Czerwona Wdowa. Jej ofiarą padł ks. Jan Macha i 551 innych więźniów
Czerwona Wdowa. Gilotyna, której Niemcy używali do egzekucji. Naziści mieli jej użyć aż 552 razy, a jedną z jej ofiar był na wydany przez kolaborantów ks. Jan Macha. Prawdziwa historia z Katowic.
-
Czerwoną Wdową określano gilotynę znajdującą się w trakcie okupacji niemieckiej w więzieniu przy Mikołowskiej w Katowicach.
-
Niemcy używali Czerwonej Wdowy do końca okupacji Katowic. Ostatnich więźniów zgilotynowano tuż przed wkroczeniem Rosjan.
-
Naziści zabili za pomocą czerwonej Wdowy co najmniej 552 osoby, w tym beatyfikowanego ks. Jana Machę.
-
Wycofujący się Niemcy próbowali ukryć gilotynę zakopując ją na cmentarzu w Bogucicach.
Więzienie przy ul. Mikołowskiej w Katowicach w trakcie okupacji niemieckiej uchodziło za jedno z najcięższych i za takie z którego mało kto wracał żywy. Do więzienia przylegał mały budynek z cegły, w którym znajdowała się Czerwona Wdowa, czyli gilotyna, której Niemcy używali do egzekucji. Według przypadkowo odnalezionych dokumentów, naziści mieli jej użyć aż 552 razy, a jedną z jej ofiar był na wydany przez kolaborantów ks. Jan Macha.
Krótka obrona Katowic
Armia Kraków której zadaniem była obrona Górnego Śląska wycofała się z Katowic 2 września wraz z policjantami, oddziałami powstańczymi i urzędnikami. W mieście pozostały nieliczne grupy samoobrony oraz harcerze. 3 września doszło do kilku potyczek. Jednak obrona Katowic trwała krótko. Niemcy zajęli miasto 4 września i już na wstępnie zamordowali około 80 powstańców śląskich i harcerzy. Przejęli również wszystkie najważniejsze budynki w mieście w tym więzienie przy ul. Mikołowskiej, którego mury od teraz miały stać się świadkami strasznych scen, ich głównym elementem została czerwona wdowa.
Czerwona Wdowa
Do więzienia przy ul. Mikołowskiej w Katowicach trafiali głównie byli powstańcy śląscy, harcerze, członkowie ruchu oporu czy przedstawiciele tzw. inteligencji. Niemcom zależało na całkowitym podporządkowaniu Polaków stąd metody ich represji były zazwyczaj bardzo brutalne. Każdego komu nie podobał się nowy porządek czekała kara śmierci przez rozstrzelanie lub powieszenie. Gilotynowanie jako jedną z metod egzekucji zaczęto powszechnie stosować w nazistowskich Niemczech już od 1938 r., gdy Adolf Hitler wydał rozporządzenie, w którym zakazał dekapitacji za pomocą topora. Gilotynę w katowickim więzieniu Niemcy zainstalowali w 1941 r. w jednym z przyległych do obiektu budynków z czerwonej cegły. Maszyna, która pozbawiła życia przynajmniej 552 osoby, szybko zyskała w więziennym slangu pseudonim „Czerwona Wdowa”. Pierwszą ofiarą Czerwonej wdowy był Józef Myrczek, murarz z Czechowic.
Zobacz także:
ks. Jan Macha jedną z ofiar Czerwonej Wdowy
Beatyfikowany niedawno ks. Jan Macha od wkroczenia Niemców na Górny Śląsk zajął się tzw. Opieką Społeczną, czyli charytatywną pomocą rodzinom powstańców śląskich oraz wszystkich tych, którzy tej pomocy wówczas potrzebowali. Dodatkowo działał m.in. w Polskiej Organizacji Zbrojnej założonej w Rudzie Śląskie, gdzie od 10 września 1939 r. pełnił funkcję wikariusza w parafii św. Józefa. Został zadenuncjowany przez kilku kolaborantów w 1941 r.
Wtedy też Machę zaczęło śledzić Gestapo. Dwukrotnie w siedzibie Gestapo również składał wyjaśnienia. Finalnie został aresztowany 5 września 1941 r. na dworcu w Katowicach. Do czerwca 1942 r. przebywał w dwóch mysłowickich więzieniach, później został przewieziony do Katowic do placówki przy ul. Mikołowskiej. 17 lipca 1942 r. odbyła się rozprawa Machy, w trakcie której został skazany na karę śmierci. Nie pomogły wstawiennictwa ważnych osób z jego otoczenia, jak również wizyta matki wraz z prawnikami w kancelarii III Rzeszy u samego Adolfa Hitlera.
Ks. Jana Macha w ostatnim liście do rodziny pisał – (…) Umieram z czystym sumieniem. Żyłem krótko, lecz uważam, że swój cel osiągnąłem. Nie rozpaczajcie! Wszystko będzie dobrze. Bez jednego drzewa las lasem zostanie. Bez jednej jaskółki wiosna też zawita, a bez jednego człowieka świat się nie zawali (…). Egzekucja ks. Jana Machy odbyła się w nocy z 2 na 3 grudnia 1942. Został zgilotynowany za pomocą Czerwonej Wdowy. Ciało księdza zostało prawdopodobnie przetransportowane do Auschvitz i spalone w tamtejszym krematorium.
Podobny los spotkał co najmniej 551 osób
Wśród tych, którzy zostali zgilotynowani za pomocą Czerwonej Wdowy był również m.in. Józef Pukowiec, nauczyciel i jeden z twórców tajnego harcerstwa na ziemiach Górnego Śląska. Pukowiec dodatkowo był w sztabie organizacji konspiracyjnej o nazwie Polskie Siły Zbrojne. Został aresztowany przez Gestapo 18 grudnia 1940 r. Potem skazany na karę śmierci, którą wykonano 15 sierpnia 1942 r. w więzieniu przy ul. Mikołowskiej w Katowicach. Według dokumentów, których Niemcom nie udało się spalić, w katowickim więzieniu miano zgilotynować co najmniej 552 osoby. Co najmnie, bo ofiar Czerwonej Wdowy mogło być dużo więcej. Niemcy Czerwonej Wdowy używali do końca okupacji Katowic, a ostatnie osoby z jej pomocą stracili tuż przed wkroczeniem wojsk sowieckich.
Co się stało z Czerwoną Wdową
Niemcy wycofując się z Katowic próbowali ukryć okryte złą sławą narzędzie zbrodni, lecz zakopali je dość płytko na terenie cmentarza w Bogucicach. Gilotynę odkopali mieszkańcy, a następnie znalazła się ona na strychu Komendy Milicji Obywatelskiej. Sprawą tajemniczej gilotyny zainteresował się Karol Jarzębiński, prokurator z komisji badającej zbrodnie hitlerowskie w Polsce. Potem zdecydowano by gilotyna trafiła do Auschvitz Birkenau, gdzie aktualnie znajduje się w jednym z magazynów.
autor: Bartosz Bednarczuk