziesiąt ton niebezpieczny odpadów. Natknął się na nie Leonard Spyra. – Był taki słoneczny dzień, taki trochę wilgotny i szedłem tutaj i czym bardziej szedłem to taki smród się wydzielał, a jak przyszedłem tutaj, to już musiałem nos zatkać, bo bym się przewrócił chyba – opowiada Leonard Spyra, mieszkaniec Paniówek.

 

Od tego czasu 4 razy składowisko było podpalane. Najprawdopodobniej, by zatrzeć ślady. Za każdym razem jako pierwsi na miejscu pojawiali się strażacy ochotnicy z Paniówek. – Akcje nie są proste, ze względu na formę pożaru, na gęsty trujący dym. Akcje trwały po kilka godzin, nawet do 6 godzin – mówi Tomasz Gajda, OSP Paniówki.

 

Powiązane artykuły

Właścicielem terenu jest Nadleśnictwo Katowice, ale ten obszar dzierżawiony jest przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń. Jeśli nie znajdzie się właściciel odpadów, śmieci zgodnie z prawem będzie musiała usunąć SRK. – Jest to produkcja charakterystyczna, widać że tam są ślady wyciskania uszczelek, czyli takich przedsiębiorstw nie ma tu zbyt dużo – dedukuje Bogusław Mryka, sołtys Paniówek.

 

Policja jednak wciąż sprawę bada, a przedstawiciele Spółki Restrukturyzacji Kopalń odpowiadają, że nie mogą przecież usunąć dowodów. – Zgłosiliśmy sprawę na policje i czekamy na zezwolenie, które nam policja musi wydać, na usunięcie tych odpadów. Tak długo, jak policja nie wyda zgody na ich usunięcie, one muszą tam leżeć. Jak będzie trzeba, usuwamy, bo to jest nasz obowiązek – zapewnia Witold Jajszczok ze Spółki Restrukturyzacji Kopalń w Bytomiu.

 

Mieszkańcy obawiają się jednak, że śmieci w tym miejscu może przybywać. – W to miejsce może przyjechać każdy, o każdej porze dnia, z byle czym i przywieźć byle co . Żadnego zabezpieczenia, żadnego znaku, zdanej tablicy, żadnego monitoringu. Gdy ja nagłaśniałem ten temat, byłem osobiście na kopalni i powiedziałem: zróbcie jakieś zabezpieczenie. Zrobimy, Zrobimy, zrobimy. Upłynęło cztery miesiące, co zostało zrobione? Nic – mówi Zygmunt Strzoda, radny gminy Gierałtowice. – Jeśli sytuacja by się powtarzała, będziemy o tym myśleć, natomiast nie jesteśmy w stanie otoczyć opieką i skuteczną ochroną wszystkich terenów, którymi dysponujemy – dodaje Witold Jajszczok.

 

O jakiekolwiek zabezpieczenia w tym miejscu apelowali do SRK też urzędnicy z Gierałtowic. – Nie bardzo chcą podejmować dyskusje, mimo naszych licznych monitów również na temat zabezpieczenia tego terenu, ale sądzę, że na pewno na dniach będzie wydana decyzja administracyjna, która też również ma inną range i myślę, że kopalnie przymusi – mówi Marta Pyzik z Urzędu Gminy Gierałtowice.

 

Mieszkańcy liczą, że ten przymus zadziała i śmieci zostaną jak najszybciej wywiezione. Na razie skutecznie psują gminny krajobraz.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button