reklama
Kategorie

Gliwiccy onkolodzy walczą z rakiem wątroby mikrosferami z holmem

Specjaliści z Pracowni Radiologii Zabiegowej i Interwencyjnej Zakładu Radiologii i Diagnostyki Obrazowej Narodowego Instytutu Onkologii w Gliwicach przeprowadzili 13 lipca pierwszy w Polsce zabieg radioembolizacji wątroby z wykorzystaniem izotopu o nazwie Holm-166.

 

Pacjentem był 45-letni mężczyzna chory na raka jelita grubego z przerzutami do wątroby, u którego zastosowana wcześniej chemioterapia nie przyniosła oczekiwanych efektów. Ratunkiem okazały się mikrosfery – mikroskopijne cząstki z promieniotwórczym izotopem, służące już pacjentom w kilkunastu wyspecjalizowanych klinikach w Europie.

Mikrosfery o średnicy ok. 30 mikrometrów wykonane z polilaktydu holmu (polimeru kwasu mlekowego) służą do miejscowej radioterapii, głównie w przypadku nowotworów wątroby. Na etapie produkcji umieszcza się w nich stabilny izotop Holm-165, który poprzez bombardowanie neutronami można przekształcić w radioaktywny izotop Holm-166. Holm-166 ma bardzo przydatne właściwości. Jego czas życia jest stosunkowo krótki (ok. 27 godzin). Rozpadając się, emituje promieniowanie beta o energii ok. 2 MeV, którego zasięg w tkankach wynosi kilka milimetrów.

Radioaktywny holm, uwięziony w mikrosferach, podaje się głównie pacjentom z zaawansowanymi nowotworami wątroby, wstrzykując zawiesinę z mikrogranulkami do odpowiednich naczyń krwionośnych prowadzących je do miejsca lokalizacji nowotworu. Promieniowanie beta, działając na dobrze zlokalizowanym obszarze, niszczy komórki rakowe, pozostawiając nietkniętą większość zdrowej części narządu. Procedura ta nazywana jest radioembiolizacją.

Stosuje się ją w przypadku nowotworów nieoperacyjnych i niewrażliwych na chemioterapię

Holm ma dwie dodatkowe zalety: emituje promieniowanie gamma, co pozwala precyzyjnie zlokalizować miejsca i ilości wprowadzonej do organizmu substancji radioaktywnej. Gromadzi się głównie w obszarze nowotworu, oszczędzając zdrowy miąższ wątroby, a także blokuje naczynia, które odżywiają guza. Jest też paramagnetykiem, co stwarza dodatkowe możliwości m.in. śledzenia podanego specyfiku w organizmie.

Reasumując – radioembolizacja to leczenie miejscowe, które nie powoduje efektów ogólnoustrojowych, w przeciwieństwie do np. chemioterapii systemowej. Przygotowania do pierwszego w Polsce zabiegu tego typu trwały kilka miesięcy.

Konieczne były m.in. szkolenia wymagane przez producenta preparatu i uzyskanie pozwoleń na użycie tego typu izotopu promieniotwórczego. Poza tym zabieg wymagał warunków pracowni radiologii zabiegowej, użycia cyfrowej angiografii subtrakcyjnej, zestawu współosiowych cewników o średnicy 1–2 mm oraz wspomnianych już mikrosfer z izotopem. 13 lipca przeprowadził go zespół radiologów interwencyjnych w składzie: dr Michał Gola, dr n.med. Justyna Rembak-Szynkiewicz oraz dr n. med. Przemysław Pencak, a jego przebieg nadzorował prof. Marnix Lam z Utrechtu. W przygotowaniach do zabiegu brali także udział specjaliści z Zakładu Medycyny Nuklearnej i Endokrynologii Onkologicznej – prof. dr hab. Daria Handkiewicz-Junak, dr n.med. Tomasz Olczyk, dr n. med. Michał Kalemba, dr n. fiz. Aneta Kluczewska-Gałka oraz anestezjolog, dr Elżbieta Basek.

Kto kwalifikuje się do zabiegu radioembolizacji wątroby z użyciem Holmu-166?

Pacjenci, u których nie można przeprowadzić leczenia operacyjnego. Są to zarówno chorzy na nowotwory pierwotne, czyli na raka wątrobowokomórkowego lub raka przewodów żółciowych, jak i nowotwory wtórne, czyli przerzuty.

W przypadku przerzutów proces nowotworowy powinien być ograniczony do wątroby, ewentualnie dopuszczalne jest minimalne zajęcie innych narządów. Dodatkowo wykazana powinna być nieskuteczność dotychczasowego leczenia lub brak zakwalifikowania do innych terapii. Kluczowa jest zachowana wydolność narządowa wątroby i nerek oraz ogólna kondycja pacjenta – tłumaczą dr n. med. Justyna Rembak-Szynkiewicz i dr n.med. Przemysław Pencak.

W dotychczasowych badaniach klinicznych m.in. HEPAR I, HEPAR II, HCC Dresden, wykazano bezpieczeństwo stosowania środka leczniczego z Holmem-166. Skuteczność, czyli kontrolę choroby wyrażoną jako stabilny obraz lub zmniejszenie się guzów, wykazano w trzymiesięcznym okresie obserwacji ogółem u 64% pacjentów, w przypadku przerzutów raka jelita grubego wartość ta dochodziła do 73%. W badaniu u pacjentów z rozpoznaniem raka wątrobowokomórkowego było to nawet 90% w półrocznym okresie obserwacji.

Narodowy Instytut Onkologii w Gliwicach jako pierwszy w kraju dołączył do grona europejskich i światowych instytucji, w których stosowany jest ten rodzaj leczenia.

Pokaż więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button