Jak Ślązacy szukają pracy? Jedni wolą smar, inni złoto… [WIDEO]
Przepis na sukces na rynku pracy nie jest prosty. W przypadku pana Wiesława – zaczynem do dania głównego, którym jest stała praca, były prace społecznie użyteczne. Po półtora roku bez pracy pan Wiesław gotów był nawet pójść do kopalni. Na szczęście nie musiał – skorzystał z programu, który w Rudzie Śląskiej wciąga długotrwale bezrobotnych z powrotem na rynek pracy. – Pracownicy socjalni, oni pracują w rodzinie, oni widzą, co ta osoba potrzebuje, więc kierują te osoby. Ale zdarzają się też osoby, które same… już informacje się rozpowszechniają, wiedzą, że jest taki dział, który pomaga, wiedzą, że są prace społecznie użyteczne i chcą z nich skorzystać i często zgłaszają się same – mówi Monika Szczepańczyk z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rudzie Śląskiej.
Pan Wiesław długo się nie zastanawiał. Z programu skorzystał, a potem program skorzystał z niego – kiedy sprawdził się w kuchni jednego z miejskich ośrodków pomocowych, zaproponowano mu pracę na stałe. Koleżanki z pracy nazwały go "Amaro" a on sam poczuł, że jest wreszcie u siebie. – Spoko no, spoko, jeden drugiemu pomaga. Powiedzieli, że wreszcie mają jednego przynajmniej mężczyznę, bo tu jest co dźwigać, te termosy, te garnki… – opowiada Wiesław Gołaszewski, który dostał pracę z programu prac społecznie użytecznych.
Spoko jednak w kontekście województwa nie jest. Bezrobocie co prawda przekracza 8%, ale wśród ponad 146 tysięcy bezrobotnych wciąż spora część to osoby młode. Problem widzi już nawet Unia. – Studenci, którzy kończyli studia też czasami nie mieścili się już w tej kategorii do 25 lat, więc ona została poszerzona do 29-go roku życia – oni mogą otrzymać specjalne wsparcie. Komisja Europejska przygotowała coś w rodzaju gwarancji dla tych młodych, to się nazywa Gwarancja dla Młodzieży, czyli po 4 miesiącach już osoba zarejestrowana w urzędzie pracy musi otrzymać ofertę pracy – tłumaczy Grzegorz Sikorski, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach.
Nie ma jednak gwarancji, że będzie to praca, jakiej młodzi chcą najbardziej, czyli dobrze płatna. Pieniądze mogą jednak polecieć jak z bankomatu, jeśli wcześniej młodzi ludzie zdecydują się na zawód z listy tych mniej popularnych – a jak się okazuje, bardzo poszukiwanych. – My, jako Izba Rzemieślnicza w Katowicach, szkolimy i potwierdzamy kwalifikacje zawodowe w 74 zawodach rzemieślniczych. Więc tych zawodów jest bardzo wiele. Na pewno – tak jak powiedziałam – zawodami popularnymi są zawody fryzjera, mechanika, blacharza, cała branża motoryzacyjna… – wymienia Beata Białowąs, dyrektor Izby Rzemieślniczej w Katowicach.
Nie trzeba jednak po łokcie ubrudzić się smarem, żeby dobrze zarobić, a przede wszystkim wyrobić sobie markę. Iwona Lis-Filipczyk sposób na siebie znalazła już 30 lat temu. Aby ziścić złoty sen, złoto zaczęła zamieniać w dzieła sztuki. I młodym radzi to samo… – Jeżeli już młody człowieku zostaniesz naprawdę złotnikiem, takim z krwi i kości, i będziesz potrafił zrobić piękne rzeczy, będzie potrafił naprawić i przede wszystkim pomóc ludziom, aby ich biżuteria lśniła i była piękna, to będziesz naprawdę bardzo zadowolony. Wystarczy popatrzeć, jakimi samochodami jeżdżą złotnicy – zapewnia Iwona Lis-Filipczyk, złotnik-jubiler.
Wygląda więc na to, że na zmieniającym się ciągle rynku pracy o wiele lepszym pomysłem od wyróżniającego się CV, jest pomysł na zawód, który dla nas samych nie okaże się potem zawodem życiowym…