EEC 2024. Kongres w cieniu wojny
Europejski Kongres Gospodarczy EEC 2024 w Katowicach rozpoczął obrady w cieniu wojny.
Wśród głównych nurtów tematycznych Kongresu (są to: Energia, transformacja, bezpieczeństwo; Klimat i zrównoważona gospodarka; Cyfrowa gospodarka, nowe technologie; Inwestycje i finanse; Prawo a gospodarka; Migracje, różnorodność, rynek pracy) nie znajdziemy słowa wojna. A jednak w pierwszym dniu EEC słowo to padało wielokrotnie. I najczęściej nie chodziło już o konflikt zbrojny, toczący się od ponad dwóch lat za naszą wschodnią granicą. Owszem, była też mowa – bo jakże by mogło być inaczej – o rosyjskiej agresji na Ukrainę, ale przede wszystkim od pierwszego dnia EEC 2024 mówiono o wojnie, która nam zagraża. Nam – nad Wisłą i Odrą, a także nad Renem, Sekwaną i Dunajem. Wojnie, na którą Unia Europejska musi być przygotowana.
Von der Leyen na EEC 2024: To wojna z naszą Unią
Realne zagrożenie dla Unii Europejskiej ze strony Rosji i innych państw autorytarnych i to, jak zjednoczona Europa może i powinna się mu przeciwstawić, było ważnym wątkiem przemówień polityków podczas inauguracji Kongresu.
– Unia Europejska w ostatnich 20 latach bardzo się zmieniła. Wchodząc do NATO 25 lat temu oczekiwaliśmy twardego bezpieczeństwa, a wchodząc do Unii, oczekiwaliśmy – ogólnie rzecz biorąc – dobrobytu. Tymczasem Unia musiała odpowiadać na zagrożenia naszego bezpieczeństwa w najwyższym stopniu – mówił na inauguracji Kongresu Jerzy Buzek, poseł do Parlamentu Europejskiego, były przewodniczący Parlamentu Europejskiego i polski premier, będący przewodniczącym Rady EEC.
Na inauguracji Europejskiego Kongresu Gospodarczego przemawiała Ursula von der Leyen. Kandydatka Europejskiej Partii Ludowej na stanowisko Przewodniczącej Komisji Europejskiej, powiedziała wprost coś, co nie każdemu europejskiemu politykowi przeszłoby przez gardło nawet jeszcze dziś:
– Putinowi chodzi o wojnę. O zmianę granic. To wojna z naszą Unią i naszymi zasadami. Putin chce rządzić naszym kontynentem. To jego otwarty cel.
I dodała, że Polska rozumie to zagrożenie lepiej niż inne kraje krajów. Von der Leyen przyznała, że już wcześniej trzeba było słuchać tego, co mówią o Rosji Polacy. Podczas panelu „Sektor i potencjał obronny”, którego tematem była rozbudowa potencjału obronnego Polski, słowa te skomentował szef Agencji Uzbrojenia generał Artur Kuptel: – Bardzo mocno podniosły mnie na duchu jako żołnierza i przedstawiciela środowiska żołnierskiego. Ideały, które wyznawaliśmy, są już postrzegane w Europie i są osoby, które mówią, że mieliśmy rację.
Zaczyna się wyścig zbrojeń
Von der Leyen przypomniała starą prawdę, że wolność i demokracja nie są dane raz na zawsze. To było przemówienie polityka, który już nie tylko liczy się z wojną, ale przygotowuje się na jej nadejście. Stosującego retorykę, której w obliczu innych wojennych zagrożeń używali przed laty Churchill czy Reagan.
– Znajdujemy się w czasie, kiedy ponownie zaczyna się wyścig zbrojeń – mówiła von der Leyen. – Powinniśmy produkować takie zdolności operacyjne, żeby wygrywać bitwy. To oznacza turbodoładowanie przemysłu obronnego w najbliższej pięciolatce. Musimy wydawać środki europejskie na zbrojenia.
Von der Leyen odniosła się też do innych, choć zapewne w jakimś stopniu powiązanych z agresywną polityką Rosji zagrożeń dla europejskiej jedności: – Najbliższe wybory europejskie mają na celu przeciwstawienie się wrogom zewnętrznym, ale musimy również walczyć z marionetkami, starającymi się rozerwać nas od wewnątrz.
Zło groźniejsze od wirusa
Podobne nuty zabrzmiały w przemówieniu Donalda Tuska:
– Dzisiaj tylko ślepiec lub ktoś o złej woli mógłby udawać, że jest jak dawniej. Historia wróciła. I to w najbardziej brutalnym i twardym wydaniu – przyznawał Prezes Rady Ministrów.
Tusk nie przebierał w słowach, określając Rosję, Białoruś i Iran wrogimi Europie reżimami, zaś rosyjską politykę agresji przyrównując do śmiercionośnego wirusa:
– Pandemia to był wirus, który zaatakował Europę. Teraz powinniśmy powiedzieć sobie, że stać nas na więcej nawet w walce ze złem, które jest nawet groźniejsze od wirusa. Mówię tutaj o agresji rosyjskiej na Ukrainę. Koronawirus nie zaatakował naszych systemów politycznych. Nie planował zabójstw politycznych. Sytuacja, z którą mamy do czynienia jest jeszcze poważniejsza. I wymaga szybkich decyzji.
Miał na myśli decyzje, które pozwolą szybko uruchomić olbrzymie fundusze na europejskie zbrojenia: – Mówię tutaj o minimum 100 miliardach euro na obronę Europy. A także dodatkowych środkach, na przykład niewykorzystanych funduszach z Krajowych Planów Odbudowy.
Zdaniem Tuska, przeznaczenie tych środków na bezpieczeństwo Europy może odsunąć wojnę od granicy Unii na długo, o ile nie stałe. Premier dodał: – Europa ma wszelkie dane do tego, żeby być respektowana nie tylko jako najlepsze miejsce do życia, ale też organizacja, która jest w stanie się obronić sama w każdej sytuacji. Europa musi być przygotowana na to, aby żadna siła na świecie nie odważyła się podnieść ręki na Europę.
– Nigdy w historii Unii Europejskiej główne siły polityczne, instytucje, liderzy polityczni nie byli tak jednomyślni, jeśli chodzi o priorytety. O to, co trzeba zrobić w Europie, w Polsce, w każdym innym kraju tu i teraz, bez chwili wahania – mówił Tusk.
Przeszli w tryb wojenny
Donald Tusk zauważył też, że słowa takie obrona, siła czy gotowość do walki do niedawna nie kojarzyły się z Unią Europejską. O tym, że obecnie jest już inaczej, świadczyła tematyka niejednej sesji EEC 2024. Jak na przykład panelu „Sektor i potencjał obronny”, którego tematem była rozbudowa potencjału obronnego Polski. Tu padały i tłumaczone były już trudniejsze słowa, jak cykl życia produktu (np. samolotu czy czołgu, który kupujemy, modernizujemy, remontujemy i utylizujemy), łańcuchy dostaw i cyberszyfrowanie.
Jednak deklaracje deklaracjami, a na sesji „Sektor i potencjał obronny”, mimo optymistycznych w tonie i w sumie rzeczowych zapewnień o dobrej pracy polskiego przemysłu obronnego, chwilami wiało chłodem:
– Jeżeli chodzi o rozwój sił zbrojnych i przemysłu, modernizacja i postęp odbywają się dobrze – mówił generał Kuptel. – Ale oceniamy, że w niektórych krajach odbywa się to niestety lepiej. Mowa tutaj o Federacji Rosyjskiej, gdzie w tej chwili przemysł pracuje 24 godziny na dobę. Przeszli zupełnie w tryb wojenny. I pomimo że mamy dosyć dobre wyniki i że skutecznie zgodnie z misją z Agencji Uzbrojenia celowo, skutecznie i terminowo pozyskujemy asortyment, to nie wiem, czy jeszcze jesteśmy w stanie tymi parametrami dogonić Federację Rosyjską.
W związku z czym, jak zasugerował szef Agencji Uzbrojenia, także w Polsce przemysł zbrojeniowy musi przejść do produkcji w trybie 24-7.
– W 1939 roku było niezwykle optymistycznie. Przynajmniej urzędowo – zauważył moderujący dyskusję redaktor Tomasz Nieć (WNP.pl). – Zanim Niemcy najechali Polskę, społeczeństwo było przekonane, że to wszystko się dobrze skończy i niedługo zajmiemy Berlin. A wcale chyba tak optymistycznie nie jest.
– Teraz sytuacja jest inna – uważa Marcin Idzik, członek zarządu PGZ SA. – Wtedy mieliśmy umowy z poszczególnymi aliantami, a dzisiaj mamy umowę globalną w ramach NATO i artykuł 5. Sytuacja bezpieczeństwa jest naprawdę inna i to musi wybrzmieć.
A jeśli wygra Trump…
Ale trzon potęgi NATO stanowi potencjał Stanów Zjednoczonych. Czy ewentualne zwycięstwo Donalda Trumpa w zbliżających się wyborach prezydenckich w USA nie rozluźni transatlantyckich więzów sojuszniczych? M.in. o tym dyskutowały podczas panelu EEC 2024 „Europejska mobilizacja” liderki europejskiej polityki. Jak uważa Aleksandra Gasztold (redaktorka naczelna ACIG, NASK Państwowy Instytut Badawczy), potencjalna wygrana Trumpa zdecyduje o nowej tożsamości Unii Europejskiej w kwestiach obronności i bezpieczeństwa.
– Pamiętajmy, że to nie my wybieramy prezydenta Stanów Zjednoczonych w Unii Europejskiej, wybierają go Amerykanie. My musimy pracować z takim prezydentem, jakiego wybiorą – mówiła Monika Sus (Centrum Badań nad Bezpieczeństwem Międzynarodowym, Hertie School w Berlinie,
profesor, ISP, PAN. – I jasne, że Trump ze strony naszej percepcji bezpieczeństwa transatlantyckiego jest na pewno najgorszym z możliwych scenariuszy. Po stronie Unii Europejskiej i jej państw członkowskich jest przygotowanie się na potencjalny negatywny scenariusz zwycięstwa Trumpa po drugiej stronie Atlantyku. Także dlatego musimy się zbroić, wydawać na obronę więcej, szybciej i lepiej.
Tym bardziej, że w Unii Europejskiej skala niedofinansowania obrony w ciągu ostatnich dwóch dekad była ogromna. Teraz ma to ulec zmianie. Oby w porę.