Kuriozalna interwencja policji na Rybołówce w Mikołowie. Śmiech na sali! Zresztą zobaczcie sami [FILM]
Powiedzmy, że wprowadzane na bieżąco przepisy mogą być novum dla niejednego stróża prawa. Ciężko się połapać we wszystkich nowych obostrzeniach, z którymi mamy styczność w nowej rzeczywistości pandemii koronawirusa. Dzielnicowy nad jednym z mikołowskich zalewów chyba trochę przesadził… zresztą całą sytuację uwiecznił właściciel baru obok stawów, więc interwencję policji możecie zobaczyć sami, bo mamy WIDEO
TOP 5 Silesia Flesz: 5 tysięcy za wycieczkę do lasu, albo na myjnię! To nie żart!
TOP 5 Silesia Flesz – premiera w każdą niedzielę o 19:50 w Telewizji TVS
Właściciel jednego z barów szybkiej obsługi nagrał wideo z kontrowersyjnej interwencji policji. Dzielnicowy pyta ludzi o paragony, właściciela straszy procesem cywilnym, rozstawia również do „pilnowania” wojskowych (pilnowania rodzaju jedzenia odbieranego przez oczekujących, którzy mają do tego prawo, co ciekawe). To wszystko miało miejsce w naszym regionie, a dokładniej w Mikołowie.
– To co widać na filmiku rzeczywiście dla osoby z zewnątrz może wyglądać kuriozalnie, ale prawda jest taka, że na terenie Rybołówki w Mikołowie niemal codziennie dochodzi do łamania przepisów prawa. Takie dostajemy sygnały. Ludzie przesiadują nad zalewem i łowią ryby. Tłumaczą się, że czekają na odbiór jedzenia, co nie jest prawdą. Dlatego właśnie pan dzielnicowy dopytywał osoby tam przebywające o cel ich wizyty w tym miejscu. Jestem przekonana, że nie miał na celu naruszania niczyich swobód obywatelskich ani nie prowadził żadnej nagonki na klientów baru – tłumaczy na łamach Eska Info sierż. sztab. Ewa Sikora z mikołowskiej policji. Nie Bądźmy gołosłowni – zobaczcie Państwo jak z perspektywy właściciela przebiegała interwencja, która teoretycznie w świetle nowych przepisów ma moc prawną.
Dodajmy, że nikt z interweniujących nie posiadał sprzętu ochrony osobistej – czyli maseczek i rękawic ochronnych, które są chyba przecież obowiązkowe… – Środki ochrony osobistej są konieczne tylko wówczas, gdy policjanci interweniują wobec osób, u których istnieje podejrzenie zakażenia koronawirusem, a w tym przypadku takiego zagrożenia nie było – wyjaśnia sierż. sztab. Ewa Sikora, rzecznik prasowa Komendy Powiatowej Policji w Mikołowie.
Rzeczniczka dobrze i teoretycznie konstruktywnie tłumaczy swoich kolegów z jednostki, pokazując, że w owej interwencji wszystko było w porządku. Wielu internautów uważa jednak, że dzielnicowy przesadził i nie do końca zrozumiał uprawnienia, które od jakiegoś czasu daje mu rząd, w związku z wprowadzonymi restrykcjami, związanymi z epidemią koronawirusa.
Ludzie, którzy znajdowali się przed barem czekali na posiłki na wynos, w przepisowej odległości – więc co tak naprawdę nie pasowało dzielnicowemu? Tego do końca nie wiadomo. Cała sytuacja jest mocno kuriozalna i dla wielu śmieszna. Może przestać być, kiedy skończy się w sądzie.
Czy każdy, nawet dzieci, będzie musiał zasłaniać nos i usta? ODPOWIADAMY
Nie żyje kolejna osoba zakażona koronawirusem. MZ poinformował o kolejnych 167 przypadkach
Czy można jechać wymieć opony na letnie? Jest stanowisko Ministerstwa Zdrowia!
źródło: YouTube, Eska red: B. Bednarczuk
Sorki ale ten nagrywajacy to jakiś debil jestem właścicielem no i co z tego mam nadzieję że zostanie ukarany
Moim zdaniem jeżeli ktoś popełnia przestępstwo a w tym przypadku nadużycie władzy to obywatele mają prawo do tagzwanego zatrzymania obywatelskiego i tak trzeba zacząć reagować w podobnych sytuacjach